gasnaca_nadzieja
/ .* / 2005-01-26 21:23
Z pewnością zna Pan Bastiata "Co widać a czego nie widać". On też dziwił się, że on mówi swoje, wszyscy mu potakują, proszą by nie mówił im rzeczy oczywistych, a potem głosują wbrew temu co zostało powiedziane jawnie łamiąc zasady rozsądku albo/i uczciwości wobec tych, dla których ustanawiają prawo. Takie rzeczy trzeba wciąż powtarzać, a być może dotrze to do szerszego kręgu osób (chociaż byłbym raczej sceptyczny).Trzeba jednak zachować szczególną staranność, gdyż wielu socjalistów, gdy zabraknie im argumentów, czepiają się właśnie drobnych nieścisłości i przeskoków myślowych. "Obniżanie podatków prowadzi do wzrostu dobrobytu i w jego efekcie do większych wpływów z ich tytułu dla ściągającego". To zdanie jest ewidentnie fałszywe. O ile pierwsza jego część, jeśli odnieść ją do dobrobytu ludzi, którzy ten dobrobyt wytwarzają, jest prawdziwa, o tyle druga już nie. Prawdą jest tylko w pewnych granicach i to indywidualnych, zależnych od konkretnych ludzi, czasu i przedmiotu transakcji, do którego się odnosi opodatkowanie. Ewidentny fałsz wynika z ekstrapolacji tego zdania - przy zerowym opodatkowaniu wpływy z jego tytułu są największe. Zero procent czegokolwiek zawsze wyniesie zero. Niby dla każdego, komu obiło się o uszy pojęcie krzywej Laffera powinno być oczywiste, że chodzi w tym zdaniu o obniżenie opodatkowania w domyśle ze względu na to iż jego obecny poziom przekracza maksimum krzywej, ale są tacy, którzy tego nie chcą rozumieć, np.:http://kiosk.onet.pl/art.html?NA=2&ITEM=1211778&KAT=244Osobiście uważam podnoszenie przez liberałów argumentu, że przy niższych podatkach zwiększają się wpływy do budżetu, za niebezpieczny. Utrwala on w ludziach przekonanie, że państwo powinno mieć jak najwięcej pieniędzy, zamiast pokazywać, że jeśli godzimy się na przymusowe opodatkowanie, to powinno być ono zapłatą za konkretne przydatne usługi, jakie państwo świadczy na rzecz obywateli. W dodatku taka argumentacja narażona jest na zarzut w stylu: "owszem, znamy krzywą Laffera, ale wg badań maksimum jest w okolicach 70%, a w Polsce podatki efektywne są dużo mniejsze". Naprawdę są badania, które tak właśnie pokazują, a udowodnienie czegoś przeciwnego jest niezwykle trudne, choćby z tego względu, o którym wspomniałem wcześniej - to, że praktyka pokazała, że w przypadku alkoholu jesteśmy obecnie powyżej punktu o maksimum wpływów nie znaczy jeszcze, że jutro też tak samo będzie (bo, np. zdążyliśmy uszczelnić granice, a nielegalnych gorzelników palimy publicznie na stosie), nie znaczy też, że w przypadku innych przedmiotów opodatkowania również jesteśmy powyżej punktu maksymalnych wpływów. Również wyliczenie rzeczywistego poziomu opodatkowania jest praktycznie niemożliwe, gdyż oprócz podatków bezpośrednich (które można policzyć w miarę dokładnie) i pośrednich (które zależą od indywidualnego poziomu konsumpcji), trzeba jeszcze uwzględniać ich wpływ na ceny towarów i usług wliczony w marżę (zależną od towaru/usługi), dołożyć podatek emisyjny, przydałoby się też uwzględnić wpływ podatków na zmniejszenie konkurencji (ustawienie progu startowego) powodującego sztuczny wzrost niektórych cen.Z tym socjalistycznym sceptycyzmem w kwestii CIT bym nie przesadzał. Tu moje wyliczenia:http://podatki.onet.pl/1,68,8,9247199,27678948,1429427,0,forum2.htmlO ile wszystkie założenia do obliczeń mam prawidłowe (jeśli gdzieś jest błąd to proszę mnie poprawić), to socjaliści założyli wzrost zysków przedsiębiorstw w granicach 20%, gdy tymczasem otarł się on o 60%. Ale czy rzeczywiście można było przewidzieć taki wzrost i oprzeć na tym budżet? Na tej samej zasadzie można wyliczyć, że rzeczywiste przychody z PIT również się zwiększyły (choć były mniejsze od przewidywanych), i podobnie jak w przypadku CIT spadek wpływów do budżetu w stosunku do 2003 związany był ze zwiększeniem udziału jednostek samorządu terytorialnego w konsumpcji podatków bezpośrednich. Oczywiście wzrost byłby większy, gdyby dokonano waloryzacji progów podatkowych.Za najbardziej sprawiedliwy uważam brak podatków i zdanie ochrony nielicznych praw podstawowych (życie, wolność, własność) oraz dobrowolnie zawieranych umów (w tym nawet umów socjalistycznego podziału pracy i jej wytworów, jeśli będą na takie umowy chętni) na konkurujące na rynku firmy policyjne, zrzeszenia samoobrony i wolnych najemników. Uważam, że ogólnonarodowa reprezentacja i lobbing u zagranicznych partnerów mógłby z powodzeniem być finansowany z dobrowolnych datków, gdyż firmom zależeć będzie na otwieraniu się nowych rynków zbytu i utrzymywaniu dobrych stosunków międzynarodowych. Powinienem więc być za jak najszybszym zmniejszaniem podatków. Nie widzę tego jednak jako najlepszej drogi do celu. Trzeba zwrócić uwagę, że obecnie to przedsiębiorcy mają możliwości przerzucania ciężaru opodatkowania na pracowników. Ponadto istnieje sporo przepisów chroniących już działających przedsiębiorców przed konkurencją wewnętrzną. W pierwszej kolejności proponowałbym zniesienie tej protekcji: likwidację koncesji, zniesienie monopoli korporacji zawodowych, zniesienie wymogów korzystania z określonych usług. Oczywiście by uniknąć chaosu należałoby utrzymać możliwość (ale nie wymóg) uzyskania państwowego certyfikatu zawodowego w pewnych przypadkach (np. lekarzy, notariuszy itp.), możliwość uzyskania potwierdzenia zgodności z normami jakości itp. by nie narażać klientów na działalność oszustów zanim w naturalny sposób wytworzą się prywatne organizacje certyfikujące i ludzie zaczną zdawać się na ich opinie. Zniesienie przywilejów przyczyni się do zwiększenia konkurencji. Na tych polach, gdzie przywileje pozwalały do tej pory osiągać wielkie zyski bez wysiłku, konkurencja wymusi znaczne obniżenie cen, tam gdzie konkurencja już dziś jest duża, nowi sprawniejsi przedsiębiorcy zastąpią na rynku tych gorszych, którzy weszli nań nie dzięki pracy, lecz łapówce. Dopiero po jakimś czasie (rok powinien wystarczyć), gdy zwykli ludzie zaczną odczuwać pozytywne skutki zniesienia przywilejów należałoby wspomóc przedsiębiorców w walce z zagraniczną konkurencją poprzez obniżanie podatków i zniesienie kodeksu pracy (mogłaby powstać na jego miejsce wzorcowa umowa o pracę, by prości ludzie mieli pewność, że zatrudniając się na taką umowę nie podpisują czegoś napisanego drobnym druczkiem i zrozumiałego tylko dla nielicznych prawników, a godząc się na inne warunki wiedzieli, że powinni się udać z umową do prawnika, który wyjaśni im wszystkie kwestie - takie wzorce mogłyby powstać dla wielu umów, byłby to prawny odpowiednik norm przemysłowych).Jeszcze w kilku kwestiach. Edukcję i opiekę medyczną można uwalniać stopniowo. Edukację w pierwszej fazie poprzez bony edukacyjne i zniesienie centralnego programu nauczania (ale z możliwością uzyskania państwowego certyfikatu, najlepiej w podziale na poszczególne grupy przedmiotów nauczania, np. "ta szkoła naucza niezbędnego minimum w zakresie nauk przyrodniczych, ale nie zgadza się z linią programową ministerstwa w zakresie nauczania ekonomii"). Opiekę medyczną z kolei najlepiej moim zdaniem uwolnić poprzez zastosowanie w pierwszej fazie częściowej odpłatności ze stosownym obniżeniem składki. Najmniej protestów powinno być w przypadku pozwolenia na wybór - mniejsza składka i częściowa odpłatność lub pełna składka i opłata symboliczna. Oczywiście w obu przypadkach pełna odpłatność poprzez prywatne ubezpieczenia bądź pokrywanie kosztów z własnych środków jest celem, ale nie uda się przeprowadzić takiego skoku, byłby on również niesprawiedliwy w stosunku do tych, którzy ze względu na system nie mieli okazji w ciągu swojego życia zaoszczędzić by teraz opłacać edukację swoich dzieci czy też ponosić koszty leczenia na starość. Ci ludzie muszą właściwie naturalnie wymrzeć by udało się te reformy przeprowadzić do końca.Niektóre podatki nie przynoszą właściwie żadnych dochodów a mają charakter ucisku - te należy znieść w pierwszej chwili. Niektóre regulacje utrudniają ludziom życie, nie przyczyniając się w żaden sposób do ochrony prawa - te należy znieść w pierwszej chwili. Niektóre przepisy mają korupcję wpisaną w swój tekst - te należy w pierwszej chwili tak zmienić, by reguły były jasne i bez cienia uznaniowości. To powinno się dać zrobić już teraz, a ludzie może zapamiętaliby formację polityczną, która nie mogąc zmienić rzeczy dużych stara się chociaż o wyciągnięcie kilku drzazg. Zawsze to jakaś ulga i nadzieja na przyszłość...