Przepraszam Panie krytyku, bo nie odniosłem się do zarzutów:
ad 1: To, ze presja płacowa wpływa na inflację, napisałem - wszyscy płacimy za to, ze więcej zarabiamy "Za wyższe pensje płacą wszyscy - wzrostem cen, szczególnie usług".
ad 2: Nie wiem jak się odnieść... Oczywiście, że jak ktoś chce więcej zarabiać, to nie powód, żeby więcej mu płacić. Jednak jeśli nikt inny nie chce pracować na danym stanowisku za daną stawkę, to trzeba ją podnieść - takie prawo rynku. Z Pańskiego wpisu wynika, że jeśli nikt nie chce pracować za stawkę proponowana przez pracodawcę, to może pozostać wakat. Niestety na wielu stanowiskach w wielu firmach nie może być wakatów i jednoczesnego zapewnienie ciągłości produkcji, czy świadczenia usług. Przykro mi, że doktor ekonomii nie zdaje sobie z tego sprawy.
ad 3. Doktor ekonomii myli pracobiorców z pracodawcami. Trochę wstyd. Chyba poniosło Pana, gdy pisał Pan te słowa.
ad 4. Po części się zgadzam, aczkolwiek twierdzenie, że problem wydajności nie jest wcale problemem nowoczesności firm, jest bardzo odważne. Przeczy Pan sobie sam - nowoczesność w wielu przypadkach zależy od kapitału, więc przyznał mi Pan po części rację - dziękuję!
ad 5. Zgadzam się, aczkolwiek może Pan nie spostrzegł, że nie jest to tematem tego felietonu.
ad 6. Może się mylę, ale sądzę, że tegoroczny wzrost cen żywności wynika w z nieurodzaju, a nie z kreacji pustego pieniądza. Natomiast skoro twierdzi Pan, że wzrost cen surowców wynika z kreacji pustego pieniądza, to przeczy Pan sam sobie (proszę przeczytać, co Pan napisał w punkcie 5). Nie sądzę, aby wzrost cen ropy na światowych rynkach wynikał z oczekiwań płacowych Polaków. Ale jeśli Pan tak uważa, to współczuję Pańskim studentom.
Do punktu 7. odniosłem się wcześniej, więc nie będę powtarzał.
Proszę, aby Pan swoje frustracje w inny sposób wyrażał, bardziej merytoryczny może, co przystoi mi, skromnemu redaktorowi, nie przystoi komuś, kto ma doktorat z ekonomii.
Z poważaniem!
Bartek Chochołowski