A po co nowe auto w tym kraju? Zero autostrad, średnia prędkość przejazdu to około 60kmh. Statystyczne importowane auto jest wyprodukowane w 1999 spełnia normę Euro 3 i rozwija prędkość 200 kmh. To właśnie prywatny import zlikwidował polonezy, fiaty 125 nie spełniające żadnych norm, a nie fiat czy daewoo. zresztą w dzisiejszych warunkach przy ciągłych korkach, ograniczeniach prędkości do 50 i najgęstszej sieci fotoradarów w Europie należałoby wrócić do maluchów i syrenek. Jaki jest sens kupować nowe lśniące aut by jeździć nim 70 i po pierwszym rok miało znaczne ubytki lakieru od kamyczków wysypywanych na drogi, łatane średniowiecznymi metodami przez drogowców. Ponadto nowe auto średniej klasy traci na wartości przez pierwsze 3 lata mniej więcej tyle ile zarabia przeciętny Kowalski . Jeśli rządzący narzekają na słaba sprzedaż niech zniosą akcyzę i obniżą
Vat do 3% jak na artykuły spożywcze, Obecnie podatki i dodatkowe opłaty to od 30 do 50% ceny nowego auta, dlatego najtańsze auto świata Tata Nano kosztuje u nas 18.000 zł, a nie 2.000$ jak w Azji. Myślę, że rząd wspiera tu lobby motoryzacyjne głównie z powodów fiskalnych zasłaniając się modną ostatnio ekologią. Prywatny importer odprowadza niewielką akcyzę i parę innych "parapodatków" (około 2000 zł od auta). Niestety kierowcy należą do najbardziej łupionych grup naszego społeczeństwa, płacą dużo nie otrzymując zbyt wiele w zamian. Ale to jeszcze szerszy problem. Pozdrawiam wszystkich kierowcówi czytelników portalu money.pl.