Czytałem i nie podzielam wysokiego mniemania o sobie p. Żyżnińskiego
"uczciwy, kompetentny i obiektywny naukowiec nie może być zwolennikiem podatku liniowego"
Powodów jest kilka - a najprostszy sprowadza sie do pytania: na czym polega owa "sprawiedliwość" progresji tylko w przypadku JEDNEGO podatku?
CIT jest liniowy, akcyza na swój sposób liniowa, bo okreslana jest kwotowo,
VAT jest dla konsumentów liniowy (bo - bez względu na stawkę - bogaty, czy biedny, kupując towar nawet pierwszej potrzeby zapłaci tyle samo). Zastanawiający wśród zwolenników progresji jest
populizm i rozpowszechnianie bajek o "sprawiedliwości społecznej" i "solidarności państwa" etc. Zastanawiająca jest niechęć do spojrzenia w historię podatku PIT! Jego początek, to stawka LINIOWA. Ba, nawet "poprzednicy" PITa byli liniowi -och, jak ja chciałbym płacić "dziesiecinę" (ciekawe, jak tam matematyka u Polaków).
Czekam niecierpliwie az ktoś przekona mnie o wyzszości progresji nad podatkiem PROPORCJONALNYM w stosunku do uzyskiwanego dochodu, bo liniowa stawka nie oznacza, ze każdy zapłaci tyle samo. Czekam na rzeczowe argumenty (bez bajek, o których wyzej).
Chciałbym tez uzyskać odpowiedź od zwolenników PITowej progresji dlaczego inne podatki są liniowe. Dlaczego gigant, jak np. PZU, osiagający miliardowe zyski ppłaci podatek CIT według tej samej stawki, co mniejszy zakład z zyskiem np. miliona złotych. Moze by tak wzorem skali PIT, zrobic skalę CIT (np. pomnożyć skalę przez 100)? W co inwestuje swój zysk PZU? Inwestycje fabryki np. mebli wydają mi sie oczywiste.
Na koniec zatem parafraza "uczciwy, kompetentny i obiektywny naukowiec nie może być prof. J. Żyżnińskim"