Zwrot w podejściu Wall Street do Trumpa. "Przestało się podobać" [OPINIA]
Dwa miesiące po objęciu fotela prezydenta przez Trumpa ewidentnie widać, że wyższe cła stały się tematem numer jeden w polityce gospodarczej republikanina, a to już się Wall Street przestało podobać - pisze Tomasz Hońdo dla Money.pl.
Kiedy Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w listopadzie ub.r., pierwsza reakcja amerykańskiego rynku akcji była entuzjastyczna, a wręcz euforyczna: uwagę koncentrowano na probiznesowej części agendy republikanina, czyli m.in. na obietnicach deregulacji i obniżki podatków. Jednocześnie liczono po cichu, że nielubiane przez Wall Street hasła drastycznych podwyżek ceł (tariffs) to tylko technika negocjacyjna, mająca skłonić partnerów handlowych USA do ustępstw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy wydają fortunę na Thermomixy. To on stoi za tym biznesem. Wojciech Ćmikiewicz w Biznes Klasie
Wall Street przestała się podobać polityka Trumpa
Dwa miesiące po objęciu fotela prezydenta przez Trumpa ewidentnie widać jednak, że wyższe cła stały się tematem numer jeden w polityce gospodarczej republikanina, a to już się Wall Street przestało podobać. Bo - jak przypomniał na początku marca słynny inwestor-miliarder Warren Buffett - cła to podatek, który w ostatecznym rozrachunku zostanie przerzucony na konsumenta. A konsument dla Wall Street to przysłowiowa "świętość" - od jego wydatków zależą przecież zyski korporacji.
Pierwsza reakcja amerykańskiego rynku akcji była zdecydowanie negatywna: indeks S&P 500 spadł w szybkim tempie o 10 procent. Od tego czasu podjął próbę odreagowania. Czy to trwały powrót do hossy? Być może wskazówką na ten temat jest to, co działo się na Wall Street w 2018 roku, kiedy to Trump w trakcie swojej poprzedniej kadencji rozpoczął "wojny handlowe". Okazuje się, że jak na razie schemat rozwoju wydarzeń na rynku akcji jest niesłychanie podobny.
Dobra wiadomość jest taka, że gdyby scenariusz z 2018 roku miał się w jakimś stopniu powtórzyć w dalszej części roku, to ostatnie spadki na giełdzie nie oznaczałyby wstępu do bessy. Gorsza wiadomość: rok 2018 stał pod znakiem huśtawki nastrojów, na którą składały się na przemian obawy i nadzieje inwestorów odnośnie wzrostu gospodarczego, dla którego ciężarem były nieprzewidywalne posunięcia w polityce handlowej. Kto wie, czy również ten rok nie okaże się dużo bardziej zmienny, niż jeszcze do niedawna sądzono.
Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI S.A.