acomitam
/ 83.11.104.* / 2010-08-20 15:16
Okraść złodzieja, to chyba nie jest w państwach o aspiracjach totalniackich szczególnie naganne. Np. w I PRL: wynoszenie tego i owego z zakładu pracy było dowodem obrotności, a nie złodziejstwa. Jak ktoś załapał się na posadę w sklepie, np. mięsnym, albo RTV-AGD, to można by rzec - złapał Pana Boga za nogi. A jak jakiś szczęściarz dostał np. posadę w hurtowni z hydrauliką, to rządził. Znam przypadek faceta, magazyniera, którego wylali z przedsiębiorstwa zajmującego się wodociągami, bo miał w magazynie manko - brakowało 3 km rur. Państwo nie było nasze, więc i jego okradanie nie było uważane za złe. Podobnie jest z II PRL, nazywanym niekiedy III RP. Jak różne cwaniaki z politycznym namaszczeniem kradną lub malwersują w świetle dziennym ogromne fundusze, to dlaczego niby Kowalski nie może robić tego samego? Może, a nawet powinien!!! Toatalniaki chcą z nas zedrzeć ostatnią koszulę, a my, aby przeżyć, musimy dać im odpór.