Po bardzo dużych wahaniach kursów walut w ostatnich dniach nastąpiło uspokojenie. W piątek przed południem notowania euro i dolara utrzymywały się stabilnie w okolicach odpowiednio 4,80 i 4,36 zł. W poniedziałek były nawet ponad 20 groszy wyżej.
To może być tylko cisza przed kolejną burzą, która będzie czekać nas w kolejnych dniach. Eksperci ostrzegają, że polska waluta będzie pod presją, póki nie skończy się wojna w Ukrainie.
Bieżące notowania złotego skomentował w piątek dyrektor departamentu analiz w NBP Piotr Szpunar. Wskazał na to, że osłabienie waluty niesie poważne konsekwencje dla handlu zagranicznego i polskich firm, które sprowadzają towary zza granicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Importerzy na progu opłacalności
- Bieżące notowania złotego do euro są na progu średniej opłacalności importu, a w przypadku dolara ten próg przekraczają - podkreślił Szpunar.
- Z całą pewnością nie jest to poziom kursu, który jest fundamentalnie uzasadniony. Na kurs wpływają różne czynniki, jest to odzwierciedlenie wzrostu awersji do ryzyka. (...) Nie pamiętam, żeby w historii tak się stało, ale w jakimś rozsądnym horyzoncie sytuacja musi się unormować - wskazał ekonomista NBP.
Zasugerował, że złoty powinien być mocniejszy. Przypomnijmy, że jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie kurs euro przez dłuższy czas wahał się w przedziale od 4,50 do 4,60 zł. W tym samym czasie dolar kosztował między 4 i 4,10 zł.
Kurs euro w ostatnich 3 miesiącach
Import i eksport
Słaby złoty i wysokie kursy walut obcych sprawiają, że rosną koszty działalności importerów. Sprowadzane przez nich towary do Polski w takiej sytuacji są dużo droższe. Odbija się to nie tylko na ich rentowności, ale też ma to z czasem negatywny wpływ na konsumentów.
Przedsiębiorcy wyższe koszty będą przerzucać na ceny towarów na półkach sklepowych. Można więc oczekiwać, że zagraniczne produkty w najbliższym czasie mogą drożeć szybciej niż ich polskie odpowiedniki.
Gdy jedni tracą, zyskują inni. Z wysokich kursów walut zadowoleni mogą być polscy eksporterzy. Sprzedaż produktów za granicę będzie dla nich dużo bardziej opłacalna niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. Te same stawki zapisane w kontraktach w euro lub dolarach po przeliczeniu na złote będą skutkowały wyższymi płatnościami.