Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|
aktualizacja

Podatek cyfrowy ma przynieść pieniądze na nowe obietnice PiS. Rząd musi przygotować projekt

638
Podziel się:

Nie będzie jednego, unijnego podatku cyfrowego. We wtorek negocjacje w tej sprawie zakończyły się katastrofą. Facebook, Amazon czy Google będą ścigani bezpośrednio przez Warszawę, Paryż czy Rzym. Polski rząd powinien się spieszyć, bo te pieniądze mają sfinansować część obietnic wyborczych.

Teresa Czerwińska podczas spotkania ECOFIN przypomniała, że Polska od początku wspierała pomysł digital tax
Teresa Czerwińska podczas spotkania ECOFIN przypomniała, że Polska od początku wspierała pomysł digital tax (PAP, Wiktor Dąbkowski)

Miliard złotych na nowe obietnice socjalne PiS przyniesie podatek cyfrowy - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. Jest to jedno z pięciu źródeł finansowania "piątki Kaczyńskiego", na którą w sumie trzeba uzbierać - według słów premiera - 40 mld zł.

Dotychczas można było liczyć, że taki podatek wprowadzi odgórnie Bruksela we wszystkich krajach Unii. Ale podczas wtorkowego posiedzenia unijnych ministrów finansów rozmowy na ten temat zakończyły się fiaskiem.

Za sprawą sprzeciwu trzech państw - Irlandii, Szwecji i Danii - projekt wspierany przez Parlament Europejski trafił do kosza. Skoro tak się stało, polski rząd będzie musiał sam przygotować projekt nowego podatku.

- Odrzucenie pomysłu oznacza zgodę na to, by reformy podyktowali nam inni - przestrzegał we wtorek komisarz ds. podatków i ceł Pierre Moscovici. - Nasz system podatkowy nie jest dostosowany do XXI wieku. Ciągle opiera się na fizycznej obecności i nie pozwala na uchwycenie efektów cyfryzacji i globalizacji, która się nie zatrzymuje - mówił.

Zobacz także: Obejrzyj: Prezes PFR o technologicznych gigantach "Trzeba zachęcić te firmy aby płaciły normalne podatki"

Odrzuconą unijną propozycję poparły nawet Malta i Luksemburg, państwa nazywane quasi rajami podatkowymi. Ich zgoda na propozycję, która do wtorku leżała na stole, wynikała m.in. ze złagodzenia przepisów i propozycji opodatkowania jedynie przychodów z emitowania reklam w sieci.

Europa boi się Ameryki

Duński minister finansów Kristian Jensen, który sprzeciwiał się jednak jakiemukolwiek rozwiązaniu, otwarcie przyznał, że obawia się reakcji USA na wprowadzenie podatku. A Amerykanie faktycznie grożą Europie. Chip Harter, przedstawiciel Departamentu Skarbu, zdążył poinformować, że Waszyngton śledzi poczynania Wspólnoty i poszczególnych państw, by jak najlepiej odpowiedzieć na opodatkowanie amerykańskich firm. A to właśnie z tego kraju pochodzi wiele firm, które miałyby zostać objęte nowym podatkiem.

Te płacą dziś w Europie śmiesznie niskie podatki. W Polsce zdarza im się nawet wykazywać... nadpłaty.

Liderem walki z tą patologią mogła być Słowacja, która w przepisach o CIT od roku ma paragrafy nakładające na spółki pośredniczące w dostawie usług (jak choćby Airbnb, Uber czy Taxify) obowiązek odprowadzania 21 proc. do budżetu. Mogła, bo przepisy jak na razie okazały się nieskuteczne.

Niektóre kraje już działają

Rękawicę podejmują także Włosi. W ustawie budżetowej na ten rok znalazł się podatek od usług cyfrowych w wysokości 3 proc. od przychodu dla firm, które w skali globalnej zrobiły 750 mln euro, z czego przynajmniej 5,5 mln na terytorium Włoch. Podatek czeka tylko na przepisy wykonawcze i będzie pobierany już w tym roku.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia w Hiszpanii. Tam jednak budżet nie został uchwalony przez Kortezy i pod koniec kwietnia odbędą się przedterminowe wybory. Los podatku cyfrowego zadecyduje się więc dopiero po sformowaniu nowego rządu.

Digital tax przesądzony jest w Zjednoczonym Królestwie. Ma obowiązywać od 1 kwietnia 2020 r. i wynosić 2 proc. od przychodów uzyskiwanych online przez firmy zarabiające globalnie 500 mln funtów rocznie i 25 mln funtów na Wyspach. Londyn opuszcza jednak Unię Europejską, a rolę lidera krucjaty podatkowej przeciwko technologicznym gigantom przejęła Francja z ministrem finansów Bruno Le Maire wspieranym przez Pierre'a Moscoviciego z Brukseli.

Kilka dni temu odpowiedzialny za stan francuskiego budżetu Le Maire zaprezentował projekt ustawy nakładającej na największe koncerny cyfrowe 3 proc. podatku od przychodów, jeśli firma na całym świecie zarobi ponad 750 mln euro i ponad 25 mln euro we Francji. Pierwsze pieniądze mają do państwowej kasy trafić już w tym roku. Ustawa ma działać wstecz od 1 stycznia. Mowa o 450 mln euro w 2019 r., które urosną do 650 mln euro w 2022 r.

Prace trwają także w Niemczech. Olaf Scholz, minister finansów w rządzie Angeli Merkel, jeszcze w lutym przyznał, że zlecił analizę możliwości stworzenia podatku od przychodów z reklam wyświetlanych online. Taką samą formułę przyjęli Austriacy. Podatek w wysokości 3 proc. może zacząć obowiązywać już w 2020 r. Sebastian Kurz wprost powiedział, że będą go płacić m.in. Facebook czy Amazon. W końcu ten drugi w 2016 r. od 21,6 mld euro przychodu wygenerowanego w Europie zapłacił jedynie 16,5 mln euro podatku.

Polska daleko w tyle

Najdalej od wprowadzenia podatku są obecnie dwa kraje, które oficjalnie zadeklarowały chęć ściągania pieniędzy z technologicznych gigantów - Polska i Belgia. Belgowie czekają na opinię ministra finansów, który projekt do analizy otrzymał już 17 stycznia.

W Polsce prace dopiero się rozpoczną - jak udało nam się ustalić, rząd Mateusza Morawieckiego niemal do końca liczył na pozytywne zakończenie negocjacji unijnych i wprowadzenie wspólnotowego mechanizmu. Gdy okazało się, że to niemożliwe, premier zadeklarował, że podatek przynoszący miliard złotych rocznie zostanie wprowadzony po jesiennych wyborach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(638)
Qba
5 lata temu
Jeżeli nasze państwowe finanse wyglądają tak, jak nasza pani minister od finansów, to strach się bać.
wanaat
5 lata temu
Przy granicy na tablicach ZI bmw czarne kombi zajmują się narkotykami i sytenerstwo, przejmują zaginione dziewczęta dając im narkotyki żeby nie mogły zgłosić porwanie. Brak kontroli na terenie dolnego przy granicy Czech i Niemiec w okolicy kopaczow i okolice powodują, że swobodnie przestępcy przechodzą za granicę i uciekają jako poszukiwani. Produkcja narkotyków odbywa się na bieżąco czyli robią tyle ile potrzeba na zamówienie dla wiosła zielonego itd oraz sklepy na wsi. Punkty ich kaufe auto polega na tym, że te auta wykorzystuje się do przemytu uprzednio przerobione na rolniczej. Opony na drogach rozerwane są bo w nich były narkotyki
mua
5 lata temu
A może tak ten podatek przeznaczyć na budowę porządnej infrastruktury informatycznej? Wiem, że to głupi pomysł i nie taki medialny, ale może??
Obiektywnie
5 lata temu
PiS obiecał ściągnąć podatek od kopalin od jednej z ostatnich spółek strategicznych, czyli od KGHMu i ... nie ściągnął... dodatkowo zatrudnił tzw. Biurowych i w rezultacie jest więcej pracujących na powierzchni, niż górników. To się nazywa zarządzanie spółkami. Brawo Wy!
to dowcip?
5 lata temu
rządy krajów opracowały lepsze lub gorsze przepisy, ale mają obawy czy wyegzekwują ten podatek, nasz rząd jeszcze nie rozpoczął prac nad ustawą, ale pieniądze z podatku już rozdysponował
...
Następna strona