Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Druga fala epidemii uderza w rynek ropy. Inwestorzy boją się, że kryzys potrwa dłużej

10
Podziel się:

Wzrost liczby zachorowań w wielu krajach sprawia, że inwestorzy oczekują przedłużającego się kryzysu, a co za tym idzie, także przedłużającego się okresu obniżonego popytu na paliwa. W ciągu ostatniego tygodnia notowania surowca poszły w dół o kilkanaście procent.

Druga fala epidemii uderza w rynek ropy. Inwestorzy boją się, że kryzys potrwa dłużej
(Pixabay, pixabay)

We wtorek cena ropy na giełdzie w Londynie spadła o ponad 5 proc., a cena ropy WTI notowanej na giełdzie w Nowym Jorku o prawie 6 proc. Ten ruch był jednak zaledwie kontynuacją wcześniejszych zniżek, które przerwały czteromiesięczną sekwencję zwyżkową.

I chociaż w środę przed południem widać odbicie, nie zmienia to faktu, że w ciągu ostatniego tygodnia notowania surowca poszły w dół o kilkanaście procent. Tydzień temu amerykańska ropa WTI kosztowała 43 dolary za baryłkę, obecnie kosztuje niecałe 38 dolary za baryłkę.

W ostatnich tygodniach zaczęło pojawiać się wiele przesłanek świadczących o tym, że trend wzrostowy na rynku ropy jest nie do utrzymania. Głównym czynnikiem napędzającym spadek cen są obawy o popyt na ropę naftową.

Zobacz także: Zmiana w podatkach dla części firm. "To proces uszczelnienia"

– Wynika to z faktu, że nadal nie widać końca pandemii, a ta wyjątkowo mocno uderza w kondycję światowej gospodarki. Obecnie druga fala pandemii jest już faktem – w ostatnim czasie rośnie liczba zakażonych m.in. w Indiach, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy też niektórych stanach USA. To sprawia, że wielu inwestorów oczekuje przedłużającego się kryzysu, a co za tym idzie, także przedłużającego się okresu obniżonego popytu na ropę naftową – ocenia Dorota Sierakowska, analityk Surowcowy DM BOŚ.

– W obliczu utrzymującej się dużej liczby zakażeń, najprawdopodobniej w mocy pozostanie wiele ograniczeń związanych z przemieszczaniem się, a to uderza w popyt na paliwa – dodaje Sierakowska.

Zwraca też uwagę, że drugą przyczyną spadku cen jest wzrost wydobycia. Na globalne rynki paliw dociera więcej ropy z krajów OPEC+, które od początku sierpnia podwyższyły dostawy surowca.

Trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja na rynku nie jest tak dramatyczna, jak kilka miesięcy temu, kiedy doszło do zamrożenia gospodarek, a popyt na paliwa drastycznie zmalał. Od tamtego czasu globalny przemysł nieco podniósł się po pierwszym uderzeniu pandemii.

– Niemniej to już zostało przez inwestorów uwzględnione w cenach ropy w trakcie zwyżki notowań tego surowca w poprzednich miesiącach. Natomiast teraz głównym czynnikiem hamującym wzrosty cen ropy jest właśnie niepewność dotycząca tempa ożywienia – ocenia Sierakowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
giełda
gospodarka
surowce
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
gfgfd
4 lata temu
Do wszystkich piszacych ze u nas drogo na stacjach: cena za brent ropy dotyczy kontraktow terminowych, a nie ceny na stacji czy w rafinerii. To nic innego jak spekulacja. To handel kontraktami, cos jak na gieldzie, a nie nie fizycznym paliwem. Wiec ceny moga byc nawet ujemne, a na stacji nikt wam nie doplaci za tankowanie, bo to dwie rozne ceny.
Patriot
4 lata temu
człowiek roku w gospodarce Opajtek jedyne co robi to zawyża ceny paliw na stacjach orlenu , teraz jeszcze będzie to robił w Lotosie gdzie ceny były niższe. Dojna zmiana
Seden
4 lata temu
Ciekawa sprawa,ze wirus wzial sie teraz za rope???!Jeszcze niedawno tylko bral sie za ludzi...hm?
jogi
4 lata temu
fajny komentarz jest źle , ale nie jest źle . Jestem mądry tylko głupio piszę
Polak
4 lata temu
Epidemi???? Dalej czarujecie rzeczywistosc??? Na przejściach dla pieszych ginie wiecej!!!