"DGP" przeanalizował zapisy polskiej umowy partnerstwa z Unią Europejską, jak i umowy innych państw członkowskich. Dziennik zwraca uwagę, że polski rząd zawarł w tym dokumencie zapisy uzależniające wypłaty z UE od zgodności z zapisami Karty praw podstawowych (KPP), będącej źródłem prawa europejskiego.
Polska sama się zgodziła na zapisy
Takiego zapisu nie ma w niektórych umowach Brukseli z innymi państwami. Nie było go też w polskiej umowie na lata 2014-2020.
Gazeta zwraca uwagę, że kluczowy zapis znajduje się na stronie 218, w punkcie: "Skuteczne stosowanie i wdrażanie Karty praw podstawowych". Zamieszczona tam tabela prezentuje ocenę realizacji tego zapisu. Właśnie tam pojawia się wpis, że jest on "niespełniony". W ocenie dziennika: "Komisja zyskuje skuteczny środek nacisku na polski rząd". Szczególnie że artykuły 47-50 KPP dotyczą m.in. sądownictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd jednak przekonuje, że "to normalna procedura" i podlegają jej wszystkie państwa członkowskie. "Zarówno według KE, jak i strony polskiej dotychczas zaakceptowane przez Komisję programy będą mogły zostać uruchomione. Nie ma żadnej decyzji Unii w zakresie zawieszenia środków finansowych z polityki spójności i polityki rolnej dla naszego kraju" – zapewnia Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej w odpowiedzi na pytania "DGP".
Węgrzy chcą się pojednać
Dziennik zwraca też uwagę na zmianę kursu w Budapeszcie, który dąży do porozumienia się z Brukselą. Powołali m.in. negocjatora ds. pojednania z UE, a został nim Tibor Navracsics. W ostatnich dniach wysłali też sygnały, że są gotowi się pojednać. Viktor Orban m.in. w ostatnich dniach był z kilkudniową wizytą w Berlinie, gdzie zabiegał o poparcie dla węgierskiego KPO.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Niemcy są gotowe "odpuścić" Węgrom. Politycy tego państwa zresztą rozpoczęli prace w parlamencie nad projektami ustaw uzgodnionymi z europejskimi urzędnikami. W money.pl pisaliśmy o trudnej sytuacji gospodarczej Węgier, spowodowanej m.in. stale słabnącym forintem. Dlatego też Budapeszt ma ciepło myśleć o przyjęciu euro.
To zła wiadomość do Polski, dla której Węgry dotychczas były gwarantem, że Warszawa jest bezpieczna w relacjach z Brukselą. Jednak, jak zauważa "DGP", Viktor Orban gra obecnie na siebie.