Ktoś mnie spytał niedawno jak widzę sytuację gospodarczą, jej perspektywy i przełożenie tego na rynek akcyjny
Na świecie z pewnością się jeszcze nie wyprostowało, a u nas?
Z jednej storony mamy dobre dane i w Europie byliśmy zieloną wyspą w minionym roku, z drugiej
akcje jakby uwzględniając lepszą perspektywę naszego rynku podniosły się i obiektywnie korekta im się należy jak psu buda
Ani nie jest tak dobrze jak krzyczą rządowi, ani tak źle jak pomrukuje opozycja, ale to nic nowego;]
Amerykańskie indeksy zanurkowały poniżej lutowych dołków i nie bardzo rozumiem gdzie znajdują tuteisi i tamteisi specjaliści entuzjazm do zachwalania towaru tudzież gospodarki, która kręciła się za dodrukowane pieniądze, część indeksów w mocno urynkowionej społeczności światowej poszła jak za Panią matką, ale np. Filipiny, Meksyk, Chile czy Korea nie zważają na to chociaż niektóre z tych gospodarek również są powiązane z jankeskim rynkiem wskutek położenia lub zaszłości historycznych
wydaje się jednak, że zwiększone obroty na spadkach odbiją sie i tam z opóźnieniem
Natomiast dewaluacja juana Chińczykom w najbliższym czasie nie pomoże, a Szanghaj to ogromny rynek i oddziaływuje na okolicę i na cały świat
Ja ze swej strony mogę namawiać na dłuższe wakacje, gdyż raz ruszona machina szybko sie nie zatrzyma
Kolejnym argumentem jest taki niuans, że krajowe
akcje są relatywnie droższe od akcji innych rynków wschodzących
Stabilna korekta w przedziale 25-30% byłaby doskonałym powodem do dłuższego wybicia [w kierunku szczytów], szczególnie że w najbliższym roku opodatkowanie lokat nie zostanie zniesione, a boom na złoto chyba powoli dobiega końca zatem giełdy zachowają konkurencyjność wobec innych form lokowania
ani przewartościowane nieruchomości, ani coraz droższa ziemia [niskie ceny utrzymują się jedynie w odludnych miejscach, gdzie jest daleko do dróg i jezior
Dodatkowo na jesieni [a może jeszcze wcześniej] złotówka powinna zacząć lekko się wzmacniać wartość wobec wiodących walut bo tak jak spadek dwa lata temu był tochę za mocny, tak wzrost o połowę był już sztucznie pompowany, kiedy wiadomo było, że nie utrzymamy nawet połowy tempa wzrostu z poprzedniego okresu prosperity i tak koło argumentów się zamyka