To zasługa Pani Juli Pitery, która tak podkręciła Kamińskiego, że wziął się do roboty. Nie potrafię jednak zrozumieć dlaczego ta głośna dama polskiej polityki ostatnio jak by nam nieco przygasła. Bardzo mi brak jej melodyjnego szczebiotu. A tak "między nami piterowcami mówiąc", trzeba przyznać, iż stworzyć taką stajnię rasowych wywiadowców w tak krótkim czasie i wylegitymowć się takimi rezultatami, to sztuka niezwykła. Wielu z tych, co go wyszydzało, obecnie nabrało wody w usta. Gdyby nie on, pewno pani poseł Sawicka, królowała by w kancelarii pana premiera razem z panią poseł Piterą. Popsuł drań tak piękną karierę.