Tak w wielkim skrócie można skomentować przebieg dzisiejszych notowań na rynkach akcji, a także walut - gdyż w ostatnich tygodniach są one dość ze sobą skorelowane.
Wprawdzie o tym, że przesilenie na rynkach finansowych jest bliskie, a poziom zniechęcenia do giełdy wśród inwestorów niesamowicie duży, pisano już wiele w ostatnim czasie.
Poziom pesymizmu wśród inwestorów jest największy od kilkudziesięciu lat, a znane autorytety porównują obecny kryzys do tego, który miał miejsce w latach 30-tych XX wieku.
Lepsze nastroje na rynkach, zgodnie z oczekiwaniami doprowadziły do osłabienia dolara, na rzecz pozostałych walut.
Dzień po skoordynowanej akcji banków centralnych, które zdecydowały się na obniżkę stóp procentowych, na rynkach zapanował względny spokój.
Środa była kolejnym dniem, kiedy z rynków kolejny raz powiało grozą. Można było odnieść wrażenie, że inwestorzy nie wierzą już nikomu i chcą jak najszybciej spieniężyć to, co im jeszcze zostało.
Mimo, że na rynkach finansowych wciąż panuje duża niepewność i nerwowość, to jednak wtorek jak na razie przynosi próbę pewnego odreagowania silnej przeceny z poniedziałku.
Mimo, że plan Paulsona został w piątek wieczorem w pełni zaaprobowany przez Kongres, to rynki wcale nie stały się z tego tytułu mniej nerwowe.
Piątkowy handel rozpoczął się od wyraźnego osłabienia złotego - euro poszybowało do 3,4550 zł, a dolar do 2,50 zł. Droższy był także szwajcarski frank - blisko 2,20 zł, oraz brytyjski funt - prawie 4,41 zł.
Obserwowany w ostatnich dniach ogromny popyt na dolara trwa - dzisiaj rano na parze EUR/USD na chwilę doszło do przełamania wsparć z września tego roku na poziomie 1,3879.
Globalna panika udzieliła się dzisiaj rano, także i złotemu. Notowania EUR/PLN dość szybko wzrosły w okolice 3,42, a USD/PLN do 2,38. Podrożały także szwajcarski frank - do 2,17 zł i brytyjski funt - do 4,28 zł.
Poniedziałkowe trzęsienie ziemi w europejskiej bankowości już odcisnęło piętno na mocno spadających notowaniach euro, funta, a także rynkach akcji.
Historia nieraz pokazywała, że kumulacja jednostronnych opinii co do rynku, może wyznaczyć jego punkt zwrotny.
Piątek zaczął się od umocnienia dolara na rynkach światowych, a zakończył jego wyraźnym osłabieniem. Nastroje zmieniają się jak kalejdoskopie, a emocje sięgają zenitu.
Wspólna inicjatywa głównych banków centralnych, które zdecydowały się w czwartek rano na skoordynowaną akcję mającą na celu poprawienie płynności na rynku międzybankowym, nieco uspokoiła nastroje.
Ogromne oczekiwania rynku, iż amerykańska Rezerwa Federalna zdecyduje się obniżyć stopy procentowe, aby uspokoić fatalne nastroje na rynkach finansowych, nie sprawdziły się.
Równo tydzień temu rynki analizowały decyzję o przejęciu udziałów w Fannie Mae i Freddie Mac przez amerykańską administrację, a dziś okazuje się, że Lehman Brothers zbankrutował.
Ta magiczna do niedawna bariera padła jeszcze w środę wieczorem, a w czwartek spadki EUR/USD były kontynuowane.
We wtorek, po raz pierwszy od początku września, złoty nie stracił na wartości.
Ostatnie, niemal paniczne osłabienie się naszej waluty, ma szanse na jakiś czas zostać przerwane. Przemawia za tym przebieg wtorkowych notowań, kiedy to złoty w przeciwieństwie do poniedziałku, zachował się znacznie lepiej w kontekście nadal spadających notowań EUR/USD.
O ile w czwartek dolar stracił na rynkach światowych, a ceny surowców odnotowały nie notowaną od dawna skalę jednodniowej zwyżki, to w piątek sytuacja się odwróciła.
Wyraźne przełamanie do góry poziomu 1,48 przez notowania EUR/USD i spadek USD/PLN poniżej 2,2350-2,2400 zaczynają potwierdzać fakt, iż inwestorzy zaczynają wątpić w kontynuację ruchu wzrostowego dolara.
Zgodnie z przewidywaniami dolar zaczął wczoraj słabnąć. Notowania EUR/USD podskoczyły w okolice 1,48, a USD/PLN przetestowały okolice 2,24-2,2450.
Ostatni rajd dolara, który przypomniał niektórym, że amerykańska waluta ma jeszcze jakąś wartość i nie będzie wiecznie spadać, był dość imponujący.
Sprawdziły się obawy, co do nadmiernych oczekiwań części inwestorów w związku z wczorajszym posiedzeniem amerykańskiego FED.
Nie jest zaskoczeniem fakt, iż nieraz inwestorzy bardziej koncentrują się na jednych informacjach, pomniejszając przy tym wagę innych. I to nie do końca racjonalnie.
Być może kluczowy dla rozwoju wypadków w tym tygodniu, komunikat po posiedzeniu Zarządu Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych, poznamy jutro o godz. 20:15.
Wczorajsza teza o tym, że na wyraźniejsze osłabienie się naszej waluty trzeba będzie zaczekać jeszcze kilka tygodni, okazała się zbyt zachowawcza.
Dzisiejsza publikacja wstępnych odczytów indeksów PMI za lipiec, które na podstawie ankiet badają kondycję w sektorach gospodarki, a także wskaźnika nastrojów w niemieckim biznesie nie wstrząsnęła zbytnio rynkami.