W każdym niepodległym, demokratycznym kraju, w przypadku katastrofy prezydenckiego samolotu ewentualność zamachu na głowę państwa byłaby brana pod uwagę jako pierwsza i naturalna. Niestety nie w obecnej Polsce, co musi budzić podejrzliwość. Podczas, gdy deklarowanym wrogiem naszego kraju są islamscy terroryści a nie Rosja, zastanawia przemilczanie tak zasadniczej sprawy. Nie byłoby nietaktem rządu RP oświadczenie, iż wobec polskiego zaangażowania militarnego w walkę z islamskimi ekstremistami a także niedawnymi zamachami w moskiewskim metrze, rząd RP traktuje jako prawdopodobny zamach terrorystyczny i będzie wdzięczny stronie rosyjskiej, jeśli podejmie ten wątek w śledztwie. Takie oświadczenie otwarłoby szersze pole do działań polskiej komisji śledczej w Smoleńsku oraz podkreśliłoby podmiotową pozycję Polski. W sytuacji gdy rząd RP już pierwszego dnia miał pewność, że to był nieszczęśliwy wypadek, bardzo wielu ludzi w Polsce i na świecie nie podziela tej pewności.
Nasza historia dowodzi, że powinieneś poważnie traktować zamach jako jedną z możliwych i prawdopodobnych przyczyn katastrofy. Zastanawia, że każda próba uświadomienia tej oczywistej prawdy rodakom, np przez Pana Pospieszalskiego, jest wyśmiewana i traktowana jako nieodpowiedzialna, może nawet groźna dla Polski. W ten sposób zwykle działa piąta kolumna na terenie wroga. Im bardziej będzie się nasilać, tym poważniej musimy rozważać wariant zamachu.
Gdy ustępują ekstremalne emocje, umysł zaczyna sprawniej funkcjonować. Pojawiają się wątpliwości:
1. Skąd ta mgła, która pojawiła się nagle i równie nagle znikła?
Na filmach nakręconych w miejscu katastrofy w kilka minut po jej wydarzeniu obszar jest raczej zadymiony niż zamglony, a jednak widoczność i tak jest wystarczająca, by odróżnić las od pasa startowego z odległości kilkuset metrów. Przypomnę, samolot zszedł do 5-6 metrów nad ziemię! Moim zdaniem, naturalna mgła ma tę cechę, że pojawia się przed świtem lub krótko po nim, aby po godzinie lub dwóch zniknąć bezpowrotnie. Dziennikarka, która wylądowała kilkadziesiąt minut wcześniej innym samolotem, stwierdziła że ladowała przy pięknej słonecznej pogodzie. Mgła pojawiła się nagle, gdy słońce było już wysoko. To bardzo rzadkie zjawisko. Czy można wykluczyć sztuczne wytworzenie mieszanki mgły i dymu? Ponieważ nie było sprzyjających warunków, więc bardzo szybko znikła. Z pewnością jest to realne.
2. Dlaczego planowane przez pilotów miejsce przyziemienia samolotu było ok 1 km przed pasem startowym? Czy piloci wypatrywali pasa czy lądowali?
To było pierwsze i jedyne podejście. Czy nie widząc pasa i nie mając pewności ryzykowaliby lądowanie na wyczucie? Moim zdaniem bardzo mało prawdopodobne. Nie mając wiedzy z czarnych skrzynek mogę domniemywać, że mając przed sobą zamglony obszar siadali wg przyrządów lub innych danych, którym ufali bardziej niż własnym oczom. Gdy spostrzegli drzewa próbowali podrywać maszynę. Pytam kto lub co utwierdzało ich w przekonaniu, że utrzymywana konsekwentnie ścieżka schodzenia była poprawna?
3. Dlaczego, jak doniosły media, agencja Reuters jako pierwsza podała potwierdzoną informację o katastrofie a nie Itar-TASS lub Polska Agencja Prasowa, co wydawałoby się naturalne?
Strona rosyjska zachowała się bardzo lojalnie nie ujawniając informacji o katastrofie przekazała ją polskiemu rządowi poprzez nasz MSZ. Jakim sposobem zanim trafiła do rodaków poprzez Polską przecież Agencję Prasową lub inne polskie media najpierw wyciekła z kręgów rządowych, trafiając do Reutersa? Nasuwa się oczywiste pytanie, czy wcześniej, równie łatwo nie wypływały inne ważne, a może nawet tajne informacje, które mogły mieć wpływ na bezpieczeństwo Pana Prezydenta i całej delegacji?
Tych wątpliwości jest dużo. W miarę jak strona rosyjska przedstawia kolejne domniemane przyczyny katastrofy, chyba coraz więcej. Musimy je odważnie artykułować i wyjaśnić, dopóki mamy jeszcze tę możliwość. Bardzo chciałbym, aby smoleńska katastrofa była zrządzeniem losu a nie wynikiem przemyślanych działań wrogów Polski. Dość już mamy w historii przegranych bitew i czarnych plam. Ale nie wysyłajmy posłańców z wieścią, która jest tylko życzeniem.