Szalenie zabawne są liczne (poniżej) dywagacje na temat opodatkowania tacy w kościele.
Otóż opodatkować nie można przychodu tylko dochód (zysk). Często, jak widzę tacę, zastanawiam się czy wystarczy to na prąd i żarówki do oświetlenia kościoła w czasie mszy. Nie wspomnę nawet o ogrzewaniu w zimie. Zaczynamy zatem prowadzić książkę przychodów i rozchodów i odnoszę wrażenie, że podatek wychodzi zerowy. Jestem święcie przekonany, że przychody i rozchody się bilansują.
Wróćmy jednak do kasy fiskalnej. Służy ona do rejestracji przychodów za towary lub usługi i należnego
VAT. Mamy znowu problem. Jeden daje stówkę, inny piątala, kolejny nic - za tą samą usługę. Trudno zatem mówić o płatności za usługę jeżeli jest to "co łaska".
Mamy zatem nie płatność a darowiznę.
Kasa fiskalna nie służy do rejestrowania darowizn. Znowu problem.
Należy zatem sporządzić akt darowizny od każdej złotówki rzuconej na tacę. Podatek wynosi zero, słownie zero, ale lokalny US otrzymuje co miesiąc dodatkowe tysiące aktów darowizny. W skali kraju to setki milionów aktów darowizn rocznie . Na dodatek takie darowizny są wolne od podatku (ustawowo) a darczyńca może je odliczyć od dochodu (też ustawowo). Per saldo mamy głęboki minus.
P.S.
Czy Owsiak ma na każdej puszce zainstalowaną kasę fiskalną???
Ochojska???
Palikot????