Sfinks: Upadłość z podtekstem?
SLI 25-02-2009, ostatnia aktualizacja 25-02-2009 08:56
– Bank PKO BP chciał przejąć należące do mnie
akcje Sfinksa. Mogę się tylko domyślać, gdzie by ostatecznie trafiły – mówi Tomasz Morawski, założyciel restauracyjnej spółki i właściciel 28 proc. jej kapitału.
Tomasz Morawski, założyciel i akcjonariusz Sfinksa
źródło: GG Parkiet
Tomasz Morawski, założyciel i akcjonariusz Sfinksa
+zobacz więcej
– Nie komentujemy naszych relacji z klientami – powiedziała Izabela Świderek- Kowalczyk, rzecznik PKO BP.
Zdaniem Tomasza Morawskiego, trzy dni po złożeniu wniosku o upadłość Sfinksa zgłosił się do niego PKO BP. – 20 lutego bank poinformował mnie, że jeżeli nie spłacę mojego kredytu w ciągu 24 godzin, to przejmie
akcje spółki, które stanowiły zabezpieczenie pożyczki – twierdzi Tomasz Morawski.Ostatecznie bank zażądał od niego kolejnych zabezpieczeń kredytu. – Jakbym ich nie ustanowił, PKO BP mógłby sprzedać
akcje Sfinksa. Mogę tylko się domyślać, gdzie by trafiły. Oczywiście, nie wykluczam, że do AmRestu – mówi Morawski.
Jego zdaniem, złożenie wniosku o upadłość miało też inny podtekst. – Być może chodziło o to, by przestraszyć wynajmujących lokale tak, by wypowiadali umowy Sfinksowi. Na niektóre lokalizacje czeka długa kolejka chętnych. Mogę tylko podejrzewać, że jest w niej AmRest – dodaje.
Wniosek o upadłość Sfinksa został złożony na dzień przed NWZA, które zebrało się 18 lutego. Podczas walnego zgromadzenia miało dojść do zmian w radzie nadzorczej. Zarząd gastronomicznej firmy, kontrolowany i wybrany przez AmRest (ma 32,99 proc. kapitału), nie podał akcjonariuszom żadnych szczegółów na temat wniosku i przede wszystkim propozycji układowych. Wniosek o upadłość stał się przyczyną wypowiedzenia Sfinksowi umów kredytowych przez banki. Ostatecznie został odrzucony przez sąd z powodu braków formalnych, ale zarząd Sfinksa chce złożyć kolejny, już poprawny. Nie udało nam się ustalić, czy zrobił to wczoraj.