Nabity w mBank
/ 83.144.107.* / 2015-05-14 17:28
Żeby się wypowiadać - najlepiej rozumieć, o co w całej sprawie chodzi. A tu tego zrozumienia nie ma za grosz.
Tych, którzy brali kredyty we frankach najczęściej nie było stać na kredyt w złotówkach - wiem, bo też wziąłem. Bank - zamiast podać uczciwie, jaką będzie stosował marżę umieścił w umowach zapis, że oprocentowanie będzie zależne od parametrów rynku finansowego. A pracownicy banku twierdzili, że to 3-m LIBOR + marża (dla mnie 0.75%). I rzeczywiście - jak LIBOR rósł, to bank konsekwentnie przysyłał piękne wykresy, jak zmienia się LIBOR - i w takiej samej wysokości podnosił oprocentowanie. Aż do momentu, kiedy LIBOR zaczął spadać. Wtedy bank poinformował, że oprocentowanie nie jest zależne od LIBOR i przestał obniżać oprocentowanie kredytów, chociaż LIBOR spadł poniżej zera. I w tym jest problem. To nie kredytobiorcy są cwaniakami, to bank znalazł drogę do nieuczciwego zysku (co przyznał nawet jeden z jego byłych prezesów wypowiadając się w mediach).
A co do pożyczania we frankach - nikt z nas tych franków nie widział. Bank dawał złotówki i złotówki (razem ze spreadem) odbiera w spłacanych ratach. Każda różnica w kursie franka jest dodatkowym zyskiem banku! Na ten temat wypowiadał się prof. Modzelewski. Jeśli bank dał 200 tys. zł kredytu, to dlaczego trzeba spłacić 400 tys. zł? To jest niedozwolony instrument finansowy, a nie kredyt. Może warto poczytać, zanim się zacznie pluć na innych?
Nikt z nas nie chce, żeby ktoś za nas spłacał nasze kredyty, a w szczególności budżet Państwa z podatków innych obywateli. Chcemy tylko, żeby bank oddał to, co nieuczciwie zabierał nam przez lata.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/