jkd
/ 145.237.2.* / 2015-11-06 12:37
Abstrahując od wielu innych aspektów ekonomicznych (spadek zarobków znacznej grupy społecznej to potencjalny spadek konsumpcji, czyli w efekcie spowolnienie gospodarcze, przynajmniej w pewnym okresie) kobietka ma całkowitą rację. Stażowe i 13-tka - rzecz nieznana w prywatnym biznesie, nagrody - 200-300 zł na Boże Narodzenie to maksimum, gdzie w administracji liczone są często w tysiącach. Administracja dokonuje poważnego rozchwiania rynku pracy, bo oferuje względnie stabilne zatrudnienie za nie najgorsze (w średnio rzecz biorąc nawet atrakcyjne) wynagrodzenie. Likwidacja tych dodatkowych bonusów spowoduje przynajmniej kilka konsekwencji:
1. Mniej atrakcyjne płace - w administracji przyciągnie mniej chętnych tu do pracy i ci ludzie będą raczej szukać pracy w tych sektorach gospodarki, które dają dochód dla kraju a nie konsumują ten dochód. No, i szansę na lepszy zarobek.
2. Ci pracownicy administracji, którzy są dobrymi fachowcami, ale po reformie będą zarabiać sporo mniej, prawdopodobnie odejdą z urzędu do innego sektora, bo tam zarobią więcej. Moim zdaniem, potencjał tych osób w biznesie będzie lepiej wykorzystany niż w administracji, w której ich wiedza jest słabo wykorzystywana i często niedoceniana.
3. Mniej chętnych do pracy w administracji wymusi konieczność redukcji zadań tu wykonywanych do niezbędnego minimum. Obecnie wiele urzędów pracuje sama dla siebie a nie na cel, do którego urząd został powołany.
W wielu krajach UE w czasie kryzysu obniżono znacznie apanaże administracji, w Polsce zamrożono tylko wzrost wynagrodzeń, co też okazało się fikcją, bo i tu wynagrodzenia rosną (może dla nie wszystkich, ale tak jest i można to łatwo zweryfikować).
Można być pewnym, że urzędnicy w odróżnieniu od wielu innych grup zawodowych, nie wyjdą na ulicę. Ale jest jeden warunek. Jest dobry moment na zmiany, bo zmienia się władza. Wystarczy tylko np. dokonanie przy tej okazji zmian organizacyjnych w urzędach, połączone z faktem, że nie wszyscy muszą znaleźć się w nowej strukturze urzędu - spokój będzie zapewniony. Większość przyjmie nowe warunki bez oporów, bo za chwilę może nie mieć i tego. A mało który urzędnik jest w stanie znaleźć się na prywatnym rynku pracy. Po urzędnikach nikt płakać nie będzie, wręcz tego rodzaju działania spotkają się z aprobatą pozostałych grup społecznych.