Ceny gazu w Europie reagują na słowa z Kremla. Białoruś zagroziła zakręceniem kurka
Ceny gazu w Europie spadły w piątek po tym, jak Kreml stwierdził, że Białoruś nie konsultowała się z Moskwą, zanim zagroziła ograniczeniem przepływu gazu ziemnego do Europy - napisała agencja Reutera. Rosyjskie władze dodają, że Gazprom pozostaje wiarygodnym eksporterem tego paliwa.
Przypomnijmy, że Alaksandr Łukaszenka zagroził zakręceniem kurka z gazem w odwecie za nowe sankcje Unii Europejskiej, które mają zostać nałożone na Białoruś. Chodzi o reakcję państw członkowskich na kryzys migracyjny przy białorusko-polskiej granicy. To właśnie przez Białoruś biegnie gazociąg Jamał-Europa, należący do Gazpromu.
Prąd i gaz coraz droższe w całej UE. Poranna kawa to dla niektórych luksus
Analitycy Banku Pekao ostrzegali, że w przypadku nadejścia chłodnej zimy, istnieją obawy, że zapasy w Europie wyznaczą historyczne minima do końca marca. "Potencjalne zatrzymanie tranzytu przez Białoruś to naszym zdaniem dodatkowe ryzyko", ocenili.
Rosja: to deklaracja prezydenta Białorusi. Nie była omawiana z Kremlem
Jednak Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina, zapewnił w piątek, że Alaksandr Łukaszenka nie omawiał z Kremlem swej wypowiedzi o przerwaniu tranzytu gazu do krajów europejskich.
W czwartek europejskie ceny gazu wzrosły o około 2 proc. do 75,25 euro za megawatogodzinę, po czym osłabły pod koniec dnia, na znak, że rynek nie potraktował zbyt poważnie zagrożenia ze strony Białorusi, przypomina Reuters. Po piątkowym stanowisku Kremla holenderski kontrakt na gaz, będący europejskim benchmarkiem, spadł do 75,12 euro za megawatogodzinę poziomu z 79,40 euro w piątek rano.