Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Płacimy około biliona złotych danin. Na co rząd wydaje te pieniądze?

214
Podziel się:

Dodatkowe, wielomiliardowe wpływy podatkowe do budżetu to wynik uszczelnienia systemu, a nie podwyżki podatków – przekonuje premier i Ministerstwo Finansów. Eksperci zwracają jednak uwagę, że pieniądze te PiS wydał głównie na "socjal", redukując wydatki, które mogłyby poprawić jakość usług publicznych.

Płacimy około biliona złotych danin. Na co rząd wydaje te pieniądze?
Zwiększone wpływy podatkowe – to, jak przekonuje rząd – efekt ścigania tych, którzy podatków płacić nie chcą. Sprawdzamy, na co idą te pieniądze (GETTY, Anadolu Agency)

– Kiedy obejmowaliśmy rządy w 2015 r., budżet państwa wynosił 289 mld zł. Teraz – po ośmiu latach naszych rządów – jest to już dwa razy tyle – przypomniał niedawno premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania w modelu Q&A (sesja pytań i odpowiedzi).

Ministerstwo Finansów chwali się, że dochody podatkowe i celne wzrosły w 2022 r. w porównaniu z 2016 r. aż o 80 proc. A jeśli chodzi o wpływy z podatku VAT, to w latach 2016-2022 wzrosły one ze 123,1 mld zł do 230,5 mld zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Budynki w Polsce zostaną podzielone na klasy. Nadchodzi fala renowacji

W komunikacie przesłanym redakcji money.pl resort przypomina, że poziom luki VAT w 2015 r. wynosił 24,1 proc., w 2020 r. został zmniejszony do 10,4 proc., a w 2021 r. luka wynosiła ok. 4,3 proc. potencjalnych wpływów.

Natomiast jeśli chodzi o wpływy z CIT, to jak przypominają ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w latach 2014-2015 wynosiły ponad 30 mld zł, a w 2019 r. były już na poziomie 50 mld zł.

Wysokie czy niskie podatki?

Prawo i Sprawiedliwość od przejęcia władzy w 2015 r. kreuje wizerunek partii niskich podatków. Zwiększone wpływy podatkowe – to, jak przekonuje rząd – efekt skutecznego ścigania tych, którzy podatków płacić nie chcą, a nie podnoszenia danin.

W rzeczywistości Polska jest w światowej czołówce najwyższych podatków. W różnych państwach świata obowiązują bardzo różne podatki i stawki, stąd same podatki nie są porównywalne, obciążenia podatkowe liczy się więc stosunku do PKB.

I tak przykładowo, według danych OECD za 2021 r., podatki w Polsce stanowiły 36,8 proc. PKB. Średnia dla wszystkich państw OECD wynosi 34,1 proc. Niższe obciążenia podatkowe niż Polacy mieli m.in.: Słowacy (35,8 proc.PKB), Czesi (33,8 proc. PKB), Węgrzy (34 proc. PKB), Litwini (32,8 proc. PKB), Estończycy (33,5 proc.PKB), Brytyjczycy (33,5 proc. PKB) czy Portugalczycy (35,8 proc.PKB).

Warto zauważyć, że 36,8 proc. PKB z 2021 r. to blisko bilion złotych.

I nie jest to chwilowy trend wywołany pandemią z 2020 r. Podatki w Polsce rosły najszybciej w Europie już od 2015 r. Przez osiem ostatnich lat wzrosły one aż o 4,3 p.p. PKB. Dorównuje nam w tej kategorii jedynie Hiszpania.

Dodatkowe miliardy. Do kogo trafiły?

Na co rząd wydał te pieniądze? Rządzący podkreślają, że duża część dochodów podatkowych państwa kierowana jest na programy socjalne. I to jest prawda. Przeciętny podatnik wydaje na emerytury i renty oraz "trzynastki" i "czternastki" ok. 8938 zł. To o wiele więcej niż na ochronę zdrowia (3851 zł) oraz edukację i naukę (3731 zł) razem wzięte.

Odzyskane w ostatnich latach środki z VAT zasiliły programy społeczne i inwestycyjne, dzięki nim rząd mógł przeznaczyć więcej pieniędzy na tarcze antyinflacyjne, dodatkowe wsparcie dla Polaków i dla samorządów – informuje ogólnie MF w odpowiedzi na nasze pytania.

Proporcje wydatków mają się jednak zmienić. Jak podkreśliła niedawno w Radiu Zet minister finansów Magdalena Rzeczkowska, teraz priorytetem dla rządu będzie bezpieczeństwo kraju, a nie socjal. Dlatego, mimo rekordowych wpływów z podatków i roku wyborczego, waloryzacji 500 plus nie będzie.

Priorytety w polityce budżetowej są jasno określone. To przede wszystkim szeroko pojęte bezpieczeństwo. Mówimy o nakładach rzędu 3 proc. PKB plus to, co zostanie wydane z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych – mówiła też minister Rzeczkowska .

Również premier Morawiecki w czasie spotkania w listopadzie ubiegłego roku z żołnierzami 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie podkreślił, że bezpieczeństwo Polaków jest dla PiS absolutnym priorytetem.

Wydatki budżetowe. Co z usługami publicznymi?

– Patrząc realnie na wydatki publiczne w ostatnich ośmiu latach, tj. odnosząc je do PKB i uwzględniając inflację, widać ewidentnie, że zwiększyły się wydatki socjalne, ale spadły wydatki na inwestycje i wynagrodzenia pracowników – wykazuje prezes Instytutu Finansów Publicznych, dr Sławomir Dudek.

Dodaje, że przy ocenie wydatków budżetowych nie można pomijać inflacji i rozwoju gospodarczego, o czym rząd zwykle nie wspomina. – Co z tego, że nominalnie rosną wydatki na zdrowie, kiedy ceny leków, różnych preparatów i wyposażenia medycznego też rosną w galopującym tempie, a do tego rośnie presja na wzrost płac pracowników sektora medycznego – wskazuje ekonomista.

Jego zdaniem rząd chwali się nominalnymi wzrostami różnych wydatków publicznych, ale przy tak wysokiej inflacji, jaką teraz mamy, jest to wprowadzanie w błąd społeczeństwa. – Stosując takie propagandowe chwyty, można powiedzieć, że wydatki na usługi publiczne rosną najszybciej na świecie w Argentynie i Turcji, bo tam inflacja już niekiedy ma poziomy trzycyfrowe – zauważa dr Dudek.

Ekonomista prześledził poszczególne wydatki budżetowe w relacji do PKB.

– Z takiego porównania widzimy, że wydatki socjalne wzrosły o 1,3 pkt proc. PKB, ale inflacja w 2022 r. zjadła sporą ich część. Z kolei 500 plus w 2016 r. stanowiło ok. 2,1 proc. PKB, a dzisiaj jest to już 1,2 proc. PKB – podaje przykłady dr Dudek.

I kolejne przykłady: wydatki na inwestycje publiczne zmalały o 0,5 pkt proc. PKB, a wydatki na wynagrodzenia spadły o 0,2 pkt proc. PKB.

Jak zastrzega dr Dudek, samo zwiększenie wydatków na wynagrodzenia wcale nie musi poprawić usług publicznych. Przykładem potwierdzającym tę tezę była tragiczna w skutkach zapaść systemu ochrony zdrowia w czasie pandemii, mimo skokowego wzrostu wynagrodzeń w tym sektorze.

Jak zauważa natomiast główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju dr Aleksander Łaszek, wydatki na publiczną służbę zdrowia tuż przed wybuchem pandemii były piątymi najniższymi w UE. – Duży wzrost "nadliczbowych" zgonów odnotowały przede wszystkim państwa, w których jakość usług publicznych i służby cywilnej była źle oceniana jeszcze przed pandemią, w tym Polska – podkreśla dr Łaszek.

W analizie dla Towarzystwa Ekonomistów Polskich ekonomista pisze, że Polska jest relatywnie biednym państwem na tle UE i ma nisko ocenianą jakość usług publicznych.

Szerszym problemem, dotyczącym nie tylko służby zdrowia, jest ogólnie rzecz biorąc niska ocena jakości usług publicznych oraz profesjonalizmu i apolityczności służby cywilnej. Według indeksu efektywności rządzenia (ang. government effectiveness), przygotowanego przez Bank Światowy w 2019 r., Polska była siódmym najgorzej ocenianym państwem UE – przypomina dr Łaszek.

Prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów, uważa, że rząd PiS ani nie osiągnął tak dobrych wyników w zakresie ściągalności VAT, jak się tym publicznie chwali, ani tym bardziej nie przeznaczył tych pieniędzy na wzmocnienie usług publicznych.

– Relacja dochodów z VAT do PKB wyniosła 7 proc. w grudniu 2015 r., a w grudniu 2023 r. wyniosła 7,2 proc. – wylicza prof. Wojciechowski. Dodaje, że większość dodatkowych dochodów podatkowych została przeznaczonych na transfery socjalne, co odbyło się kosztem właśnie usług publicznych.

Jeśli chodzi o wydatki na ochronę zdrowia, to nadal wydajemy per capita połowę średniej unijnej. Natomiast udział wydatków na prywatną opiekę zdrowotną jest w Polsce o 10 punktów procentowych wyższy niż średnia unijna i rośnie wraz z kolejkami do lekarzy specjalistów.

– Ze wszystkich usług publicznych najbardziej zaniedbana jest opieka zdrowotna. Nadal mamy najmniej dofinansowaną opiekę zdrowotną w relacji wydatków na zdrowie do PKB w UE – ocenia prof. Wojciechowski.

Nasz rozmówca dodaje jednak, że sytuacja wygląda trochę lepiej w edukacji. – Tu wydatki mamy blisko średniej unijnej, ale bolączką jest z kolei kryzys kadrowy spowodowany niskimi pensjami dla nauczycieli – przypomina.

Sławomir Dudek wskazuje, że pieniądze ze wzrostu podatków PiS wydał głównie na wydatki socjalne, redukując przy tym te, które mogłyby poprawić jakość usług publicznych.

– Mamy niby 500 plus, które za chwilę będzie warte połowę, a z drugiej strony mamy wielki minus na przykład w usługach publicznych w zakresie edukacji. Tam rządowi nie opłacało się dokonać reform i efektywniej przeznaczać środki, bo prawdopodobnie nauczyciele to nie jest jego elektorat – mówi dr Dudek.

- W usługach publicznych zostanie nam wielki minus, a 500 plus wkrótce zje inflacja. Zostaniemy z ręką w nocniku – kwituje krótko.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(214)
PROSTE PYTANI...
rok temu
Mam proste pytanie,bo tego nie rozumiem.Dlaczego rząd tak wchodzi w ....wup@ińcom??? Przecież te wszystkie Litwy Łotwy Estonie Słowacje tak się nieangażują??????
AAAAA
rok temu
mati widziałem wywiad z tobą na tle skrzynek i pocisków mam nadzieję że wziąłeś sobie kilka by się rozerwać
Polak
rok temu
Pieniądze jedzenie za darmo mieszkania muszą być dla przesiedleńców a ty polaku płać na okupanta polskojęzycznego zwanego dla nie poznaki rząd!
Polak
rok temu
Pieniądze jedzenie za darmo mieszkania muszą być dla przesiedleńców a ty polaku płać na okupanta polskojęzycznego zwanego dla nie poznaki rząd!
Karate
rok temu
A kasy nie ma ciagle i trzeba z nas zdzierać. Gdzie jest / Pytanie retoryczne, wystarczy zajrzec do koryta. Wszystko się znajdzie.Jesteśmy jak dawny afrykański bantustan. Cywilizowanej europie trudno w to uwierzyć, ale my zaraz dokładnie poczujemy.
...
Następna strona