Wyższe emerytury przez koronawirusa. Bezduszny skutek pandemii
Skoro w ubiegłym roku zmarło wyjątkowo dużo osób starszych, to znaczy że średnia długość życia znacznie spadła. Efekt? Wyższe emerytury z ZUS. Choć brzmi to bezdusznie, zyskają ci, którzy właśnie schodzą z rynku pracy.
Na nieoczekiwany skutek pandemii zwraca uwagę "Rzeczpospolita". Wszystko za sprawą zwiększonej śmiertelności w 2020 roku, o której pisaliśmy w money.pl wielokrotnie.
"Winny" jest tu sposób działania polskiego systemu emerytalnego. W dużym uproszczeniu - statystyczny Kowalski przez około 40 lat pracy zbiera kapitał emerytalny w ZUS. Gdy przechodzi na emeryturę w wieku 65 lat, Zakład musi wyliczyć jego świadczenie.
Jak to robi? Musi oszacować, ile miesięcy jeszcze ten Kowalski przeżyje. Zgromadzony kapitał dzieli właśnie przez tę liczbę miesięcy i wychodzi mu wysokość emerytury.
Granica wieku emerytalnego się przesuwa. Do siedemdziesiątki? "Rynek pracy się zmienia"
Pytanie jednak, skąd ZUS ma wiedzieć, ile przeżyje ten konkretny człowiek. Tu z pomocą przychodzi Główny Urząd Statystyczny, który co roku publikuje tzw. tablice średniego dalszego trwania życia. Można z nich wyczytać na przykład, że w wieku 65 lat i 4 miesięcy średnio pozostanie niespełna 215 miesięcy życia.
Tak przynajmniej było w tablicach opublikowanych w ubiegłym roku. Te, które ujrzą światło dzienne za kilka tygodni, będą już odnosić się do danych z roku epidemicznego. Skoro więc zmarło więcej niż zwykle seniorów, to i długość życia znacząco się skróci. I ten sam Kowalski, który według GUS miał żyć jeszcze przez 215 miesięcy, teraz średnio przeżyje na przykład 210 miesięcy.
A skoro tak, to jego kapitał emerytalny zostanie podzielony przez mniejszą liczbę. Arytmetyka zrobi już swoje i będzie to oznaczać wyższe świadczenie miesięczne. 100 tysięcy złotych podzielone przez 210 da wyższy wynik niż przy dzieleniu przez 215. Czysta matematyka.
"Rzeczpospolita" szacuje, że w tym roku emerytury mogą dzięki temu wzrosnąć o około 5 proc. Ale efekt będzie krótkotrwały, bo z czasem długość życia będzie coraz większa i świadczenia znowu się zmniejszą.
- Pandemię przetrwają silniejsi, którzy będą żyć dłużej. Czyli w kolejnych latach długość trwania życia będzie się okresowo sztucznie zwiększać, a wysokość świadczeń relatywnie zmniejszać – podkreśla prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego.