zx
/ 83.16.202.* / 2006-02-28 13:56
Niestety nie zgadzam się z Panem. Ten temat nie był eksploatowany w kampanii wyborczej co oznacza tylko tyle, że mało kogo to obchodziło czy SLD dotrzymało swoich obiecanek podatkowych czy też nie. SLD wyleciało za Rywina, Jakubowską, Peczaka, Jagiełłę i tym podobne sprawy natomiast na pewno nie za podatki. Wystarczy sobie zdać sprawę, że ramię w ramię z partiamii politycznymi pracują sztaby specjalistów od kreowania wirtualnej rzeczywistości i manipulacji ludźmi. Jeżeli obecnie PiS kładzie nacisk na realizację rzeczy typu becikowe czy też robi szum w sprawie budowy iluś tam milionów mieszkań, a jednoczesnie bez wielkiego wstydu i żenady wywala do kosza jak smieci swoje propozycje podatkowe z kampanii, to jak Pan myśli dlaczego ? Przez przypadek ? Obawiam się, że nie. Ci ludzie, którzy są specjalistami od nastrojów społecznych i manipulacji nimi powiedzieli im co cytując Pana Kurskiego "...Ciemny lud kupi...", a co dlań ma małe znaczenie. Jeżeli opinia społeczna byłaby rzeczywiście skoncentrowana na problemie podatków to żadna populistyczna partia włączając w to również PiS nie mogłaby tak na prawdę tego problemu olać. Ponieważ może to zrobić bez żadnych konsekwencji dla swoich notowań oznacza to tylko tyle, że poza wąskim gronem specjalistów oraz pasjonatów podatki mało kogo obchodzą. Gdyby podatki były w centum uwagi opinii publicznej to wygrałoby PO z 3x15% (mniejsza o realność tej propozycji), a tak się przecież nie stało. Żyjemy w kraju postkomunistycznym, który jeszcze taki pozostanie przez najbliższe 50 lat lub dłużej. W takim kraju bardzo powszechna jest postawa pod tytułem "...niech państwo zabierze bogatym żeby mi dać...". Przykładów takich postaw jest bez liku chociażby górnicy, związkowcy, kolejarze itd. Nie jestem zatem pewien czy obniżenie podatków jest rzeczywiście wyczekiwane przez wiekszość społeczeństwa. Sądzę, że gdyby ktoś przedstawił program (myślę, że to tylko kwestia czasu) taki: obniżmy podatki tym co zarabiają do 2000,00zł do poziomu 10%, a całej reszcie podwyżmy do 60% miał by szansę na rzeczywiście duży poklask. Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli gdziekolwiek przebiega rzeczywisty podział w społeczeństwie to właśnie wzdłuż linii dochodowych. Dodając do tego bardzo powszechną postawę, nazywam "destrukcyjnym kargulizmem", a którą najlepiej ilustruje cytat z filmu Chęcińskiego "...i spraw Panie Boże żeby Kargulowi wszystkie krowy wyzdychały..." mamy miesznkę, która w skali całego społeczeństwa generuje olbrzymią zawiść tych co mają trochę mniej w stosunku do tych co mają trochę więcej. Takie społeczeństwo nie jest moim zdaniem zainteresowane podatkami czy gospodarką. W takim społeczeńtwie największe emocje budzi to jak można by dowalić sąsiadowi, któremu się trochę bardziej udało. Dlatego właśnie w Polsce tak doskonale działa stara rzymska zasada "Dziel i rządź". Tak było już w PRL-u (komitety robotnicze) tak jest i jeszcze długo będzie. Najsmieszniejsze jest to, że tych co uważają się za biednych od tych, którym powiodło się trochę lepiej dzieli próg podatkowy w wysokości trzydziestu kilku tysięcy co jest ceną kiepskiego samochody klasy kompakt. To właśnie pokazuje cały tragikomizm tej sytuacji bo czy ludzi którzy przekraczają pierwszy próg podatkowy można nazwać bogaczami czy krezusami ? Oczywiście nie bowiem w praktyce stać ich może na jedną czy dwie wycieczki do supermarketu w miesiącu więcej. Nie mają oni ani limuzyn, ani jachtów, ani prywatnych odrzutowców co to są zatem za bogacze ? Przepraszam za komplikację i niespójność mojego wywodu, który próbuje bronić tezy że gdy do przeciętnego Polaka anno domini 2006 powiemy: "...słuchaj, temu s...owi Kowalskiemu co ma rok młodszy samochód od Ciebie i ładniejszą żonę dowalimy za karę domiar podatkowy..." wzbudzi to znacznie większe zainteresowanie niż gdybyśmy powiedzieli: "...słuchaj Tobie i Kowalskiemu obniżamy podatki...". To smutne ale jestem przekonany, że mylę się niewiele. To, że tak jest widać chociażby po wielu wypowiedziach na tym forum (nie będę przytaczał nicków żeby nie dolewać oliwy do ognia) gdzie i tak działa filtr polegający na tym, że na portal finansowy zagląda było nie było zdecydowana mniejszość, a nie większość. Jeszcze raz przepraszam za komplikację mego wywodu oraz za przekręcenie cytatu z filmu jeżeli nie oddałem go wiernie.