Idzie "armagedon". Zwolnienia w bankach dopiero się zaczynają
Banki będą zwalniały swoich pracowników. Decyzje już zapadły. Winna jest pandemia i coraz mniej odwiedzić stacjonarnych oddziałów bankowych.
Obecnie banki dają pracę około 150 tys. osób. To grono będzie się nieustannie zmniejszało, ale to nie pandemia zaczęła procesu zwolnień. Jak pisze "Rzeczpospolita", Pekao zapowiedział zwolnienia grupowe: do końca czerwca mają objąć maksymalnie 1110 pracowników. Kolejnym 1250 mają zostać zmienione warunki zatrudnienia. W sumie restrukturyzacja obejmie 17 proc. pracowników.
Bank Pekao tłumaczy, że zwolnienia grupowe to pochodna długofalowych zmian w sektorze bankowym, a COVID-19 jedynie przyspieszył ten proces. Pandemia zmniejszyła – i tak małe – zainteresowanie placówkami stacjonarnymi wśród klientów. Przenieśli się oni do bankowości mobilnej.
Zwolnienia w bankach
Zwolnienia grupowe jesienią 2020 roku zapowiedział Santander Bank Polska. Mają objąć do 2 tys. osób. - Decyzja banku wynika z dynamicznej sytuacji rynkowej oraz wielu zewnętrznych czynników, które mają znaczący wpływ na dotychczasowy model biznesowy, strategię działania i zdolność konkurowania. Aby sprostać nowym wyzwaniom, jakie stawia przed całym sektorem postępująca digitalizacja, rosnąca tendencja wykorzystywania kanałów cyfrowych, a także zwiększające się obciążenia fiskalne i regulacyjne - bank zdecydował o dalszej transformacji modelu operacyjnego i dostosowaniu struktury zatrudnienia - wyjaśnia w komentarzu bank.
Parę miesięcy wcześniej zależny od niego Santander Consumer Bank zapowiedział likwidację do 430 miejsc pracy.
Pod koniec listopada BNP Paribas Bank Polska ogłosił, że do 2023 r. w ramach zwolnień grupowych z pracą pożegna się maksymalnie 800 osób.