Według źródeł "The Economic Times" w indyjskim rządzie podatek cyfrowy ma dotyczyć serwisów internetowych mających w Indiach minimum 500 tys. użytkowników i z przychodem w wysokości co najmniej 2,9 mln dolarów. - podaje PAP.
Podatek bezpośredni ma dotyczyć firm, które mają tzw. znaczącą obecność ekonomiczną w Indiach, ale nie płacą tam podatków, ponieważ ich siedziby są poza krajem. Dotyczy to najczęściej firm internetowych, oferujących serwisy społecznościowe.
Jak zaznaczono, podatek wobec gigantów internetowych w Indiach może sięgnąć nawet 35 proc.
Według wyliczeń "Economic Timesa" między 2014 i 2018 rokiem Google wyprowadził z Indii 2 mld dolarów do swoich spółek zależnych w Singapurze i Irlandii.
Ta kwota stanowiła ok. 50-60 proc. dochodów firmy w Indiach w tym okresie. Urząd podatkowy zakwestionował te transfery i w 2017 roku sąd w Bangaluru przyznał mu rację. Google odwołał się i sprawa wciąż toczy się w indyjskich sądach - podaje PAP.
Podatek cyfrowy. Spór na linii Prayż-Waszyngton
Jak informowaliśmy na money.pl, w ubiegłym tygodniu rozgorzał spór pomiędzy Francją a USA o podatek cyfrowy, który nałożony zostanie na globalne firmy technologiczne, m.in. Google i Facebook nad Sekwaną.
Prezydent USA Donald Trump zagroził obłożeniem dodatkowym podatkiem francuskich win, jeśli Francja wprowadzi 3-procentowy podatek uderzający w amerykańskie koncerny internetowe.
Czytaj również: Podatek cyfrowy ma przynieść pieniądze na nowe obietnice PiS. Rząd musi przygotować projekt
- Francja właśnie wprowadziła cyfrowy podatek od naszych wielkich amerykańskich firm technologicznych. Jeśli ktoś je opodatkuje, powinien to być ich kraj pochodzenia, USA. (...) Zawsze mówiłem, że amerykańskie wino jest lepsze niż francuskie - pisał wówczas Trump na Twitterze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl