dzejsej
/ 46.238.214.* / 2013-08-21 10:55
Mam problem z tym bankiem. W związku z tym, że jedna z instytucji naszego państwa zablokowała mi konto (czy słusznie to się jeszcze okaże, ale to inna sprawa) co miesiąc odwiedzam bank w celu wniesienia opłat za prowadzenie konta jak również za odsetki za debet, który na koncie posiadam. Pani w okienku informuje mnie za każdym razem jaką kwotę mam wpłacić, wpłacam, dostaję potwierdzenia, a i tak przez cały miesiąc dzień w dzień, po kilka razy dzwonią do mnie z centrali banku w celu ustalenia, czy dokonałam opłat. Miesiąc temu w czasie wizyty w banku dowiedziałam się, że mam na koncie zaległość w kwocie około 40 zł, która wynika z tego, że nie opłacam opłat za prowadzenie konta. Tłumaczę, że za każdym razem jak wpłacam pieniądze mówię, że chcę zapłacić również za to, na co usłyszałam, że zmieniły się przepisy i o ile mogą przyjąć ode mnie pieniądze za odsetki z debetu o tyle za prowadzenie konta opłaty wziąć nie mogą zanim nie spłacę całego debetu i w związku z tym urosła mi taka kwota. Jakiś tydzień temu dostałam od nich wezwanie do zapłaty - kwota ponad 100 zł. W banku nikt nie umiał mi powiedzieć co to jest. Oczywiście nie mogłam znowu zapłacić opłat za prowadzenie konta, za odsetki kasę wzięli. Kompletnie nie wiem o co chodzi. Idę uczciwie do banku, chcę im wpłacić pieniądze, by mi jakieś dziwne długi się nie robiły, a dowiaduję się, że bank przyjąć pieniędzy ode mnie nie może i dopóki nie spłacę debetu co miesiąc kwota z prowizji będzie mi się powiększać stanowiąc moje rosnące zadłużenie, od którego oczywiście rosną odsetki, za wysłanie do mnie wezwania do zapłaty doliczyli mi 20 zł, a jak chciałam się dowiedzieć z czego zrobiła się kwota ponad 100 zł to nikt mi nie potrafił udzielić odpowiedzi. Co więcej - chciałam te pieniądze też zapłacić - nie mogę. Jest wezwanie, jest obciążenie za wysłanie tego wezwania, chcę należność wpłacić, a okazuje się, że bank tych pieniędzy nie chce. Nie wiem gdzie z tym uderzyć? Dodam, że obsługa w moim oddziale jest przesympatyczna i szczerze współczuję tym paniom, które muszą świecić oczami za pomysły i politykę tych na wysokich stołkach.