Chris.UK
/ 86.139.230.* / 2009-07-14 12:38
Nie zapominaj jednak, że na rynkach takich jak Sztokholm czy Barcelona dominują ludzie, których zarobki pozwalają na spłacanie kredytu mieszkaniowego i jednoczesne, "godne" życie, gdy tymczasem w Polsce relatywna cena kredytowania zakupu jednego metra kwadratowego mieszkania, do zarobku przeciętnego Polaka (oczywiście nie mam tu na myśli średniej krajowej, która to jest nierzeczywistym odzwierciedleniem zarobków ogółu społeczeństwa) nie ma nic wspólnego z takim sam stosunkiem zarobków do cen mieszkań w krajach skandynawskich, ani krajach Europy Zachodniej. Patetyczna propaganda, skandaliczne dopłaty państwowe (rzecz jasna z kieszeni podatnika), to tylko rozpaczliwa próba sztucznego podtrzymania cen przez lobby rządowo-bankowo-deweloperskie. Z ich punktu widzenia każdy kolejny "jeleń", którego uda się wpakować w kredyt na mieszkanie o zawyżonej wartości, to czysty zysk, zanim nastąpi totalny krach.
Oczywiście żal mi wszystkich tych, którzy dali nabrać się ich bajeczkom o perfekcyjnej inwestycji (w rzeczywistości jedynie dla nich samych) w mieszkanie. Niestety najwyraźneij potrzebne były drastyczne ofiary, żeby ludziom otworzyły się nieco umysły.
Tymczasem najlepszym rozwiązaniem byłoby przeczekanie aktualnej "nagonki" i pozostawienie tych "bezcennych" nieruchomości.w rękach bandy pośredników, świadczycieli niepotrzebnych usług i tzw deweloperów z bożej łaski. Kiedy przycisną ich ich własne kredyty i płatności, to zacznie palić im się grunt pod nogami. Rzecz jasna będą jeszcze próbować cwaniakować i obrażać się na cały świat, przekonując że z ceny nie zejdą ... No cóż, na ich miejsce przyjdą więc następni, którzy wybudują taniej uwzględniając aktualne koszty budowy, tańsze koszty materiałów (które niekoniecznie należy kupować u miejscowych "obrażonych" dystrybutorów, a przywieźć z zagranicy) i praktykując realistyczne marże (20-30 procent, a nie jak dotychczas 100-200 procent), które i tak przecież będą opłacalne, a panowie deweloperzy i ich koledzy z branży bankowej sami zamieszkają w swoich "apartamentach " których nabudowali ...
Drodzy Państwo, nie zapominajcie, że znakomita część reproduktywnego pokolenia wyjechała za granicę (sam nawiasem mówiąc należę do tej grupy) i wbrew kolejnej bezczelnej propagandzie zalewającej polskie media, wcale nie zamierza wracać do tego polskiego raju w najbliższych latach. Bynajmniej, niemal każdy dorastający nastolatek ma już kogoś z rodziny lub znajomych poza granicami, a zatem przetary szlak i inne alternatywy, jeśli założyć, że w polskiej rzeczywistości się nie polepszy (a na to wyraźnie się nie zapowiada).
W kraju pozostaną więc nieliczni, którym się udało, zgraja cwaniaków, ci których oszukano i wpakowali się w wieloletnie kredyty ( a więc już kupili i drugiego takiego błędu nie popełnią) oraz emeryci i renciści, którzy szykują się już do zejścia z tego świata i zasilenia wtórnego rynku mieszkaniowego (nota bene działania rządu okradającego ich z jakichkolwiek środków, umożliwiających przetrwanie, tylko przyśpieszą ten proces). Drodzy rodacy, z mojego własnego doświadczenia i rzeszy moich ziomków żyjących na emigracji powiem, że gdy przyjdzie mi powziąć przykrą decyzję, co zrobić z mieszkaniem w bloku z płyty po moich rodzicach ( którzy mają już swoje lata) to z pewnością nie wezmę pod uwagę możliwości, by się tam wprowadzić, a jedynie wystawię je na sprzedaż za realną stawkę, jaka będzie możliwa do uzyskania, aby się go pozbyć (nawet jeżeli będzie to stawka o połowę niższa niż aktualna cena rynkowa.
Drodzy państwo, przy tutejszych zarobkach, gdzie dwie osobach pracują w gospodarstwie domowym, my Polacy pracujący poza granicami kraju, na mieszkanie w w wielkiej płycie o pow. ok. 50m.kw, w średniej wielkości mieście, nawet po obecnych stawkach, jesteśmy w stanie odłożyć gotówkę, w terminie nie dłuższym niż trzy do czterech lat. Zatemi mieszkanie po rodzicach, nie będzie dla mnie przedmiotem życiowych rozterek ani też jego sprzedaż, choćby i za bezcen (zważywszy że w ten sposób włożę swoją cegiełkę w uzdrowienie polskiego rynku). Powodzenia więc życzę panom deweloperom, w sprzedaży ich "mieszkań" jeżeli my sprzedawać będziemy je o połowę taniej. Na zakończenie dodam tylko, że chętnie wrócę do mojego kraju, ale dopiero wtedy, gdy wyzdycha armia złodziejskiech urzędników i cwaniaków, która aktualnie tylko szuka kogo by tu jeszcze można było okraść z ciężko zapracowanych pieniędzy. Niedługo zapewne spodziewać się będzie można 99 procent podatku dochodowego, aby utrzymać zgraję tłustych darmozjadów, których liczba przewyższy wielokrotnie, liczbę "realnie" pracujących obywateli.
Pozdrawiam serdecznie