Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

"Rzeki" ropy i gazu zmieniły bieg. Rok wojny przekreślił mapy energetyczne świata

Podziel się:

Decyzja Putina o rozpoczęciu wojny okazała się bardziej kosztowna, niż rosyjski przywódca mógł się spodziewać. Rok wojny drastycznie zmienił mapy energetyczne świata. Putin przejdzie do historii jako ten, który w ogniu wojny spalił realizowane przez dekady kosztowne inwestycje w rynek europejski.

"Rzeki" ropy i gazu zmieniły bieg. Rok wojny przekreślił mapy energetyczne świata
Prezydent Rosji Władimir Putin i szef Gazpromu Aleksiej Miller (Getty Images, Mikhail Svetlov)

Inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła świat bardziej, niż można się było tego spodziewać. Data 24 lutego 2022 roku stała się kolejnym punktem zwrotnym nie tylko geopolitycznie, ale również w aspekcie ekonomicznym i gospodarczym.

Podobnie jak szok naftowy lat 70. zdyskredytował państwa arabskie jako stabilnych eksporterów surowców dla świata zachodniego i w konsekwencji wprowadził rosyjski surowiec na rynek europejski, tak wojna Putina zniszczyła realizowane przez Rosjan przez dekady kosztowne inwestycje w europejski rynek.

Putin wywraca stół

Wojna zmieniła diametralnie rynek surowców energetycznych. Podstawową kwestią jest utrata lukratywnego rynku dla Rosji, jakim była Europa - komentuje w rozmowie z money.pl prof. Robert Zajdler, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Pierwsze dostawy gazu z Rosji przekroczyły granicę z Austrią w 1968 roku, od tamtego czasu kraj ten budował sieć powiązań, które pozwoliłby mu zdobyć niezwykle perspektywiczny i chłonny rynek. Przez kolejne 55 lat Moskwa inwestowała setki miliardów dolarów w rurociągi łączące jej pola gazowe i roponośne z zachodnimi odbiorcami.

Przez pięć dekad sieć rurociągów oplotła Stary Kontynent. Jak szacował Geopolitical Intelligence Service, rozwój projektów na Półwyspie Jamalskim, z których większość była przeznaczona dla zachodnich klientów, tylko do 2017 roku pochłonął w sumie 100 mld dol.

Do 2025 roku kwota ta miała się podwoić. Samo kładzenie rur na dnie Bałtyku w ramach projektu Nord Stream 2 analitycy Sbierbanku szacowali w 2018 roku na 14,5 mld euro.

Inwazją na Ukrainę Władimir Putin wywrócił stół, na którym od dekad układane były energetyczne puzzle - gazociągi, porty LNG, kluczowe węzły i interkonektory, magazyny gazu i plany nowych hubów gazowych w Europie.

Wystarczył rok, aby dotychczasowa architektura dostaw surowców została wywrócona. Rosja utraciła rynek, w który przez dekady inwestowała miliardy - podkreśla w rozmowie z money.pl Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG.

Dobrze widać to na przykładzie Nord Stream. Rurociągi północne miały zapewnić kolejne złote lata współpracy gazowej między Moskwą a Berlinem.

Gazprom snuł już plany, aby przepustowość rurociągów Nord Stream i Nord Stream 2 rozbudować do 120 mld m sześc. Zamrożenie odbiorów technicznych NS2, przykręcanie kurka na NS1 i w końcu wysadzenie znacznej części tej magistrali ostatecznie odcięło tę drogę do Europy.

A to oczywiście nie wszystko. Przez Jamał - południową nitką - płynie dziś jedynie 20 proc. błękitnego paliwa transportowanego do UE przed wojną. Gaz został odcięty krajom, które nie zgodziły się płacić Rosji w rublach, w tym również Polsce.

Jak zauważa dr Szymon Kardaś z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych, odejście od rosyjskiego gazu nie było bezpośrednim efektem sankcji, ale konsekwencją politycznych decyzji Kremla.

W efekcie 155 mld m sześc. gazu ziemnego przesyłanego rocznie z Rosji, w dużej mierze wyparowało. W ubiegłym roku Rosja sprzedała 70 mld m sześc. gazu ziemnego, a więc o 55 proc. mniej surowca. W 2023 r. będzie dostarczać Europie już tylko 20-30 mld m sześc. surowca.

W Europie pomału wysychają również rosyjskie dostawy ropy. Wygasają kontrakty na dostawy ropociągami, a europejskie sankcje na morskie dostawy pozostawiają jedynie marginalne przepływy do krajów najbardziej uzależnionych, jak Węgry, Czechy czy Słowacja. Europejskim odbiorcą pozostaje jeszcze Serbia.

W wyniku obustronnych sankcji Rosja utraciła więc rynek, który wchłaniał prawie 2,5 miliona baryłek ropy dziennie. Embargo na dostawy drogą morską ropy, jak i paliw oraz produktów ropopochodnych, oraz ograniczenia cenowe na dostawy do krajów trzecich już teraz kosztują Rosję majątek. Według szacunków Komisji Europejskiej tylko te obostrzenia powodują straty wysokości 260 mln euro dziennie. 

Europa otworzyła oczy. Nawet najbardziej zaangażowane we współpracę z Rosją kraje dostrzegły zagrożenie. Niemcy, których infrastruktura magazynowa należała niemal w całości do spółek Gazpromu, znacjonalizowały je. Państwo przejęło nadzór nad rafineriami - zauważa dr Przemysław Zaleski, ekspert Fundacji Pułaskiego. 

Rosja traci pozycję

- To ogromna wolta wymuszona przez embargo Zachodu, jak i działania samej Rosji, kolejny raz używającej surowców jako środka wypływu. Odcinane się od rosyjskich dostaw przyśpieszyło proces dywersyfikacji źródeł gazu i ropy w Europie - wskazuje Grażyna Piotrowska-Oliwa.

- Amerykanie mają ogromne zasoby, dotąd nie wysyłali tego surowca w takim stopniu, jakby mogli. Rozbudowują więc infrastrukturę eksportową - mówi była prezes PGNiG.

Jak dodaje, na rynek wracają kraje Zatoki Perskiej, choć wciąż problemem pozostaje kwestia praw człowieka i demokracji w tych krajach, ale że uznawane są za solidnych dostawców, współpraca się zacieśnia. - Zwłaszcza Katar wyrósł na ważnego eksportera. Trzeci duży gracz - Norwegia, to europejski czarny koń. To dostawy z tego kierunku były jednym z filarów zabezpieczających Europę - dodaje nasza rozmówczyni.

Dostawy rurociągowe zostają zastąpione transportami skroplonego gazu LNG, który przeżywa prawdziwą złotą erę. Zapewniły je poza USA, również kraje Afryki Północnej oraz Półwyspu Arabskiego. - Wojna wymusiła większą dywersyfikację rynku surowców i zmiany kierunków dostaw. Francja robi zwrot w stosunku do Libii, Włosi szukają źródeł gazu w rejonie Margrebu. Wzrosła pozycja Kataru i USA jako eksporterów gazu - wylicza prof. Zajdler.

Wojna w Ukrainie i będące jej konsekwencją sankcje storpedowały też rosyjskie plany szybkiego rozwoju technologii LNG. Jako że większość projektów była oparta o rozwiązania zachodnich firm, Rosja zderza się teraz ze ścianą.

Rosja zwraca się na Wschód

Spalenie mostów łączących Rosję z Europą sprawiło, że Rosjanie skierowali oczy na Wschód, na kraje "przyjazne".

Jak wskazują dane zebrane przez portal Statista, już w połowie 2022 roku największy wolumen rosyjskich przesyłek eksportowych ropy naftowej drogą morską trafiał do krajów azjatyckich. Było to 1,88 mln baryłek dziennie.

Głównymi odbiorcami surowców stały się Chiny i Indie.

Problem w tym, że Moskwa sprzedaje swój surowiec po dużej przecenie, a dodatkowo koszt transportu jest znacznie większy niż dotychczasowy przesył do Europy. Musiała też wrócić do kosztownych inwestycji w budowę rurociągów w kierunku nowych klientów.

Raz po raz wraca temat budowy drugiej nitki Siły Syberii o przepustowości 30 mld m sześć. gazu rocznie. Oficjalny koszt? 55 mld dol. Choć - jak informował Bloomberg - eksperci oceniają, że będzie on co najmniej dwa razy wyższy. Poprzez obecny gazociąg Siła Syberii do Chin transportowanych jest 38 mld m sześc. gazu rocznie.

Połączenie gazociągowe z Indiami wymagałoby jeszcze większych nakładów. Jak wskazał Bloomberg, trasa musiałaby albo przebiegać przez jedne z najwyższych gór świata, albo przez Afganistan i Pakistan.

Patrząc globalnie z perspektywy krótkoterminowej Rosja traci na tej wojnie. Wciąż pozostaje problem zagospodarowania złóż dedykowanych do tej pory pod rynek europejski. Nie da się tak łatwo przekierować tych ilości na inne rynki, np. azjatyckie ani w całości na LNG - podkreśla prof. Zajdler.

Czy Rosja powróci na rynki Europy?

Rosja ewidentnie ucierpiała z powodu utraty europejskiego rynku. Tego nie uda się Putinowi ukryć. Jak długo można jechać na rezerwie? Sprzedaż gazu i ropy to ważna część budżetu Rosji. Putin jednak nie kieruje się rachunkiem ekonomicznym, Rosja to stan umysłu - komentuje Grażyna Piotrowska Oliwa.

Choć dziś może się to wydawać nierealne, są tacy, którzy uważają, że powrót rosyjskiego gazu do Europy to kwestia czasu. Wśród nich jest minister energetyki Kataru Saad Sherida al-Kaabi.

Jak pisaliśmy w money.pl, Putin zaproponował współpracę z Turcją przy budowie hubu gazowego, który mógłby rosyjski dostarczać gaz do UE. - To nierealny plan i Erdogan o tym wie. Rosja Putina jest spalona w oczach Europy. Miną dekady nim relacje się odbudują - przekonuje dr Zaleski.

Czy Rosja wróci kiedyś na rynek europejski? - To bardzo prawdopodobne, ale jej rola nie będzie już taka, jak przed wojną w Ukrainie - uważa Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
surowce
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl