Pewności, że to właśnie kiełki z Dolnej Saksonii są źródłem zakażeń jeszcze nie ma. Badania trwają. Wyniki mają być znane dziś po południu. Lokalne władze przyznają jednak, że wiele śladów wiedzie do gospodarstwa w rejonie Uelzen. Minister rolnictwa Dolnej Saksonii Gert Lindemann powiedział na konferencji prasowej, że istnieją ważne poszlaki, które pozwalają przyjąć, że to właśnie ta hodowla, wykorzystująca nasiona z wielu krajów jest źródłem zarażeń. Jak ustalono hodowla wysyłała swoje produkty w miejsca w których potem pojawiały się przypadki zachorowań. Co więcej bakteria zaatakowała dwie pracownice gospodarstwa. Hodowla została już zamknięta. Z rynku wycofywane są, pochodzące z niej artykuły spożywcze.