Opuszczony w dzieciństwie przez BOGA!
/ 89.171.230.* / 2011-08-31 14:31
Punkt widzenie zależy od stopnia zaborczości osoby obdarowanej! A co Ty na ten przykład: Siedmioletni,wiejski chłopak,urodził się jako drugi- "niechciany" syn (rodzice pragnęli by "drugie" urodziło się córeczką". Od 7-go do 19-go roku życia zaganiany do ciężkiej pracy (gospodarstwo na wsi).Bity po gołym ciele powrozem moczonym w wannie albo szerokim pasem na gołe ciało kilka razy tygodniowo, 2-godzinne klęczki na grochu gołymi kolanami ze szczotą w rękach uniesionych nad głową za przewinienia, których się brat-pupilek dopuszczał i później wypierał (ojciec sadysta,matka podporządkowana mężowi-sadyście. Pupilek rodziców robił co chciał.W gospodarstwie kilkanaście krów, które musiał codziennie "niechciany" wypasać.Po powrocie z pastwiska wieczorem musiał doić(ręcznie)-dojarek nie było.Równolegle szkoła podstawowa, później zawodowa.W wieku 19 lat "niechciany" zaczął mężnieć, stawał się mężczyzną. By nie stanąć przeciwko ojcu (w obronie własnej) odszedł z domu i założył własną rodzinę z dwójką dzieci, dzisiaj absolwentami studiów II stopnia.Kontakt z rodzicami i bratem utrzymany i poprawny. Ojciec umiera na zawał, matka przekazuje cały dorobek życia i gospodarstwo z sześcioma działkami "pod budowę" i domem piętrowym bratu-pupilkowi.Brat umiera na zawał i cała w/w.nieruchomość i ruchomość przechodzi aktem notarialnym na na wdowę po bracie, która z kolei aktem notarialnym przekazuje swojemu synowi(mojemu bratankowi)."Niechciany"
zostaje goły i na lodzie choć najlepsze lata dzieciństwa i młodości zostawił w gospodarstwie, w nieludzkim cierpieniu (matka 88 lat-żyje).Czy po przeczytaniu tej tragicznej historii dalej twierdzisz,że nie należy się "niechcianemu" członkowi rodziny się nic z tej ojcowizny?