Wtedy to Europejski Bank Centralny może wykonać pierwszy duży krok w kierunku zmiany swojej polityki. Z kolei w Wielkiej Brytanii wyborcy zadecydują o kształcie swojego parlamentu, a co za tym idzie także o przyszłości negocjacji ws. Brexitu.
W przypadku Europejskiego Banku Centralnego mamy obecnie do czynienia z przysłowiową "ciszą przed burzą". Ostatnie dane, opublikowane w dniu wczorajszym, wskazują na solidne tempo wzrostu europejskiej gospodarki. Z drugiej strony widoczne jest jednak spowolnienie inflacji, która nie zaskakuje już tak, jak w pierwszych miesiącach roku. Te mieszane sygnały stanowią czynniki ryzyka przed jutrzejszą decyzją Banku.
Wynika to z faktu, iż zarówno gołębie, jak i jastrzębie mają w ręku argumenty do uzasadnienia decyzji o braku zmian, jak i o zmianie komunikatu i tzw. "forward guidance". Co więcej, od kilku dni, z uwagi na ciszę przed posiedzeniem, nie słyszymy wypowiedzi członków Banku, co tylko zwiększa niepewność wśród inwestorów. Euro pozostaje stabilne, ale w dniu jutrzejszym wzrost zmienności jest praktycznie przesądzony.
Jeśli chodzi o wybory w Wielkiej Brytanii, to opublikowane wczoraj sondaże wskazują na coraz mniejszą przewagę Konserwatystów nad Partią Pracy. Labour zyskuje z dnia na dzień, a przeciwko Torysom zaczynają występować coraz bardziej medialne osoby. W dniu wczorajszym swoją niechęć do partii Theresy May zadeklarował Stephen Hawking, a nastawienie wyborców ewidentnie nie sprzyja obecnie rządzącym.
Wybory miały zwiększyć siłę obecnej premier i jej partii, ale wiele wskazuje na to, że ten plan spali na panewce. Oznaczać może to osłabienie funta, gdyż niestabilny parlament to ostatnia rzecz, której potrzebuje Wielka Brytania w przededniu negocjacji ws. wyjścia z Unii Europejskiej.
Niepewność inwestorów przekłada się także na rynek polskiego złotego, który zatrzymał swój zwycięski marsz z ostatnich tygodni. Co prawda w dalszym ciągu pary takie jak EURPLN czy też USDPLN znajdują się w pobliżu wielomiesięcznych dołków, ale korekta staje się coraz bardziej prawdopodobna. O godzinie 10:30 za euro płacono 4.1916 zł, a za dolara 3.7245 zł.