I po sesji. Oczywiście naszej sesji. Bo ta w USA właśnie się zaczęła. I coś niezbyt dobrze się zaczęła.... Odtrąbiłem na forum z pokorą i uroczyście, że się pomyliłem co do 10.800 na DJIA do 7 lipca. I rzeczywiście – do 7 nie, ale do 14 tak :) Patrzę i co widzę? Jest 10792. Zobaczymy co będzie dalej. Może wzrośnie, a może nie. Ciekawe się to wszystko robi niezwykle. Do dołka mają już chłopcy niewiele. A my? Bardzo daleko? Co będzie? Nie wiem i powiem szczerze I don’t care – weekend is coming :)
Jakże natura ludzka zmienną jest! Jakie nastroje były na początku tygodnia i u nas i u nich, a jakie są teraz? Czyż nie? Już wiele razy powtarzałem - giełda to walka strachu z chciwością. Oba odczucia pozbawiają trzeźwego myślenia. Bo giełda to nadzieja, na przemian z rezygnacją. Euforia, zachwyt, a potem zdziwnie, wkur..., depresja. Nie ma lekko. Nikt nie obiecał, że będzie lekko. „No pain no gain” jak mawiają w USA :)
Ale najgorszy jest ten strach. Strach przed stratą, strach przed kompromitacją, strach przed samym sobą. Strach przed tym, że inni mnie przechytrzą, że inni wiedzą lepiej, że inni będą szybsi. A strach paraliżuje, "bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania, a im mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie pomocy, tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę"
Popłynąłem :))))))
Życzę miłego weekendu i trochę dystansu do rzeczywistości. Odezwę się w przyszłym tygodniu. Zapewne ciekawym tygodniu. Pozdro – Mundek