Mogłoby się wydawać, że perspektywa rychłego zakręcenia kurka z pieniędzmi zasilającymi niezmącony trend wzrostowy na Wall Street powinna już wywołać pewną nerwowość. A tymczasem z rynku płyną wręcz odwrotne sygnały. W minionym tygodniu odsetek pesymistów wśród analityków według poważanej ankiety Investors Intelligence spadł do poziomu najniższego od 1987 r. (wynosi zaledwie 13,3 proc.). Wygląda na to, że „niedźwiedzie" stopniowo kapitulują wobec uporczywości, z jaką S&P 500 otrząsa się z kolejnych korekt i wspina się na nowe szczyty. Warto zauważyć, że z podobną kapitulacją mieliśmy do czynienia przed największymi w trakcie obecnej hossy korektami w latach 2010 i 2011, kiedy to końca dobiegały dwie poprzednie rundy QE.
Reasumując, połączenie niekorzystnego czynnika, jakim jest zbliżający się koniec QE3, z oznakami silnego optymizmu na Wall Street, to dość niebezpieczna mieszanka. Szczególnie że od niemal trzech lat nie widzieliśmy za oceanem korekty z prawdziwego zdarzenia
http://www.parkiet.com/artykul/38,1388822-Ubywa-niedzwiedzi-w-USA.html
Kasyno akcji w USA jest już ewidentnie w fazie manii spekulacyjnej. Zero jakiegokolwiek strachu, zero korekt, niedźwiedzie bliskie wyginięcia,
akcje skrajnie przewartościowane
No ale tu taki jeden czeka na 5000 na S&P500 bo przecież hossa "dopiero się zaczęła"