Karbalewicz na łamach opozycyjnego dziennika "Narodnaja Wola" pisze, ze w rzeczywistości prezydent Aleksander Łukaszenka mógł uzyskać w wyborach dużo mniejsze poparcie niż pokazały to oficjalne wyniki. Reakcją na to mógł być strach i "nieadekwatne użycie siły".
Drugi powód związany jest z liberalizacja życia politycznego. W trakcie kampanii wyborczej ludzie zaczęli dyskutować i pozbawiać się strachu oraz poczuli "smak swobody". Uliczna akcja opozycji zorganizowana 19 grudnia stała się dla władz dobrym powodem do tego, aby w społeczeństwie znowu zasiać strach i zneutralizować następstwa dwumiesięcznej odwilży politycznej z okresu kampanii wyborczej.
Zdaniem politologa białoruskie władze mogły również obawiać się powtórzenia wydarzeń z Kirgistanu, gdy demonstranci obalili prezydenta Kurmanbeka Bakijewa.
Informacyjna Agencja Radiowa