Bernard+
/ 79.187.8.* / 2008-09-01 12:07
Całe takie jak wyżej wyliczanie ile bułek lub ile jajek można kupić za przeciętną statystyczną wypłatę jest bez ekonomicznego i bez społecznego sensu. Nie odpowiada, bowiem na zasadnicze pytanie: Czy statystycznemu przeciętnemu polakowi żyje się lepiej niż przed rokiem i o ile?
Aby dać taką odpowiedź, trzeba wpierw od tego przeciętnego statystycznego wynagrodzenia odliczyć stałe miesięczne wydatki sztywne, które muszą być ponoszone na utrzymanie każdej statystycznej rodziny lub ich wzrost. Chodzi o to, że jeżeli przeciętne statystyczne wynagrodzenie netto wzrosło o (2282, 79 PLN -1928, 82 PLN =) 353, 97 PLN, ale w tym samym okresie czasu czynsz za przeciętne mieszkanie o powierzchni 50m2 wzrósł o około 100zł, ceny energii elektrycznej wody, gazu i centralnego ogrzewania, wywozu śmieci oraz abonament telefoniczny i ceny połączeń telefonicznych i internetowych, abonament radiowy i telewizyjny i ceny udostępnienia telewizji kablowej a także podatek od nieruchomości za taką samą przeciętnie zużywaną ilość niezbędną 4 osobowej rodzinie wzrosły o dalsze 150zł to oznaczać to będzie, że jakość życia, czyli kwota na swobodne wydatki na przykład na wypoczynek, na udział w kulturze i na poprawę warunków zamieszkania Takiej statystycznej rodziny wzrosła tylko o 103, 97PLN i za to możemy teraz kupić sobie coś więcej, czego nie mogliśmy kupić w poprzednim roku, gdy relacja przeciętnego wynagrodzenia netto do wydatków sztywnych niezbędnych do ponoszenia za takie same mieszkanie i zużywane w nim media, w którym nadal mieszkamy i np. musimy spłacać kredyt na nie. Dopiero takie porównanie pokazuje czy przy poprawie płacy netto, dla nieistniejącej, ale statystycznej osoby pracującej o 353, 97zł miesięcznie, nasz statystyczny poziom zamożności i jakości życia poprawił się, czy może wręcz zmalał, jeżeli sztywne wydatki na utrzymanie, jakości życia wzrosły jednak bardziej niż wzrosło wynagrodzenie. Szczególnie jest to zakłamany obraz rzeczywistości, jeżeli wzrost średniego wynagrodzenia spowodowały głównie wzrosty wynagrodzeń osób już wcześniej najwyżej zarabiających, dla których podwyżka czynszu, energii, wody itp. Stanowi nikły procent wydatków. Ale ta sama podwyżka tych sztywnych wydatków dla osób, które w tym samym okresie pozostawały nadal na płacy minimalnej, czyli z 936 wzrosło im do 1126 brutto a więc netto z 675, 40zł wzrost na 845, 17zł uwzględniając obniżkę składki rentowej. Takim Polakom więc przybyło tylko 169, 77zł miesięcznie a wydatki na mieszkanie wzrosły o 250zł. Taka rodzina jest, więc poważnie do tyłu w poziomie swojego życia.
Artykuł jest, więc napisany, jako pean na cześć polityków, aby wmawiać polakom, że się przeciętnie poprawia. Ale to jest statystyka nieuczciwa, bo prawdziwa tylko w połowie a nie ma większego i bardziej perfidnego kłamstwa niż mówienie półprawd. Zastanawiające jest, że ciągle ani sejm ani rząd ani prezydent nie domagają się i nie nakładają na GUS obowiązku obliczania mediany wynagrodzeń i podawania jej do publicznej wiadomości Polaków. Ciekawe bowiem jest ilu polaków zarabia poniżej przeciętnej a ilu powyżej i jakie jest wynagrodzenie miesięczne poniżej którego kształtują się zarobki połowy polaków i powyżej którego kształtują się zarobki drugiej zamożniejszej połowy polaków. Pewną informację o tym ilu jest Polaków zarabiających powyżej a ilu poniżej przeciętnej daje niedawna informacja Ministerstwa Finansów o zakończeniu rozliczeń PIT za 2007 rok, w której podano ilu podatników osiągnęło dochody do opodatkowania przekraczające poszczególne progi podatkowe.
Podsumowując ten artykuł jest to czysta amatorszczyzna, która nadaje się co najwyżej dla pism rozrywkowych przeznaczonych dla mało wymagającego czytelnika lub wręcz dla analfabety funkcjonalnego, których w Polsce mamy najwyższy procent w Europie. Jak dla portalu z ambicjami to zbyt niski poziom.