Zapłaczą pracownicy - raport o polskich sklepach

Zapłaczą pracownicy - raport o polskich sklepach

Pięćdziesiąt tysięcy osób pójdzie na bruk, jeśli zostanie wprowadzony zakaz handlu w niedzielę? Konkretnych liczb nikt nie jest w stanie dziś przewidzieć, ale wiele wskazuje na to, że ograniczanie działalności gospodarczej może przynieść więcej strat niż korzyści.

Polacy w sklepach dużych sieci handlowych zostawiają rocznie kilkadziesiąt miliardów złotych. Te sieci z kolei dają pracę setkom tysięcy ludzi. Politycy chcą dać zatrudnionym tam osobom wolne niedziele. Może się to skończyć tym, że według różnych szacunków od 30 do 60 tysięcy z nich straci zatrudnienie.

Sklepy wielkopowierzchniowe, większe niż 400 metrów kwadratowych, stanowią zaledwie 1,5 proc. wszystkich sklepów w kraju. Mimo wszystko dominują małe obiekty, nie przekraczające 100 metrów kwadratowych (według GUS jest ich 95 proc.). Jednak najwięcej sklepów zatrudnia do 7 osób, co powoduje, że liczącymi pracodawcami są właśnie duże sklepy. W supermarketach zatrudnienie z reguły przekracza 80 osób, natomiast w jednym hipermarkecie średnio wynosi aż od około 300 do 500 osób.

Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową (IBnGR), który przygotował raport "Struktura i rola handlu w polskiej gospodarce" szacuje, że po wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę prace straci 50-60 tys. osób. Wynika to z przekonania, że aktywni w niedzielę handlowcy zwolniliby 15 proc. załogi.

Przyjmując te założenia za realne, tylko sieć Tesco zwolniłaby aż 3 tys. osób. Gdy do tego doda się pracowników zatrudnionych przez Grupę Casino oraz Carrefoura, to tylko te trzy firmy ze swoich hiper- i supermarketów zwolniłyby blisko 7 tys. osób.

Źródło: Money.pl

To tylko szacunki, gdyż poszczególne sieci nie deklarują, że zwolnią akurat 15 proc. osób. Niektóre w ogóle nie podają liczb, inne mówią, że zwolnienia mogą dotknąć od 10 do 20 proc. załogi. Podkreślają natomiast, że ewentualne redukcje nie dotyczyłyby tylko bezpośrednio zatrudnionych przez sklepy, ale także firm kooperujących. Firmom ochroniarskim też spadłoby zapotrzebowanie na pracowników, bo do pilnowania w niedzielę pustego sklepu jest potrzebnych mniej ludzi. Podobnie ze sprzątaniem, konserwacją i transportem. Wraz z hipermarketami zostałyby zamknięte galerie handlowe usytuowane pod jednym dachem, a więc należy doliczyć jeszcze zatrudnionych tam pracowników.

Zwolnienia mogłyby nie być szczególnie dokuczliwe, gdyby nie wysokie bezrobocie w Polsce. Zachodzi obawa, że osoby, z którymi pożegnają się sieci, nie znajdą innej pracy. Choć w dużych sklepach praca jest ciężka i niskopłatna, to jednak zatrudnionym ludziom potrzebna, skoro z niej nie rezygnują. Potwierdzają to dane sieci Tesco. Aż 40 procent pracujących tam ludzi przyszło bezpośrednio z urzędów pracy - byli zarejestrowani jako bezrobotni. Więcej - dla co dziewiątego pracownika zatrudnienie w Tesco było pierwszym zajęciem w życiu po ukończeniu szkoły.

Hipermarkety choć w powszechnej opinii nie uchodzą za dobrych pracodawców, zatrudniają osoby, które mają małe szanse na lepszą płacę na rynku pracy. Wielu z pośród zatrudnionych ma wykształcenie poniżej średniego.

Paradoksalnie na ograniczeniu handlu nie ucierpią same sieci. Większość "niedzielnych" klientów i tak zrobi zakupy w dużym sklepie, tylko w innym dniu tygodnia. Pieniądze klientów i tak zostaną wydane. Jeśli obroty dużych sieci spadną, to niezauważalnie. Zwolnienie niepotrzebnych już pracowników zmniejszy koszty i duzi handlowcy i tak wyjdą na swoje.

Obroty Tesco są za 2004 rok, Auchan i E.Leclerc za 2005 rok
Źródło: Money.pl

Intencją polityków, którzy optują za ograniczaniem handlu dużych podmiotów, jest wsparcie małych. Ale nie ma żadnych przesłanek, żeby twierdzić, iż klienci zamiast pójść w niedzielę do centrum handlowego, wybiorą zakupy w małych osiedlowych sklepikach. Drobne sprawunki i tak wciąż tam robią, tylko dlaczego mieliby zacząć tam robić wielkie zakupy? Po prostu Polacy lubią robić zakupy w sklepach wielkopowierzchniowych. Według badań Pentora chwalą sobie przede wszystkim to, że mogą kupić wszystko pod jednym dachem. Tego nie da im drobny handel. Można więc wnioskować, że ewentualny zakaz handlowania w niedzielę w dużych sklepach, nie przełoży się na znacznie większy ruch w małych, które będą mogły być otwarte. I pewnie dlatego przedstawiciele dużych sieci są spokojni o swoje obroty, nawet w przypadku zakazu otwierania sklepów w niedzielę.

Eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) przestrzegają przed ingerowaniem w handel. W tej branży panuje bardzo duża konkurencja i rynek sam reguluje rozwiązania korzystne dla klienta. Handel jest też bardzo ważny dla gospodarki. Tworzy 19 proc. PKB (dla porównania budownictwo 6 proc.).

Wyniki finansowe sektora handlowego

rok

obroty (w mln zł)
wynik finansowy netto (w mln zł)
2000393 6024 282
2001437 8161 833
2002399 144100
2003466 5362 376
2004525 39511 702

Źródło: Główny Urząd Statystyczny

Co istotne, rozwija się szybciej niż cała gospodarka i łagodzi niekorzystne tendencje. Jak dowodzą eksperci IBnGR, handel łagodzi dekoniunkturę w gospodarce. Nawet jeśli większość branż przeżywa zapaść, handel idzie lekko do przodu ratując całą gospodarkę korzystnie wpływając też na poziom bezrobocia. Blisko co szósta osoba, która ma w Polsce pracę, zatrudniona jest właśnie w handlu.

"Sektor handlowy w okresie dekoniunktury gospodarczej okazał się bardziej odporny na niekorzystne warunki makroekonomiczne i przyjął role stabilizatora gospodarki" - czytamy w raporcie "Struktura i rola handlu w polskiej gospodarce" sporządzonym przez IBnGR. "Na uwagę zasługuje także fakt, że w latach 2001-2003, czyli w okresie, kiedy liczba pracujących w całej gospodarce zmniejszała się, liczba pracujących w sektorze handlowym wzrosła. W roku 2003 liczba pracujących tam była o 27 tysięcy wyższa niż w roku 2000. W całej gospodarce liczba zatrudnionych w 2003 roku była o 457 tysięcy niższa niż w roku 2000. Oznacza to, że zatrudnienie w sektorze handlowym jest w okresie słabszej koniunktury gospodarczej bardziej stabilne niż w pozostałych sektorach, a ponadto w pewnym zakresie wpływa stabilizująco na cały rynek pracy."

Są dwie prawdy - jedna głosi, że hiper i supermarkety są znaczącymi i cennymi pracodawcami. Druga - że zabierają miejsca pracy w drobnym, rodzinnym handlu, tworząc w zamian niskopłatne posady.

Liczba i rodzaj obiektów handlowych poszczególnych firm
nazwa firmy
w sumie
w tym hipermarketóww tym supermarketów
liczba pracowników
Casino134
18
116
8 500
Tesco105
74
31
20 000
Carrefour103
32
71
15 397
Real30
0
30
7 800
Auchan19
bd
bd
bd
E.Leclerc16
16
0
3 880

Źródło: Money.pl

Jednak według badań Polish Market Review, otwarcie placówki sieci handlowej powoduje powstanie - w zależności od rodzaju i wielkości obiektu - od 15 do 320 nowych miejsc pracy. Dodatkowo powstają posady u dostawców, a także pojawia się zapotrzebowanie na pracowników obsługi budynku (ochrona, konserwacja instalacji w obiektach). Ponadto, jeśli super czy hipermarket powstaje jako główny element galerii handlowej, w jego otoczeniu pojawia się wiele małych wyspecjalizowanych placówek handlowych, gastronomicznych i usługowych. Łączny przyrost miejsc pracy w gospodarce jest wyższy od liczby nowych miejsc powstałych w samym sklepie wielkopowierzchniowym.

Wniosek więc taki, że dla lokalnego rynku pracy powstawanie dużych obiektów handlowych jest korzystne. Choć duże sieci wykańczają drobny handel, dla całej gospodarki bilans jest dodatni.

Skutkiem ekspansji dużych sieci jest postępująca koncentracja w polskim sektorze handlowym. Ubywa sklepów, ale powierzchnia pozostałych jest coraz większa. W 2004 roku liczba sklepów w Polsce zmniejszyła się o ponad 4 proc., podczas gdy powierzchnia sprzedaży zwiększyła się o około pół procent - zbadał IBnGR.

Źródło: Money.pl

Natomiast wciąż daleko do dominacji na rynku wielkich sieci handlowych. 10 największych detalistów posiada ćwierć rynku (24 proc.) sprzedaży dóbr codziennego użytku. W Niemczech i Francji wskaźnik ten wynosi około 86-87 proc., dla Czech 61 proc., a dla Słowacji - 39 proc.

Nasycenie polskiego handlu sklepami wielkopowierzchniowymi jest o połowę mniejsze od średniej w krajach starej Unii Europejskiej. Jeśli Polska miałaby osiągnąć w tym względzie poziom średniej unijnej w ciągu 10 najbliższych lat, oznaczałoby to napływ 10 mld dolarów w formie zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Efektem takiego scenariusza byłoby zatrudnienie do roku 2014 kolejnych 60 tys. osób poza handlem.

Jeśli politycy będą ten proces spowalniać, wolniej będą zamykane małe sklepiki, ale i wolniej będzie przybywać kapitału oraz nowych miejsc pracy. Odbije się to także na konsumentach, którzy lubią duże sklepy otwarte codziennie. Obroty w hipermarketach w niedzielę można porównać do tych osiąganych w czwartek - czyli są na dość wysokim poziomie. Niższe niż w rekordowe dni - piątek i sobotę - ale znacznie wyższe niż w najgorszy dzień tygodnia - poniedziałek.

Jakie sklepy należą do poszczególnych firm
Ahold Polska
Hypernova, Albert
Carrefour Polska
Carrefour, Champion, Globi
E.Leclerc
E.Leclerc
Grupa Auchan
Auchan, Elea
Grupa Casino
Geant, Leader Price
Grupa Metro
Real, Makro Cash&Carry, Media Markt, Saturn
Grupa Muszkieterów
Intermarché, Bricomarché
Selgros
Selgros Cash&Carry
TescoTesco, Savia

Źródła:

*Informacje własne

*Dane uzyskane od sieci handlowych

*Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Bohdan Wyżnikiewicz, Jacek Fundowicz,Krzysztof Łapinski, Marcin Peterlik, "Struktura i rola handlu w polskiej gospodarce" Opracowanie przygotowane dla Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Warszawa, Luty 2006

*Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor, "Stosunek Polaków do handlu, raport graficzno-opisowy z badania zrealizowanego dla Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan", Luty 2006

ZOBACZ TAKŻE:

Więcej o propozycjach zmian w prawie - koniec z niedzielnymi zakupami?

Money.pl
Czytaj także
Polecane galerie
mikoś
83.22.145.* 2006-09-28 20:58
Niech Tesco zwolni wszystkich-przeboleją i po paru dniach wrócą do normalnego życia- bo to co Tesco oferuje , to zwykłe, tyle ,że nowoczesne niewolnictwo.
Poza tym, ja jako obywatel tego kraju, żadam by tesco spieprzało tam skąd przyszło.
PLUTEK
83.29.48.* 2006-09-28 17:43
A TEN RAPORCIK TO NA ZAMOWIENIE HIPERMARKETOW ALBO MINISTERSTWA TYLKO CZY NAPEWNO MINISTERSTWA TO WSZYSTKO ZALEZY JAK ZADA SIE PYTANIE TO TAKI WYNIK A TAK OGOLNIE TO WSZYSCY WYJADA ZA MOMENT I ZA TA KASE TO PRACODAWCY MOGA DYMAC W NIEDZIELE
homar
85.193.196.* 2006-08-03 14:41
A może zapytać ludzi czy chcą pracować w niedziele?(oczywiście tych którzy pracują)
A może zostawić pracujące niedziele tylko za 2x większą kasę i dzień wolny w tygodniu?
Zobacz więcej komentarzy (47)