O bycie klownem salonowcy warszawscy o dojenia niewolników zaraz go posądzali, ale czas pokazał, że nie był. Były afery, ale ile ich było za czasów OKP? Jakoś salonowe yntelygenty od dojenia kur tego nie pamiętają. Był całkiem sprawnym wicepremierem i ministrem rolnictwa, kompetentnym w sprawach wsi. Nie był to brylujący olek, elokwentny i załatwiający gazociąg północny Niemcom i Rosjanom. Nie był to też pupil warszawki, rodowity Brukselczyk ze Skierniewic. Pytanie więc do salonów warszawki jest takie jeśli nie ma kandydatów, którzy mają pięć profesur, nie są rodowitymi Brukselczykami, nie mają czterech doktoratów na Sorbonie i dwóch w Oxfordzie, nie znają biegle pięciu języków, nie są członkami żadnego salonu, Mietek ich nie zna, nie spali z Jadźką, nie byli fajni i nie puścili kumplom z ministerstwa partii narkotyków, nie pałowali solidaruchów, tatuś ani dziadziuś nie z Komitetu Centralnego - więc kto to jest panie, nikt ich w warszawce nie zna, nie mają czarnej mordy, nie schlali się na cmentarzu - to jakiż nędzny mamy wybór? Nie ma w kim wybierać. Dla warszawki najlepszy byłby Kazek, ale Kazek straszyłby dzieci w telewizji więc miałby zagranicą Polski kiepskie notowania. Polonia z Katowic czy Krakowa albo Poznania by go nie wybrała.