Prezydent obiecał PIT Zero dla rodzin. "Najbardziej skorzystaliby dobrze zarabiający"
Na wprowadzeniu zaproponowanego przez prezydenta Karola Nawrockiego zerowego PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci najbardziej zyskaliby bardziej zamożni – wynika z szacunków firmy Grant Thornton.
Aktualizacja: już po publikacji Małgorzata Samborska skorygowała swój raport, podkreślając, że "liniowcy" nie zostali w ogóle uwzględnieni w propozycji prezydenta Karola Nawrockiego.
Karol Nawrocki w piątek podpisał prezydencką inicjatywę ustawodawczą o nazwie "PIT Zero. Rodzina na plus". Zakłada ona, że rodzice co najmniej dwójki dzieci nie płaciliby podatku od dochodu poniżej 140 tys. zł (na oboje małżonków to łącznie 280 tys. zł). Z założeń projektu wynika także, że z takiego rozwiązania mogliby korzystać także przedsiębiorcy.
Według Małgorzaty Samborskiej, doradczyni podatkowej Grant Thornton, ocenia, że "to właśnie najlepiej zarabiający przedsiębiorcy, rozliczający się według stawki liniowej, byliby największymi beneficjentami tego rozwiązania". I dodaje, że Taki efekt byłby zresztą zgodny z hasłem głoszonym przez prezydenta, aby "dać przestrzeń do rozwoju klasy średniej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Warto jednak podkreślić, że projekt ustawy nie został dotychczas opublikowany. Autorka analizy założyła, że "w przypadku osób rozliczających się według skali podatkowej kwota wolna od podatku zostałaby podniesiona do 140 tys. zł", zaś dla przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym "ta propozycja oznacza po prostu kwotę wolną na poziomie 140 tys. zł".
PIT Zero dla rodzin. Kto zyska najwięcej?
Z jej szacunków wynika, że osoby z minimalnym wynagrodzeniem osiągnęłyby korzyść na poziomie ok. 75 zł na osobę, czyli byłoby to 150 zł na rodzinę miesięcznie. Z kolei osoby otrzymujące przeciętne wynagrodzenie zaoszczędziłyby na podatku ok. 500 zł miesięcznie na osobę, czyli ok. 1000 zł w przypadku rodziny, pod warunkiem, że oboje rodzice osiągają taki dochód. Z kolei osoby z wynagrodzeniem 15 tys. zyskałyby 1400 zł miesięcznie (17 tys. zł rocznie).
"Gdyby kwota wolna wynosiła 140 tys. zł, uwzględniając prawo do zryczałtowanych kosztów oraz odliczenia składek ZUS, podatek pojawiłby się dopiero przy dochodach oscylujących wokół 14 tys. brutto miesięcznie. A zatem zarabiający poniżej tej kwoty nie płaciliby go w ogóle" – zauważono w raporcie. "Podwyższenie kwoty wolnej do 140 tys. zł oznaczałoby 90 tys. zł nieopodatkowanych według stawki 12 proc. oraz 20 tys. zł nieopodatkowanych według 32 proc. Maksymalna korzyść wyniosłaby zatem 17 200 zł. Jeszcze więcej mieliby szansę zaoszczędzić przedsiębiorcy rozliczający się podatkiem liniowym 19 proc. Ich korzyść maksymalna to 26,6 tys. zł" – dodano w publikacji.
Oni obejdą się smakiem. Jest aktualizacja
Po kilku godzinach Małgorzata Samborska skorygowała swoje opracowanie, publikując wpis na platformie X. "Poprawka: Liniowcy w ogóle nie zostali uwzględnieni w tej propozycji. Z rozwiązania nie skorzystają również ci z dochodami powyżej 1 mln. w skali roku, zobowiązani do zapłaty daniny solidarnościowej" - napisała.
Ile to mogłoby kosztować?
W raporcie wskazano także na wysokie koszty rozwiązania, które – jak wynika z propozycji prezydenta – miałyby zostać sfinansowane z uszczelnienia systemu podatkowego w zakresie VAT i CIT.
"Ministerstwo Finansów szacowało koszt wprowadzenia takiej ulgi nawet na 30 mld zł rocznie. Kancelaria Prezydenta wskazuje 14 mld zł, co i tak jest kwotą bardzo wysoką, niemożliwą do osiągnięcia wyłącznie z uszczelnienia systemu podatkowego" – oceniła w raporcie firma Grant Thornton.