Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Kijek
Łukasz Kijek
|
aktualizacja

Dwa bilety, miejsca daleko od siebie? To nie przypadek. Ekspert wyjaśnia

84
Podziel się:

Bilet za 20 złotych to jest "pewna iluzja" - zdradza Maciej Wilk, dyrektor operacyjny Flair Airlines, były dyrektor operacyjny PLL LOT. Niska cena ma nas skusić, żebyśmy tylko zaczęli proces rezerwacji biletu. Na czym zarabiają linie lotnicze? Posłuchaj całej rozmowy.

Dwa bilety, miejsca daleko od siebie? To nie przypadek. Ekspert wyjaśnia
Maciej Wilk, dyrektor operacyjny Flair Airlines (East News, PRZEMEK SWIDERSKI)

"Biznes Klasa" to program money.pl dostępny na YouTube. Szef redakcji Łukasz Kijek prowadzi w nim rozmowy z obecnymi i byłymi szefami największych firm, a także z ludźmi z otoczenia biznesu – o ich życiu, biznesie, zarobkach i wielu innych sprawach.

Zapraszamy na rozmowę z Maciejem Wilkiem, który w polskich mediach jest znany głównie z bezpardonowej obrony Centralnego Portu Komunikacyjnego. Na co dzień gość najnowszej "Biznes Klasy" jest dyrektorem operacyjnym kanadyjskiej linii lotniczej Flair Airlines, wcześniej jako dyrektor operacyjny PLL LOT pracował przy restrukturyzacji narodowego przewoźnika.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ryanair będzie torpedować CPK - Maciej Wilk #17

Jak zarabiają na nas tanie linie lotnicze?

Biznes lotniczy operuje na niskich, kilkuprocentowych marżach. Według wyliczeń szefa Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych IATA w 2023 roku linie lotnicze zarabiały średnio zaledwie 2,2 dolara na pasażera, czyli około 10 złotych. Podnoszenie cen biletów zazwyczaj przynosi odwrotny skutek do zamierzonego, dlatego zwłaszcza tanie linie lotnicze wypracowały swój model zyskowności.

Według Macieja Wilka tani bilet, na przykład za 20 zł, jest tylko "pewną iluzją". Ma on skusić pasażera, żeby zaczął już sam proces rezerwacji. Potencjalny klient, który tylko wejdzie na stronę z biletami, już zaczyna brać udział w pewnej grze, którą steruje system dynamicznych cen. - Jeżeli system zauważy wzmożone zainteresowanie lotem np. z Warszawy do Rimini w dniu 19 lutego, to od razu podwyższa cenę, ale nie skokowo, tylko o 5-10 zł i patrzy, jak ten popyt reaguje na zmieniającą się cenę. Jak zobaczy duże zainteresowanie, będzie podbijał cenę biletu - wyjaśnia Maciej Wilk.

Zasada pierwsza. Zarobić jak najwięcej na jednym pasażerze

Cena wyjściowa to dopiero początek, bo linie lotnicze zrobią wszystko, żebyśmy zapłacili za dodatkowe usługi, takie jak pierwszeństwo wejścia na pokład albo wybór miejsca.

Maciej Wilk zdradza, że zawsze, gdy bilet kupują dwie osoby, system rozsadzi je daleko od siebie, tak aby zmusić pasażerów do zapłacenia za konkretne miejsce. - Chodzi o to, żeby jak najwięcej pieniędzy z pasażera ściągnąć i jednym z kluczowych KPI-ów, czyli wskaźników efektywności przewoźników nisko kosztowych, jest przychód na pasażera. Jak wynosi on około 3 euro na pasażera, to jest dobrze, a jak 1,5 euro - to już źle i trzeba wprowadzać program naprawczy - zdradza Maciej Wilk.

Zasada trzecia. Najwięcej zarabia się na bagażach

Największy przychód generują nie same bilety, ale bagaże. Dlatego przewoźnikom nie opłaca się latać na krótkich trasach między dwoma miastami, gdzie pasażer nie potrzebuje zabierać ze sobą walizki. Dodatkowo tanie linie lotnicze mają bezwzględny system egzekwowania opłat za złamanie reguł gry.

- Serdecznie nie radzę próbować zabierać na pokład bagażu, za który się nie zapłaciło. Tanie linie lotnicze oferują możliwość zabrania na pokład tylko tak zwanego "personal light", czyli jakiegoś małego plecaka. Jeżeli ktoś na przykład bez płacenia będzie chciał przeszmuglować na pokład normalną walizkę, to nie dość, że na pewno zostanie wychwycony i będzie musiał zapłacić, to jeszcze wyda więcej niż w normalnym procesie bookingowym. Teraz jestem właśnie w trakcie wdrożenia w Kanadzie programu bezwzględnej egzekucji takich opłat na lotnisku, gdyż to też jest problem operacyjny dla przewoźnika - wyjaśnia Wilk.

Według niego tanie linie lotnicze operują na bardzo gęstej siatce połączeń, a w idealnych warunkach samolot na płycie powinien spędzić nie więcej niż pół godziny, bo każda dodatkowa minuta generuje koszty.

W poprzednich odcinkach programu Łukasz Kijek rozmawiał z:

Wszystkie odcinki "Biznes Klasy" dostępne są pod tym linkiem.

Rozmawiał: Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(84)
Lotnik1
2 miesiące temu
Takie osoby jak mocno promujący się pan Wilk są zakałą lotnictwa. On nie zdradza sztuczek, tylko opowiada co wprowadzał w Locie i tym upadającym kanadyjskim low-coście.
Alicja
2 miesiące temu
To siedzenie osobno podczas lotu do Portugalii spowodowało że poleciałam z pierwszym mężem a wróciłam z drugim. Polecam
freake
3 miesiące temu
Ameryki nie odkrył, każdy kto częściej lata zna tricki linii lotniczych
rybak
3 miesiące temu
Jak lataliśmy na wymiany lotem to były takie powiedzonka. Lepiej złapać kiłę niż latać iłem. Lataj lotem będziesz potem.
Gbh
3 miesiące temu
W ryanair znikające kody QR karty pokładowej w ich aplikacji potem domagają się zrzutów ekranu oczywiście nikt nie ma i 70 w do dopłaty. Sprobuj cos udowodnić.
...
Następna strona