PiS Index skonstruowany w money.pl ma za zadanie monitorować zmiany spółek giełdowych pod zarządem państwa i porównywać je z resztą rynku. Najnowsza odsłona znowu nie jest dla nich pozytywna.
W tym roku PiS Index stracił 1,5 proc. w porównaniu do 1,6 proc. wzrostu WIG20 i 6,6-procentowego wzrostu mWIG40. Innymi słowy, firmy państwowe radziły sobie gorzej niż cały rynek.
Na końcu tabeli zmian kursu są Enea, Kogeneracja i JSW. Wszystkie zaliczyły zjazd ponad 10-procentowy. Między 8 a 9 proc. spadły cztery inne spółki: PZU, Bogdanka, Orlen i PGNiG. Dwa ostatnie przypadki, jak niedawno pisaliśmy to konsekwencja odchodzenia od surowców rosyjskich.
Zobacz też: Były wicepremier o planach PiS. "Podałbym się do dymisji"
Może i dywersyfikacja daje bezpieczeństwo na przyszłość, uniezależniając nas od kaprysów wschodniego sąsiada, ale w teraźniejszości oznacza wyższe ceny płacone za gaz i ropę.
W przypadku ropy sprowadzanie lżejszych jej odmian z USA i innych źródeł spowodowało nadprodukcję benzyny, podczas gdy większy jest akurat popyt na olej napędowy, a na benzynach jest nadpodaż. Zarówno Orlen, jak i Lotos na benzynach zaczęły zarabiać bardzo mało w czwartym kwartale ubiegłego roku.
W przypadku gazu, PGNiG nie dość, że musi przeprowadzać regazyfikację, czyli zamianę skroplonego paliwa na postać gazową, która ubiegłym roku kosztowała 366 mln zł, to prawdopodobnie i sam gaz jest droższy, o czym świadczą straty na obrocie.
Generalnie słabe notowania miały też spółki energetyczne. Mimo specustawy pod koniec ubiegłego roku, inwestorów wystraszyła sytuacja z wysoką ceną zielonych certyfikatów. Produkujące energię z węgla elektrownie mają poważne problemy.
Za to świetny czas ostatnio ma KGHM, który dzięki wysokim cenom miedzi odbudował zyski. Obniżyły się też koszty wydobycia w kopalni w Chile, która od ubiegłego roku okazała się najbardziej rentowna w grupie.
Od wyborów spadło
Sprawdziliśmy jeszcze, jak to wyglądało od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych. Ciekawa sprawa - PiS Index prawie nie zmienił swojej wartości, tracąc zaledwie 0,9 proc. W tym czasie WIG20 zyskał 9,6 proc. a mWIG40 11,3 proc.
Wymiana menadżerów i nawet obniżenie ich pensji jak widać nie wpłynęło na lepsze notowania spółek. To wnioski generalne.
Oczywiście były chlubne wyjątki. Jak JSW, który urósł od wyborów w 2015 roku o aż 358 proc., dzięki wyjściu na prostą po wzroście cen węgla koksującego. Wart wyróżnienia jest też Lotos ze wzrostem 191 proc. Lata inwestycji w nowoczesność rafinerii zaczynają się zwracać, a spółka jest efektywna. Do tego kończy się program EFRA, dzięki któremu z jednej baryłki ropy Lotos wytworzy o wiele więcej produktów.
Tak czy inaczej, od ostatnich wyborów, czyli w ostatnich trzech latach i pięciu miesiącach zdecydowanie nie opłaciło się trzymać pieniędzy w akcjach spółek państwowych. Szczególnie w Banku Ochrony Środowiska, który rewolucję w strukturach przypłacić długim czasem na minusie. Jego akcje od ostatnich wyborów do Sejmu spadły o 64 proc.
Druga na liście strat jest Grupa Azoty (-56 proc. od wyborów), jeszcze do końca ubiegłego roku cierpiąca na wysokich cenach gazu.
PiS kontra PO PSL
Ciekawie wygląda jeszcze porównanie tego, jak radziły sobie spółki państwowe za rządów PO PSL i PiS. Wniosek generalny - opłaca się mieć akcje spółek państwowych w czasie wielkich wzrostów. W przypadku obu rządów w drugim roku kadencji była hossa i w jej czasie spółki państwowe rosły dużo szybciej niż reszta rynku.
Tu duży punkt dla PO PSL - notowania w drugim roku rządów przebiły cały rynek dużo mocniej, niż za PiS.
Poza hossą, czyli nawet w czasie wzrostów, ale spokojnych, niestety wygląda na to, że trzymanie akcji firm z udziałem państwa się nie opłaca. Prawie zawsze stopy zwrotu na nich były gorsze niż to, co pokazała reszta rynku. Najwyraźniej w przypadku zachwiań w gospodarce inwestorzy bardziej przekonani są, że dotkną spółki państwowe niż prywatne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl