Forum Forum inwestycyjnePortfel

Komentarze do portfela "kalot"

Komentarze do portfela "kalot"

Wyświetlaj:
kalot / 2009-02-11 15:03 / portfel / Tysiącznik na forum
raz na rok się coś uda, a portfel i tak czerwony
kalot / 2009-02-10 15:11 / portfel / Tysiącznik na forum
Kryzys napędza miejskie inwestycje
(PAP, tm/10.02.2009, godz. 06:14)

Firmy budowlane, bojąc się kryzysu, na wyścigi przystępują do przetargów organizowanych przez miasta, które ciągle mają pieniądze na inwestycje - pisze "Metro".


Urzędnicy w olsztyńskim ratuszu dopiero co rozstrzygnęli przetarg na remont kanalizacji. Spośród pięciu ofert wybrali najtańszą - wartą 39 mln zł. Wcześniej w budżecie zarezerwowali na to 55 mln zł. Kilkaset tysięcy złotych zaoszczędzili też na renowacji małej, ale prowadzącej do dużego osiedla ulicy Bartąskiej i kolejne pół miliona na budowie kompleksu sportowego.

- Wykonawcy ścigają się na ceny. Ta tendencja bardzo nas cieszy - mówi Aneta Szpaderska, rzeczniczka olsztyńskiego magistratu. Zaoszczędzone pieniądze ratusz przeznaczy na remonty szkół.

Mniej wydaje również Warszawa. Remont ul. Baletowej na Ursynowie miał kosztować 5 mln zł. Udało się go zrobić za połowę tej kwoty. Poszerzenie wiaduktu nad Kanałem Żerańskim stołeczni urzędnicy wycenili na 200 mln zł. Prace kosztowały 79 mln zł mniej. Ostatnio za poszerzenie ul. Modlińskiej łączącej centrum miasta z północnymi dzielnicami miasta jedna z firm chciała 37 mln zł mniej niż przeznaczono na to w budżecie.

We wtorek w Zarządzie Miejskich Inwestycji Drogowych nastąpi otwarcie ofert, jakie złożono w przetargu na budowę mostu Północnego. - Przystąpiło do niego 10 firm z Polski i zagranicy - mówi Agata Choińska, rzecznik ZMID. Miasto chce na tę inwestycję przeznaczyć aż 1,2 mld złotych. - Wcześniej wykonawcy chcieli blisko 2 mld zł - mówiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy o kryzysie nikt nie mówił, firmy budowlane przebierały w zleceniach i dyktowały warunki. Dziś same szukają przetargów. Szczególnie tych organizowanych przez miasta, bo to pewny zleceniodawca - podkreśla "Metro".
kalot / 2009-01-27 09:29 / portfel / Tysiącznik na forum
Gdy świat ogarnia ekonomiczny chaos, prawie wszyscy coś na tym tracą. Prawie, bo zawsze się znajdzie ktoś potrafiący wykorzystać panujący zamęt, by sie wspiąć na sam szczyt finansowej elity
Andrzej Krajewski

dodam od siebie, ze takie rzeczy nie tylko w ekonomii ale i w polityce są częste, szczególnie jak społeczeństwo intelektualnie zawodzi
kalot / 2009-01-14 18:45 / portfel / Tysiącznik na forum
Unia musi rozważać także najgorsze scenariusze
Wersja oryginalna EU must plan for the unlikely worst
Po kryzysie finansowym i kryzysie gospodarczym, wszyscy zaczynają się bać kryzysu fiskalnego. Agencja ratingowa Standard & Poor’s narobiła w tym tygodniu szumu wokół wypłacalności Hiszpanii, Grecji i Irlandii

W efekcie, niemal natychmiast wzrosły premie za ryzyko pobierane przez pożyczkodawców w odniesieniu do tych trzech krajów. To bardzo odległa perspektywa, ale Unia Europejska musi być w gotowości, aby zapobiec ewentualnemu odwrotowi inwestorów od krajów członkowskich.

Rządy zaczynają odczuwać skutki kryzysu kredytowego. Ministrowie finansów byli zmuszeni zamieniać prywatne długi na publiczne zobowiązania i kupować ogromne pakiety akcji, aby ratować swoje banki. Recesja przyczynia się do rosnących kosztów socjalnych w momencie, kiedy wpływy podatkowe spadają.

Członkowie unii monetarnej stają w obliczu specyficznych, ale podobnych problemów. Słabsze gospodarki strefy euro borykają się z głębokim spadkiem popytu wewnętrznego, ale nie są stanie wpływać na spadek wartości swojej waluty, aby ułatwić procesy dostosowawcze. W stymulowaniu popytu są uzależnione od świata zewnętrznego, a zwłaszcza krajów europejskich notujących nadwyżki. Tymczasem rządy nie mają innego wyboru, jak zaciągać ogromne pożyczki na ratowanie gospodarek.

Inwestorzy sumiennie wykupują płynne i bezpieczne aktywa. Państwowe obligacje cieszą się dużym popytem, a rentowność spadła do rekordowo niskich poziomów. Jednak kiedy pojawią się nowe emisje, rentowność wzrośnie, a inwestorzy zaczną się robić bardziej wybredni i zastanawiać, które kraje są bezpieczniejsze dla ich pieniędzy. Najnowsze wiadomości wystraszyły pożyczkodawców, a pożyczki dla niektórych krajów strefy euro i tak już wcześniej były droższe. W reakcji na ostrzeżenia S&P spready ryzyka kredytowego gwałtownie wzrosły.

Ostrożność inwestorów w odniesieniu do obligacji nie jest niczym złym. Kraje, które potrafią poprawiać swoją strukturę fiskalną, zasługują na lepsze warunki. Różnice mogą jednak stać się problemem, jeśli któryś z krajów strefy euro, nawet niewielki, nie będzie w stanie dłużej się finansować.

Na obecną chwilę nie ma żadnego takiego zagrożenia, ponieważ rentowność jest niska. Ale kraje, które w tym roku będą musiały zaciągać większe długi, mogą w końcu wpaść w trudności. Unia już teraz powinna się zastanawiać, co zrobi, jeśli do czegoś takiego dojdzie.

Kryzys fiskalny może być zaraźliwy i rozszerzyć się na inne, słabsze kraje. Pomoc będzie z kolei tworzyć swoisty moralny hazard: jeśli nisko zadłużone kraje będą pomagać zadłużonym po uszy, ostrożność stanie się zbędna. Unia monetarna jest w obecnym kryzysie narażona na ciosy, ponieważ nie ma narzędzi fiskalnych. Być może potrzebne są nowe rozwiązania.
© The Financial Times Limited 2009
kalot / 2009-01-22 12:48 / portfel / Tysiącznik na forum
i własnie przewidując czarniejszy scenariusz niż się spodziewaliśmy poredukowałem trochę, ale sie nie wycofuję jeszcze na razie
kalot / 2008-12-28 15:34 / portfel / Tysiącznik na forum
Rok upadku boga finansów
Wersja oryginalna The year the god of finance failed
Obietnice dotyczące świata zazwyczaj się nie sprawdzają. Nie można tego powiedzieć o obietnicach o życiu pozagrobowym. Tak więc świeccy bogowie upadają z hukiem: w 1989 roku upadł komunizm; w 2008 roku przyszła pora na kapitalizm finansowy. Wraz z narastającą paniką, rządy znacjonalizowały systemy finansowe Zachodu. To nie jest kapitalizm, jaki znaliśmy. Nie jest to jednak również koniec gospodarek rynkowych.
AP
Więcej w supertemacie:
Globalny kryzys finansowy


System finansowy jest wyjątkowy.

Po pierwsze, finanse są sercem gospodarki rynkowej. Pompują pieniądze od tych, którzy je mają, ale ich nie potrzebują, do tych, którzy ich potrzebują, ale nie mają. Jeśli finanse zawiodą, gospodarka pada na kolana.

Po drugie, finanse dotyczą nieznanej przyszłości. To czyni je wrażliwymi na ludzkie słabości: chciwość, słabość, głupota i oszustwo galopują jak jeźdźcy Apokalipsy przez historię finansów.

Po trzecie, przepływ zasobów przez instytucje finansowe jest wielką pokusą dla rządowej kontroli. Ważnym przypadkiem jest próba promowania krajowej kontroli nad niewypłacalnymi firmami.

Po czwarte, rządy kategorycznie i bezwarunkowo gwarantują działanie instytucji finansowych nie dlatego, że je uwielbiają, ale dlatego że pragną ochronić cały system i jego aktywa dla dobra społeczeństwa. Gwarancje powodują, że wszyscy są mniej ostrożni.

Po piąte, niemożliwością jest kontrolowanie instytucji finansowych w celu zapobieżenia hojnych gwarancji lub zachowania stabilności systemu. Łatwo jest dobrze zmotywowanym finansistom wyrwać się z bezpiecznego kręgu ustalonego przez rząd. Hojne premie oferowane do niedawna przez firmy pracownikom za ich roczne wyniki pracy motywowały ich szczególnie.

Po szóste i ostatnie, prawa monetarne działają za pośrednictwem systemu finansowego. W bieżącej dekadzie, pomimo nadmiaru globalnych oszczędności, przepisy monetarne wprowadzone przez Rezerwę Federalną dały mnóstwo możliwości wypracowania zysków na niesamowitą skalę.

Rok 2008 dał światu szokującą lekcję na temat tych prawd. W jej wyniku, globalny system finansowy praktycznie natychmiastowo przeszedł transformację – od finansowania wszystkiego, niezależnie od poziomu wariactwa pomysłu, do odmowy finansowania czegokolwiek, niezależnie od sensowności inwestycji. Jedynym wyjątkiem jest ucieczka w bezpieczne rejony chronione przez klasyfikowane jako potrójne A rządy. Tymczasem to rządy, z kolei, działają w roli pożyczkodawców ostatniej nadziei, podchodząc do tego zadania ze zróżnicowanym entuzjazmem.

Bóg rynków finansowych ma stopy z gliny. W ramach odpowiedzi na brutalne przypomnienie o rzeczywistości, potrzebujemy pragmatyzmu. Na szczęście to powinny nam zaoferować nadchodzące rządy Obamy.

Konieczne jest, by inne ważne kraje podążyły za tym przykładem. Przed nami dwa olbrzymie wyzwania.

Pierwszym jest ograniczenie rozmiarów nieuniknionego kryzysu powrót światowej gospodarki do zdrowia. To z kolei będzie wymagało osiągnięcia trzech rzeczy: uniknięcia wielkiego kryzysu popytu; restrukturyzacji bilansów instytucji finansowych i zadłużonych gospodarstw domowych; przesunięcia światowego popytu od były krajów deficytowych w kierunku krajów-wierzycieli.

Drugim wyzwaniem jest restrukturyzacja globalnego systemu finansowego, regulacja systemowa i nadzorowanie polityki monetarnej. Wiemy, że sprzątanie po wielkich bańkach aktywów jest bardzo bolesne; że nadzorowanie pojedynczych instytucji jest mniej ważne niż globalna regulacja systemu; że modele zarządzania ryzykiem i wynagrodzeń były katastroficznie złe; że system finansowy był groteskowo nieskapitalizowany; że reżim odpowiedniości kapitałowej był procykliczny. Wiemy, w skrócie, że wszystko to składało się na stajnię Augiasza.

Czas najwyższy na spóźnione, ale konieczne sprzątanie. Podczas porządków musimy pamiętać o głębokich prawdach: ludzie zawsze będą wierzyli w co im się podoba; tak więc przepisy zawsze będą zawodziły. Wiemy, że nie ma nic lepszego niż system gospodarki rynkowej, niezależnie od poziomu jego wadliwości. Rynki finansowe padają. Są jednak również niezastąpione.

Uczymy się więc; idziemy dalej; modlimy się, by następny pokaz głupoty w globalnej skali tego rodzaju nie zdarzył się zbyt szybko.
© The Financial Times Limited 2008
su_up / 2008-12-25 07:03 / _
nie muszę sie z tym zgadzać, ale to ważny głos w dyskusji, poczytaj

-->Wszyscy jesteśmy dzisiaj keynesistami.
Kiedy Barack Obama obejmie urząd, zaproponuje gigantyczny pakiet fiskalny, który ma ożywić gospodarkę. Takie pakiety oferuje wiele innych rządów. Nawet Niemcy zostały siłą zagonione do tego wyścigu.

Duch Johna Maynarda Keynesa, ojca makroekonomii, powrócił , by nas prześladować. Wraz z nim nadszedł jego najzdolniejszy uczeń. Hyman Minsky. Wszyscy słyszeliśmy o "momencie Minsky'ego", w którym finansowa mania zmienia się w panikę.

Podobnie jak wszyscy prorocy, Keynes dał swoim wyznawcom niejednoznaczną lekcję. Mało kto wierzy w fiskalne korekty, które jego uczniowie stosowali przez dekady po II wojnie światowej. Nikt jednak nie wierzy także w cel monetarny, proponowany przez jego słynnego adwersarza, Miltona Friedmana. Dziś, 62 lata po śmierci Keynesa, w kolejnej erze kryzysu finansowego, grożącego ekonomicznym załamaniem, łatwiej nam zrozumieć, co istotnego pozostało w jego nauczaniu.

Widzę trzy takie ogólne lekcje.

Pierwsza, którą rozwinął Minsky, jest taka, że nie powinniśmy brać poważnie pretensji finansistów. ""Rozsądny bankier, niestety, to nie taki, który przewiduje zagrożenie i unika go, ale ten, który gdy popada w ruinę, robi to w konwencjonalny sposób, wraz ze swoimi kolegami". Nie dla niego zatem definicja "efektywnych rynków".

Druga lekcja jest taka, że gospodarki nie da się analizować w ten sam sposób co poszczególnych firm. Dla indywidualnej firmy cięcie kosztów ma sens. Jeżeli świat będzie starał się to robić, jedynie zdusi popyt. Jednostka nie musi wydawać wszystkich swoich dochodów. Świat musi.

Trzecia i najważniejsza lekcja brzmi, że ekonomii nie należy traktować jako umoralniającej bajeczki. W latach 30-tych dostępne były dwie sprzeczne ideologicznie wizje: austriacka i socjalistyczna. Austriacy – Ludwig von Mises i Friedrich von Hayek – argumentowali, że trzeba po prostu posprzątać po ekscesach lat 20-tych. Socjaliści twierdzili, że kapitalizm zawiódł na całej linii i trzeba go natychmiast zastąpić socjalizmem. Te dwie wizje były zanurzone w alternatywnych, świeckich religiach: pierwsza głosiła, że indywidualne, samolubne zachowanie gwarantuje stabilność porządku ekonomicznego; druga twierdziła, że identyczna motywacja może doprowadzić jedynie do wyzysku, destabilizacji i kryzysu.

Geniusz Keynesa – bardzo angielski – sugerował, że nie powinniśmy podchodzić do systemu ekonomicznego jako do zagadnienia moralnego, lecz jako do wyzwania natury technicznej. Chciał zachować tyle wolności, ile to możliwe, zdając sobie jednocześnie sprawę, że państwo-minimum jest nie akceptowalne dla demokratycznego społeczeństwa w zurbanizowanej gospodarce. Chciał zachować gospodarkę rynkową, nie wierząc jednocześnie, że leseferyzm zapewni każdemu to, co najlepsze w najlepszym ze światów.

Ta sama moralistyczna debata toczy się znowu. Współcześni "likwidacjoniści" twierdzą, że krach doprowadzi do odrodzenia oczyszczonej gospodarki. Ich lewicowi oponenci argumentują, że epoka rynków się skończyła. Nawet ja życzyłbym sobie kary dla finansowych alchemików, którzy twierdzili, że coraz większe zadłużenie zamieni ekonomiczny ołów w złoto.

Keynes stwierdziłby jednak, że oba te podejścia są głupie. Rynki nie są ani niezawodne, ani zbędne. W istocie są fundamentami wydajnej gospodarki i indywidualnej wolności. Mogą jednak również poważnie namieszać, dlatego należy je traktować z należytą ostrożnością. Wybór Obamy z pewnością odzwierciedla zapotrzebowanie na taki pragmatyzm. Ani libertarianin Ron Paul, ani Ralph Nader na lewicy, nigdzie nas nie doprowadzą. Zadaniem tej nowej administracji jest doprowadzenie USA i świata do pragmatycznego rozwiązania globalnego kryzysu ekonomicznego, z którym wszyscy mamy do czynienia.

Pilnym zadaniem jest powrót światowej gospodarki do zdrowia.

Wyzwaniem krótkoterminowym jest utrzymanie zagregowanego popytu, tak jakby rekomendował to Keynes. Ważne będzie również bezpośrednie finansowanie kredytobiorców przez banki centralne. Jest oczywiste, że zadanie to spoczywa głównie na USA, ponieważ Europejczycy, Japończycy, a nawet Chińczycy, są zbyt nieruchawi, nazbyt zadowoleni z siebie, albo zbyt słabi. Biorąc pod uwagę, że w krajach notujących deficyty korekta wydatków gospodarstw domowych już trwa, okres wysokich wydatków rządowych może, niestety potrwać przed lata. W tym samym czasie musi zostać podjęty znaczny wysiłek, by oczyścić bilanse gospodarstw domowych i cały system finansowy. Wymiana długu na akcje z pewnością będzie konieczna.

Wyzwaniem długoterminowym jest wymuszenie zrównoważenia globalnego popytu. Od krajów z deficytami nie można oczekiwać, by zmierzały prostą drogą do bankructwa, zaś kraje z nadwyżkami potępiają jako rozrzutność wydatki, na których tak korzystają ich eksporterzy. Podejmując niezbędny wysiłek, by odbudować globalny porządek ekonomiczny, to na tym aspekcie będzie się musiała skupić no
Ciułacz / 2008-12-25 16:20 / portfel / Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
Dyskusje akademickie!
A jakie są obecnie realia w USA? Jeśli już mowa o Ameryce jako rozruszniku świata!
Nikt tego nie powie głośno ale spora warstwa społeczeństwa w Stanach jest jest na niskim poziomie intelektualnym i nie jest wstanie zapracować na dobra konsumpcyjne na takim poziomie jak to robili emigranci z Europy.Dyskryminacja pozytywna nie dała rezultatów na jakie liczono
kalot / 2008-12-28 15:35 / portfel / Tysiącznik na forum
no pewnie, ale lepiej jest tak niż tak jak jest w wątkach głównych nie uważasz?
Ciułacz / 2008-12-22 02:40 / portfel / Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
Kalot,
pozwolę sobie wkleic co napisałeś:


2008-12-11 17:09:51 | kalot [ Portfel ] [ Tysiącznik na forum ]
Re: Komentarze do portfela "kalot" [0]
z przeczytanych przeze mnie artykułów wynika, że nie powinno być już gorzej dla giełdy
zresztą jak dotąd gospodarka się oparła spowolnieniu graniczącemu z recesją
sądze, że dobieranie akcji długoterminowo ma obecmie sens

Koniec cytatu.

Dobieranie spółek to już czas zacząć ale inwestować w nie to jeszcze się nie odważę.Jeszcze bedzie jedna fala spadkowa do poziomu conajmniej z Pazdziernika, recesja ledwo co się objawia, a w pełnej krasie to się objawi w połowie przyszłego roku i wtedy powinno się wyklarować kto pozostał wmiarę zdrowy a kto już się nie podniesie.To bedzie ostatni gwizdek do inwestycji na pewniaka, ale dobrzy inwestorzy to napewno wyczują dużo wcześniej i indeksy powinny być na północ.Jedynie co myślę że w bankach się wyklarowało i powinny najmniej ucierpiec, więc od Stycznia stawiam na bank.
kalot / 2008-12-22 11:41 / portfel / Tysiącznik na forum
Dobieranie spółek to nic innego jak inwestycja w nie,
a co do fali spadkowej wszyscy, ktorych slyszalem tak mowia, ale moze znowu "ci wszyscy" sie myla
kalot / 2009-07-16 11:04 / portfel / Tysiącznik na forum
jak widać wyklarowało sie juz co nieco
kalot / 2008-12-20 17:07 / portfel / Tysiącznik na forum
rzadziej piszę, a i tak mało kto zagląda tutaj
jak inwestycje przynosiły wysokie (względnie) dochody, wiecej było entuzjastów, teraz pochowali sie i co zrobisz
Ciułacz / 2008-12-20 18:26 / portfel / Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
do Kalot,Ja jestem z tych co zaglądają a nie piszą.Staram się coś wyczytać dla siebie pomiędzy wierszami.Nie popadaj w zwątpienie.
Pooh / 2008-12-22 00:50 / portfel / Uznany Gracz Giełdowy?
Witaj.
Ja również czytam z uwagą - zawsze. Nie zawsze, niestety, potrafię się ustosunkować do wypowiedzi, zwłaszcza w zakresie makro, więc - pozostaję wiernym czytelnikiem.
Pozdrawiam. Q
kalot / 2008-12-22 10:43 / portfel / Tysiącznik na forum
a to dobrze, ze czytacie:]
kalot / 2008-12-12 18:12 / portfel / Tysiącznik na forum
Najsilniejszy wzrost PKB (plus 13,7 proc. rdr) osiągnie w 2009 roku Katar, zaś najgłębszy spadek (minus 9,7 proc. rdr) wystąpi w Islandii. PKB w najbliższym roku skurczy się w 29 państwach - wynika z opublikowanych w piątek prognoz Economist Intelligence Unit.

Dla Polski analitycy EIU przewidują wzrost realnego PKB w 2009 roku w wysokości 2,4 proc. rdr wobec 5,0 proc. rdr w 2008 r. i 3,5 proc. rdr w 2010 roku. Wyhamowanie wzrostu przełoży się na obniżkę stopy inflacji do 3,3 proc. na koniec 2009 roku i 2,2 proc. na koniec 2010 wobec 4,3 proc. na koniec tego roku.

Spodziewany niższy popyt wewnętrzny spowoduje obniżenie ujemnego salda na rachunku obrotów bieżących z ok. 5,4 proc. PKB za 2008 r. do 5,0 proc. w 2009 r. i 3,5 proc. PKB w 2010 r.

EIU zastrzega zarazem, iż Polska gospodarka może stanąć w obliczu głębszej korekty wzrostu w latach 2009-10, jeśli skutkiem międzynarodowego kryzysu finansowego będą rosnące trudności w dostępie do zagranicznego kredytu.

"Globalny kryzys finansowy będzie miał bardzo szkodliwe skutki dla globalnej gospodarki w 2009 r. Spowolnienie wzrostu, które ten kryzys wywoła, ominie tylko nieliczne kraje" - napisali analitycy EIU. Wzrost globalnego PKB w ujęciu parytetu siły nabywczej oceniają na 0,9 proc.

W grupie krajów określanych jako wschodzące rynki najszybszy wzrost w najbliższym roku osiągną Chiny - 7,5 proc. rdr, co oznacza, iż tempo ekspansji będzie niższe niż w ostatnich latach. Wzrost PKB w Indiach prognozowany jest na 6,1 proc. rdr.

Wśród państw postkomunistycznych i akcesyjnych pod kreską znajdą się w 2009 roku: Łotwa (minus 4,0 proc.), Ukraina (minus 3,0 proc.) i Węgry (minus 1,5 proc.).

W UE PKB skurczy się również w Republice Irlandii (minus 2,3 proc.), W. Brytanii (minus 2,1 proc.), Danii (minus 1,6 proc.), Hiszpanii (minus 1,2 proc.), Szwecji (minus 1,1 proc.) oraz Włoszech (minus 1,0 proc.).

Prognozy EIU zakładają wystąpienie dalszych finansowych szoków zapobiegających ustabilizowaniu się globalnego sektora finansowego, wzrost tendencji protekcjonistycznych, które doprowadzą do skurczenia się światowego handlu oraz utrzymanie się geopolitycznego ryzyka na tle nuklearnych ambicji Iranu, zagrożenia terrorystycznego oraz politycznej destabilizacji.
kalot / 2008-12-11 17:09 / portfel / Tysiącznik na forum
z przeczytanych przeze mnie artykułów wynika, że nie powinno być już gorzej dla giełdy
zresztą jak dotąd gospodarka się oparła spowolnieniu graniczącemu z recesją
sądze, że dobieranie akcji długoterminowo ma obecmie sens
kalot / 2008-11-12 11:37 / portfel / Tysiącznik na forum
http://ft.onet.pl/11,17076,bessa_czy_to_juz_czas_na_zakupy,artykul.html
niestety nie da się skopiować
Ciułacz / 2008-11-02 01:49 / portfel / Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
To że działalność Amerykańskich banków doprowadzi do obecnego kryzysu to bankowcy wiedzieli tylko nie wiedzieli kiedy to nastąpi.
Powiem wam że przez te ostatnie 10 lat dzieki tym kryzysom tak się dorobiłem na nieruchomościach że jak trochę strace to i tak jestem daleko do przodu.
Jak by nie dawali łatwo hipotek to zapewnie dalej bym mieszkał w tym pierwszym domku co go kupiłem w 1986 roku .
Cała Ameryka żyła na kredyt i ktoś na tym zarobił.
Dodam tylko że było mi to bardzo na rekę, i nie mam zamiaru stawiać pod pregierz tych co do tego doprowadzili.
Pozdrawiam z Montrealu
kalot / 2008-11-03 16:55 / portfel / Tysiącznik na forum
gratulujemy dobrych decyzji i dziekujemy za pozdrowienia
dodam jeszcze, że czytałem kilka Twoich komentarzy i nie był to czas stracony
gVarek / 2008-11-02 01:05 / "zGÓRnikt"
Kiedy skończy się obecny kryzys?
(Wprost, tm/01.11.2008, godz. 10:00)

Czy szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke stosuje niewłaściwe metody do walki z kryzysem? – pyta "Wprost" Davida Friedmana, jednego z najbardziej znanych ekonomistów konserwatywnych, syna Miltona, słynnego noblisty.

- Anna Schwartz, znakomita ekonomistka i współpracowniczka pańskiego ojca Miltona Friedmana, twierdzi, że szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke się myli. Stosuje metody, które powinny być użyte, ale nie zostały, podczas wielkiego kryzysu w latach 30. Tyle że dzisiejszy kryzys jest zupełnie inny. Czy Bernanke toczy niewłaściwą wojnę? – pyta „Wprost” Davida Friedmana, jednego z najbardziej znanych ekonomistów konserwatywnych, syna słynnego noblisty Miltona.

- Zgadzam się z Anną Schwartz. Podczas wielkiego kryzysu głównym problemem był brak płynności w bankach. Dziś nie ma problemu z płynnością. To nie jest taki sam kryzys.

- A czym ten się skończy?

- Mój ojciec w takich sytuacjach przytaczał historyjkę o tym, jak w XVIII wieku Szkoci radowali się z klęski i upokorzenia Anglików podczas amerykańskiej wojny o niepodległość. Oczekiwali, że lada chwila brytyjskie imperium się zawali. A ono dopiero zmierzało ku prawdziwej potędze. Podobnie dziś nie należy przeceniać znaczenia kryzysu finansowego.

Pełna rozmowa z Davidem Friedmanem w poniedziałkowym wydaniu „Wprost”
kalot / 2008-10-29 09:34 / portfel / Tysiącznik na forum
2008-10-15 06:20:32
10 proroków kryzysu. Dlaczego nikt nie słuchał?

Świat ignorował głosy ostrzegające przed nadciągającą katastrofą. Zobacz, kto wiedział, że załamanie rynku jest nieuniknione.
Skala kryzysu i zawirowań na rynkach finansowych zszokowały nie tylko polityków i zwykłych obywateli, ale też wielu ekonomicznych ekspertów. Wielu z nich mówi, że nikt nie mógł przewidzieć tego co się wydarzy. Ale czy na pewno? Times Online opublikował listę 10 proroków kryzysu. Sprawdź, kto się na niej znalazł.

1. Vince Cable - wiceprzewodniczący brytyjskiej partii Liberalnych Demokratów
W 2003 r. Cable zadał pytanie ówczesnemu ministrowi skarbu Wielkiej Brytanii Gordonowi Brownowi: Rozwój brytyjskiej gospodarki jest podtrzymywany przez rosnące wydatki konsumentów. Ale z drugiej strony mamy rekordowy poziom zadłużenia, które jest zabezpieczone - jeżeli w ogóle - cenami nieruchomości, które zdaniem Bank of Enland są zdecydowanie powyżej poziomu równowagi. Jakie działania zamierza podjąć resort skarbu w sprawie problemu zadłużenia konsumentów?

Vince Cable
PAP/EPA Jak przypomina Times Brown nie odpowiedział jak zamierza rozwiązać problem. Stwierdził jedynie, że rząd miał rację przy przewidywaniu perspektyw rozwoju brytyjskiej gospodarki.

2. Christopher Wood - główny strateg w CLSA, firmie brokerskiej działającej w regionie Azji i Pacyfiku

W 2005 r. Wood stwierdził, że inwestorzy powinni pozbyć się wszystkiego co związane jest z amerykańskim rynkiem kredytów hipotecznych.

W 2007 roku mówił: Niektóre instytucje zachowują się jak spekulanci, a nie banki. Gospodarka Wielkiej Brytanii zmierza ku gwałtownemu wstrząsowi. Kwestią otwartą pozostaje jak poważne będą jego konsekwencje.

3. Założyciele strony www.stock-market-crash-net.

Wyróżnieni obecnością w rankingu Times'a autorzy strony uważają, że przewidywanie kryzysów jest proste. - Jednym z największych mitów wszech czasów jest ten, że kryzysy są nieprzewidywalne. Ale rynek kroczy drogą do załamania często przez długie lata. Są charakterystyczne znaki ostrzegawcze. Jeżeli je rozpoznasz możesz zlikwidować w odpowiednim momencie swoje inwestycje - napisali autorzy strony.

4. Henry Weingarten - astrolog

Henry Weingarten jest szefem Astrologers Fund, firmy która doradza klientom biznesowym w oparciu o układ planet. Przewidział gwałtowne obniżenie koniunktury na rynkach na marzec 2007 roku. I choć trochę się pomylił to jak słusznie zauważają brytyjscy dziennikarze, prawdopodobnie jego klienci zdążyli podjąć właściwe decyzje.

Weingarten chwali się na stronie internetowej tym, że przewidział m.in. kryzys meksykański w 1995 roku, kryzys dolara w 1995 roku i załamanie na rynku ropy w 1998 roku.

5. Nouriel Roubini - profesor ekonomii

- Znany też jako Dr Doom (Dr Zagłada - dop. red.) Roubini jest profesorem uniwersytetu w Nowym Jorku. 7 września 2006 r. na spotkaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego stwierdził, że kryzys nadciąga. Stwierdził, że zawirowania na rynku kredytów hipotecznych uderzą w takie instytucje jak Fannie Mae i Freddie Mac - czytamy w Times Online.

6. Mikołaj Kondratiew (na zdjęciu u góry artykułu) - rosyjski ekonomista marksistowski

We wczesnych latach 20. minionego stulecie Kondratiew ukuł teorię, według której gospodarki kapitalistyczne rozwijają się w ok. 50-65 letnich cyklach koniunktury, po których następuje recesja. Dziś te cykle ekonomiczne nazywane są falami Kondratiewa.

Obecny kryzys co prawda nastąpił 10 lat później - po Wielkim Kryzysie na Wall Street w 1929 r. - niż powinien według Rosjanina. - Ale to i tak niezły wynik jak na człowieka, który zmarł w 1938 roku - konkluduje Times.

7. Założyciele strony - Housepricecrash.co.uk

Strona została uruchomiona jesienią 2003 roku. Jej autorzy przewidzieli wówczas, że nadciąga jeden z najbardziej spektakularnych końców boomu w branży nieruchomości.

8. Lord Oakeshott z partii Liberalnych Demokratów.

Jak precyzuje Times Online lord nie przewidział całego kryzysu na światowych rynkach. Ale w lipcu ostrzegał rząd w Londynie przed możliwym upadkiem banków z Islandii. Dzwonek alarmowy już dzwoni. Rząd musi być ślepy albo głuchy, skoro go nie zauważa - mówił.

9. Stephen Roach - kierownik wyższego szczebla w Morgan Stanley

W listopadzie 2004 Roach przewidział ekonomiczny armagedon z powodu rekordowo wysokich deficytów: obrotów bieżących, handlowego i budżetowego w USA. Jednak jego wypowiedzi zostały zignorowane.


10. Ron Paul - republikański kongresmen

Jak przypomina Times we wrześniu 2003 r. Paul oznajmił, że rząd USA swoimi działaniami zwiększa ryzyku załamania na rynku kredytów hipotecznych. Specjalne przywileje przyznane Fannie i Freddie pozwoliły im przyciągnąć kapitał, którego nie mogłyby przyciągnąć w normalnych warunkach rynkowych.

na liście brak "malkontenta", nie wiem czy jest wiarygodna;]
krzyniek / 2008-10-29 10:28 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
nie podano jak często im sie prognozy sprawdzają, a to chciałbym wiedzieć najbardziej
kalot / 2008-10-29 09:49 / portfel / Tysiącznik na forum
nie może się obyć bez komentarza
mamy do czynienia z prognozami amerykańskiego i światowego kryzysu z 2003 -2004 roku
otóż większość ze znanych mi inweswtorów (tych wielkich raczej nie zpoznałem) dorobiła się właśnie w czasie od prognoz do końca hossy; co później zrobili z pieniędzmi tego niewiem, wielu przegrało na kontraktach, inni pobudowali domy, urządzili swoje firmy,które dziś są maszynkami do robienia pieniędzy
co by nie mówić o tak różnych ww ludziach to kryzysy były i będą i nie tylko 10 ale 10 tysięcy osób nie zapobiegnie temu
jeśli mamy do czynienia z tynkiem globalnym, a rządy są od siebie dość niezależne to i nie wszędzie będzie kryzys i jednocześnie zawsze gdzieś będzie
zastanówmy się co by było ze światowym rynkiem, gdyby nie ktrdyty hipoteczne w USA, powiedzmy, żeby dawali tak jak w Polsce przed 10-15 laty, mieliby mniejszy wzrost, Chiny nie tak chętnie by kupowały ich obligacje, zatem dolar byłby słabszy, pewnie mniej aktywnych ludzi by chciało tam wyemigrować co dodatkowo spowolniłoby wzrosty
nie ma co: koniec życia na kredyt, teraz kto zarobi to się naje, a kto nie to do pomocy społecznej na miskę zupy
needle / 2008-10-29 11:23 / Bez rangi
może i ja spróbuje poprognozować?
nie uczyłem się tfumarksizmu, nie jestem kongresmenem ani nie jestem astrologiem...
...ale przewiduje kryzys ...duży jak dawno nie było
powiedzmy ...w Rumunii, oraz Argentynie, a w Korei spore spowolnienie przez dekadę

pewnie gdzieś trafię

PS1 mógłbym pokusić się o argumenty w przypadku każdego z tych Państw, ale jak wiemy w ekonomii można żonglować dowolnie danymi, zatem po co mi dublować tych co za to biorą niemałe pieniądze
PS2 moje zdanie jest takie, że kilka lat i odbijemy, aż miło
PS3 ciekawe arttykuły wklejasz, ale nie chce mi się wszystkiego czytać...zestarzałem się czy co;-(
PS4 dobra robota, pozdrawiam
IGła
kalot / 2008-10-28 07:46 / portfel / Tysiącznik na forum
Ach zeby tak wiedziec gdzie jest ten najglebszy dolek...

Bezpieczny dołek
- od odbicia poczekaj miesiąc
- na wykresie tygodniowym znajdź lokalny dołek wyzej od dolka poprzedniego
- na wykresie dniowym poczekaj na dołek wyżej od poprzednich dwóch
- na wykresie godzinowym poczekaj na dołek wyżej od poprzednich trzech - kupuj:-)))

Ze sprzedawaniem jak wyżej tylko że "dołek' zamień na "szczyt" a "wyżej" na "niżej" i "kupuj" na "sprzedaj":-))



~proste jest piękne , 28.10.2008 07:27
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy