Trybunał Konstytucyjny przyznał rację premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który zgłosił wątpliwości, czy zasada wyższości prawa unijnego nad krajowym, zapisana w Traktacie o Unii Europejskiej, jest zgodna z Konstytucją RP. Wniosek premiera poparli przedstawiciele: prezydenta, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, prokuratury i Sejmu. Przeciwne stanowisko zgłosili przedstawiciele Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zdanie odrębne do wyroku przedstawili sędziowie Piotr Pszczółkowski i Jarosław Wyrembak.
Wniosek w następstwie orzeczenia TSUE
Sam wniosek w tej sprawie premier Mateusz Morawiecki zgłosił w marcu tego roku w następstwie decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. TSUE miał obiekcje do sposobu powoływania sędziów zasiadających w obecnej Krajowej Radzie Sądownictwa. To umożliwiło podważenie decyzji każdego sędziego, który został powołany przez KRS w ciągu ostatnich trzech lat.
Zdaniem przedstawicieli KPRM unijny Trybunał tym orzeczeniem przekroczył swoje kompetencje. Prof. Marek Szydło w trakcie rozprawy zaznaczył, że ostateczna decyzja co do implementacji orzeczenia TSUE do polskiego prawa należy do krajowego TK. Ocenił też, że orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE jest "niebezpiecznym precedensem".
Przedstawiciele MSZ z kolei przekonywali, że ewentualne podważenie prymatu prawa unijnego nie sprawi, że Polska będzie musiała opuścić Wspólnotę. Natomiast przedstawiciele RPO podkreślali, że obniży to ochronę prawną "polskich obywateli w stosunku do standardów unijnych". Na wcześniejszych rozprawach podnosili również, że obecna KRS nie została wybrana w zgodzie z zapisami Konstytucji.
Przed Trybunałem Konstytucyjnym trwała pikieta zwolenników pozostania Polski w Unii Europejskiej. Osoby biorące w niej udział miały transparenty z napisami: "Izba dyscyplinarna nie jest sądem", "Polexit. Prezent dla Putina", czy "Autorytaryzm PiS-u kwitnie".
Batalia o polskie sądy a środki unijne
TSUE w marcu odpowiedział na pytania Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie powoływania sędziów do nowej KRS. Trybunał orzekł, że "kolejne nowelizacje ustawy o KRS, które doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej rozstrzygnięć Rady o przedstawieniu prezydentowi wniosków o powołanie kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, mogą naruszać prawo UE".
Właśnie to orzeczenie nie spodobało się premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Stąd też wniosek o rozstrzygnięcie prymatu prawa krajowego nad przepisami unijnymi.
Na początku września media obiegła informacja o decyzji Komisji Europejskiej o wstrzymaniu zatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy, na podstawie którego są wypłacane środki z Funduszu Odbudowy. W grze jest 57 miliardów euro, które mają posłużyć naszemu krajowi do szybszej odbudowy gospodarki po pandemii koronawirusa.
Unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni miał wprost wskazać, że przyczyną opieszałości KE jest fakt, że przed polskim TK toczy się sprawa o wyższości prawa unijnego nad krajowym. Słowa te komisarz miał wypowiedzieć na posiedzeniu komisji ekonomiczno-budżetowej Parlamentu Europejskiego.
To jednak nie koniec batalii o polskie sądownictwo. KE 7 września skierowała wniosek do TSUE o ukaranie Polski w związku z faktem, że nie została zawieszona Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, choć nakazał to zrobić TSUE 14 lipca.
W ostatnią środę (6 października) natomiast decyzją wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta oddaliła złożony przez Polskę wniosek o uchylenie postanowienia dotyczącego "zamrożenia" Izby Dyscyplinarnej.
15 lipca TSUE uznał też, że część zmian w systemie sądownictwa dyscyplinarnego sędziów są niezgodne z prawem unijnym. W tej sprawie we wrześniu KE wysłała do rządu polskiego list z wezwaniem do usunięcia uchybień.
Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders w stanowisku przesłanym Polskiej Agencji Prasowej wyjaśnił, że KE zdecydowała się na ten krok, ponieważ "dotychczasowe wyjaśnienia" rządu polskiego "nie były satysfakcjonujące". Następnym krokiem będzie wniosek do TSUE o ukaranie Polski.