Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|

Podatek dla frankowiczów? "Dojdzie do tego, że klienci będą bali się podpisywać z bankami umowy"

628
Podziel się:

Specjalny podatek dla frankowiczów ma chronić banki przed niekorzystną dla nich decyzją TSUE ws. kredytów. Nasi rozmówcy nieoficjalne jak dotąd doniesienia o nowej daninie komentują krótko: pomysł jest abstrakcyjny, nieprzemyślany i ma odstraszyć klientów od składania pozwów przeciwko bankom.

Podatek dla frankowiczów? "Dojdzie do tego, że klienci będą bali się podpisywać z bankami umowy"
Nowy podatek dla frankowiczów miałby złagodzić skutki decyzji TSUE dla sektora bankowego (Adobe Stock, Piotr Pawinski)

Na początku lutego zapadł wyrok w jednej z najgłośniejszych spraw frankowych w Polsce. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu okręgowego, który unieważnił umowę frankową zawartą przez Kamila i Justynę Dziubak z bankiem Raiffeisen. Jak pisaliśmy w money.pl, została ona unieważniona w styczniu 2020 r. Sąd uznał wówczas, że bank nie poinformował konsumentów o faktycznym ryzyku. Postanowienie było pokłosiem decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2019 r., który stwierdził, że unijne prawo nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu takich umów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Mieszkanie dla zakochanych. Będzie nowa propozycja w Sejmie

Frankowicze w sporze z bankami

Wyrok uruchomił lawinę pozwów przeciwko bankom, stawiając je pod ścianą. W ciągu najbliższych miesięcy mamy poznać odpowiedź na pytanie, czy banki mogą żądać od frankowiczów, którym sądy unieważniły umowy kredytowe z powodu ich niezgodności z prawem, opłat za bezumowne korzystanie z przekazanego im kapitału.

16 lutego opinię w tej sprawie wydał Rzecznik Generalny TSUE. Anthony Michael Collins ocenił, że po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki, konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych.

Jak wyliczyła Komisja Nadzoru Finansowego, straty sektora bankowego wynikające z niekorzystnego dla nich orzeczenia Trybunału mogą sięgać nawet 234 mld zł. Zaznaczmy, że orzeczenie to jedynie wstęp do wyroku TSUE w tej sprawie, który ma być znany jeszcze w tym roku.

Skrajnie korzystne dla frankowiczów rozstrzygnięcie oznaczałoby dla Polski kryzys finansowy. Rezerwy, jakie musiałyby zawiązać banki na poczet kredytów frankowych, poważnie nadszarpnęłyby kapitał sektora. Zachwiana byłaby stabilność co najmniej jednego banku, a zagrożonych byłoby kilka innych - wskazuje "Puls Biznesu".

Cios w sektor bankowy

O możliwych problemach sektora po czwartkowej opinii rzecznika TSUE mówi też prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. - Interpretacja TSUE grozi poważnym kryzysem makroekonomicznym, ponieważ zgodnie z szacunkami KNF takie rozwiązanie to jest ponad 200 mld zł, które na koniec musieliby zapłacić wszyscy podatnicy - uważa.

Kilka banków znalazłoby się w bardzo trudnej sytuacji i musiałoby być ratowane naszymi pieniędzmi. Dlatego uważam, że nie jest sprawiedliwe społeczne obciążanie kosztami tego rozwiązania wszystkich podatników i traktowanie ich w sposób uprzywilejowany względem kredytobiorców w złotych - dodaje Borys.

Kamil Stolarski z Biura Maklerskiego Santandera ocenia, że opinia rzecznika TSUE w sprawie kredytów frankowych nie mogła być gorsza dla banków. - Wydaje się, że zaczyna się materializować negatywny scenariusz - komentuje i dodaje, że np. dla PKO BP może to oznaczać niższą dywidendę, a bank BNP Paribas Polska może opóźnić powrót do jej wypłaty.

Tymczasem "Puls Biznesu" donosi, że trwają prace nad ustawą frankową, która ma zabezpieczyć sektor bankowy na wypadek niekorzystnego dla banków rozstrzygnięcia TSUE. Zajmować mają się tym "instytucje odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego".

Z informacji "PB" wynika, że ustawa miałaby zobowiązać banki do przedstawienia frankowiczom opcji przewalutowania na zasadach określonych trzy lata temu przez KNF. Zakładają one, że kredyt frankowy byłby przewalutowywany i rozliczany w taki sposób, jakby od momentu zaciągnięcia był kredytem złotowym.

Kredytobiorca mógłby ofertę przyjąć, odrzucić i iść do sądu lub zostać przy frankach. I tutaj pojawia się przepis, który miałby uratować sektor.

Podatek dla frankowiczów

"Gdyby frankowicz zdecydował się pójść do sądu, pozwać bank i zawalczyć o darmowy kredyt, mógłby to zrobić. Jednak w razie wygranej musiałby zapłacić 100 proc. podatku od kwoty, o którą się wzbogacił, czyli w uproszczeniu różnicy między wyrokiem sądu a ofertą banku" - pisze "PB". Według doniesień dziennika ustawę do Sejmu mógłby skierować prezydent Andrzej Duda. Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta jak dotąd nie odpowiedziało na prośbę money.pl o komentarz w tej sprawie.

- Jeśli ktoś chce nałożyć podatek na jakiekolwiek wyroki, to przepis ten musiałby objąć je wszystkie. Proszę sobie wyobrazić, że np. ubezpieczenie komunikacyjne, czyli wypłata odszkodowania, byłoby obciążone podatkiem. Trudno jest mi komentować te doniesienia, skoro nie znamy konkretów, ale taki projekt nie ma szans na funkcjonowanie w polskim prawie - twierdzi Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB).

Według niego założenia pomysłu dotyczącego nałożenia podatku na frankowiczów są niezgodne z prawem.

Tarcza dla banków

Marek Rzewuski, wiceprezes SBB, ocenia sprawę jednoznacznie. - Wydaje się, że generalnie bankom chodzi o to, żeby zniechęcić frankowiczów do składania pozwów i wprowadzić atmosferę chaosu. Banki mają bardzo dobre wyniki finansowe, mimo że zawiązały mnóstwo rezerw na poczet nowych wyroków w sprawach frankowych, które wkrótce mają się pojawić - komentuje Rzewuski.

Krytycznie o pomyśle nowej daniny wypowiada się również Kamil Chwiedosik, ekspert ds. frankowych, założyciel społeczności "Życie bez Kredytu" pomagającej frankowiczom w sporach z bankami.

Nie ma takiej możliwości, żeby jakikolwiek przedsiębiorca mógł dochodzić wstecznie roszczeń, które nie znajdują swojego odzwierciedlenia w przepisach prawa w dniu podpisania umowy. Podatek, o którym mówimy, byłby niezgodny z dyrektywą 93/13/EWG (chroniącej konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w standardowych umowach dotyczących zakupu towarów i usług - przyp. red.) - twierdzi ekspert.

Chwiedosik zwraca uwagę, że prawo w przypadku konsumentów nie może działać wstecz. - Nie może być tak, że w sytuacji, w której konsument nabył prawa wynikające z dyrektywy 93/13/EWG nagle te prawa traci z mocą wsteczną i nie ma możliwości dochodzenia roszczeń - podkreśla.

Jeżeli zakładamy, że za korzystanie z kapitału należy się komukolwiek wynagrodzenie, czy w formie podatku, czy jakiejkolwiek innej, to tak samo może się go domagać bank, jak i konsument. Równowaga nie mogłaby być zachwiana na niekorzyść konsumenta - przekonuje nasz rozmówca.

"Pomysł abstrakcyjny"

Chwiedosik uważa, że ewentualne sankcje powinny być skierowane wobec banków, bo to one zawarły z klientami nieuczciwą umowę. - W przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy kredytowej nie może być tak, że doprowadza to do wyższych kosztów po stronie konsumenta - twierdzi.

Jak mówi, nie bez znaczenia w całym zamieszaniu jest również odpowiedzialność aparatu państwa.

Nieuczciwe kredyty w ogóle nie byłyby udzielane, gdyby państwo zadziałało odpowiednio, co potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. Pomysł, o którym rozmawiamy, zakłada, że państwo doprowadziłoby do tego, że banki otrzymywałyby daninę od osób, które mogą czuć się oszukane przez te instytucje. Umowy frankowe posiadały bowiem klauzule rażąco naruszające zasady współżycia społecznego. Dlatego nastąpił upadek tych umów - zauważa nasz rozmówca.

- Ten pomysł jest abstrakcyjny i nieprzemyślany. W końcu dojdzie do tego, że klienci będą bali się podpisywać z bankami jakiekolwiek umowy - podsumowuje Chwiedosik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(628)
HAnia
rok temu
Czyli jak ktoś wygra w sądzie z bankiem to zostanie drugi raz okradziony przez spółkę państwo-bank. W jakim my Państwie żyjemy. Jak kradniesz powinna Cię spotkać kara, a tu ma być karany poszkodowany. A wystarczyło tylko, żeby banki wszystkim frankowiczą (kredytobiorcą w obcych walutach) przeliczyli kredyty, jakby je wzięli w złotówkach, z odsetkami jakie by zapłacili biorąc kredyt w złotówkach - 1 ustawa.
Helen
rok temu
>” Nie trafiony zakup Nordea Banku. Latem 2013 r. prezes Jagiełło podjął decyzję o przejęciu polskich aktywów banku Nordea. W porównaniu z zakupami zrealizowanymi przez konkurentów (np. Santander przejął polskie aktywa Deutsche Banku oraz Kredyt Bank) – to nie był dobry strzał. Na „rozkładzie” podobno był Bank Millennium, czeski bank CSOB, a nawet BGŻ (przejęty ostatecznie przez BNP Paribas). Tymczasem PKO BP odkupił polskie operacje Nordea. PKO BP przejął wtedy 200.000 klientów indywidualnych (w większości zamożnych) oraz 15 mld zł kredytów (w większości frankowych). Nordea miała aktywa w wysokości 35,5 mld zł i była numerem dziesięć w Polsce. PKO BP zwiększył skalę działalności o 16% (wtedy aktywa PKO to było jakieś 190 mld zł), a liczbę placówek w największych miastach o 25%. Ile dzięki temu wydatkowi zyskał przez osiem lat? Nawet jeśli dzięki tej inwestycji jego zysk zwiększał się rocznie o kilkaset milionów złotych, to również Nordea jest powodem, że teraz PKO BP musiał zarezerwować 6,7 mld zł na ugody z posiadaczami kredytów walutowych.” GDzIE W TAMTYCH CZASAch była Rada Nadzorcza ? Cały Zarząd ? Departament Prawny i Ryzka? Gdzie było KNF????? Gdzie byli „politycy” i Andrzej Duda ….
Helen
rok temu
Warto poczytać „ Mariusz Gierszewski @MariuszGierszew · Follow Odejście Zbigniewa Jagiełły to wstrząs w bankowości. Nieoficjalnie prezes chciał uprzedzić atak na niego za zakup przed laty Nordea Banku, który ma duży portfel abuzywnych kredytów frankowych. Stąd też ugoda banku z frankowiczami. Na liście następców wiceprezes Mieczysław Król.”
Zoska
rok temu
Prośba do osób z Gawiedzi co nie maja pojęcia o sprawie, żeby się nie wypowiadały. Banki nakrdly, oszukały, a teraz znowu gawiedzią manipulują z politykami. Nawet do Dudy chodzą. Jak ktoś ukradnie i zostanie na tym złapany i zostanie mu to udowodnione to idzie siedzieć prawda ? Gdzie były Rady Nadzorcze, Zarządy i Deoartamenty Ryzka. 2005, 2006, 2007. Wszędzie na świecie w tym czasie był blok na te produkty tylko w Polandi chciwi banksterzy doprowadzili do oszustw na skale świętowa …uwaga z własnej chciwości. Pan Prezes Jagielo był tak chciwy jak był Prezesem PKO BP se odkupił od Nordea cała ekspozycje frankową po to by ich doić do końca. Tak wtedy uważał. W ogóle Pan Jagiello uważał się za nieomylnego. Pamietam jak dyskotekowal w prywatnych rozmowach ze „wyciśnie z Frankowicziow co się da”. Widział ze to totalny przekręt a jednak ryzkowal. Może należy sprawdzić te decyzje panów prezesow. Może powinny się tym w końcu zainteresować oragany ścigania. Nagle nie ma winnych przekrtu. No jednak są winni. Są to rady nadzorcze, zarządy, depetanty ryzka oraz departamenty prawne. Jest to 100% przekręt. Jak się robi przekręt czy się kradnie to wiadomo ze jak się zostanie złapanym to się idzie siedzieć prawada?
Pablo
rok temu
Dokladnie, pieniądze nie spadają z nieba i zapłacą wszyscy za paru cwaniaków co chcieli mieć taniej a teraz udają debili. No i vo teraz mają płakać ci którym wzrósł WIBOR? Ludzie to najgłupszy gatunek na tej ziemskiej kulce
...
Następna strona