Pierwszy taki wywiad nowej ministry zdrowia. Kancelaria Tuska dosypie pieniędzy do NFZ
Nie czuję się zakładniczką - mówi "Rzeczpospolitej" Jolanta Sobierańska-Grenda. Nowa ministra zdrowia musi zasypać dziurę w budżecie NFZ sięgającą nawet 14 mld zł. Blisko 1 mld zł ma dorzucić Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Według ustaleń Polskiej Agencji Prasowej luka w budżecie NFZ sięga 14 mld zł. Kwota ta obejmuje środki potrzebne na nadwykonania oraz wydatki na leki w programach lekowych i chemioterapii.
Zapytana o tę dziurę budżetową Jolanta Sobierańska-Grenda odpowiedziała w rozmowie z "Rz", że trwają rozmowy z resortem zdrowia w tej sprawie. Ministerstwo ma "wykazywać zrozumienie".
Mam nadzieję, że środki będą wystarczające. W prognozach widać już, że pieniądze to problem nie tylko tego roku, ale i przyszłego. Myślę, że wszyscy, którzy pracujemy od lat w sektorze ochrony zdrowia, spodziewaliśmy się, że system w którymś momencie nie będzie wydolny ze względu na to, że wpływy ze składki zdrowotnej nie zabezpieczają wszystkich potrzeb - powiedziała ministra Sobierańska-Grenda.
Zbudował ogromną firmę. Początek był dramatyczny
Jednocześnie dodała, że dziura w budżecie NFZ wynosząca 14 mld zł to prognozy. Ministra ma nadzieję, że "uda się tę kwotę zmniejszyć".
"Uruchomione" środki z KRPM
Sobierańska-Grenda zdradziła, że szybciej do Funduszu trafi dodatkowy 1 mld zł. Te środki "mają być uruchomione głównie ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".
Dzięki czemu to, co było prognozowane jeszcze niedawno, czyli obniżanie w październiku wysokości kontraktów, szczególnie na Mazowszu, nie będzie miało miejsca - zapowiedziała.
Przypomnijmy, że zwiększone obciążenia budżetu NFZ to m.in. skutek ustawy podwyżkowej, która przewiduje coroczne podwyżki dla personelu medycznego. Wydatki na ten cel w tym roku przekroczą 50 mld zł, co stanowi ponad jedną czwartą całego budżetu Funduszu.
Ministra, zapytana o zarobki w opiece zdrowotnej wspomniała, że strona społeczna proponuje ustalenie "górnego poziomu zarobków personelu medycznego na kontraktach". Trwają dyskusje, w jakiej wysokości to będą pieniądze.
- Nie czuję się zakładniczką, dlatego że od wielu lat o pieniądzach w systemie ochrony zdrowia rozmawiam. Wiem, że jeszcze 15 lat temu – kiedy szpitale, którymi zajmowałam się na Pomorzu w ramach procesów restrukturyzacyjnych, były pozadłużane – rozmawianie o ekonomii w ochronie zdrowia było źle odbierane. Mówiło się, że zdrowie to jest wartość bezcenna, że tu o pieniądzu nie mówimy - opowiada ministra zdrowia, która dodaje, że "zdrowie to jest wartość bezcenna, natomiast musimy za coś kupować leki, sprzęt, utrzymywać całą organizację, wypłacać wynagrodzenia. A to jest pieniądz".