Utajniona wojna o zasoby. Rosja tworzy nowy front. Naciska na południową flankę
Bogata w surowce Afryka to terytorium sporne i arena zmagań wielkich potęg. Metale ziem rzadkich, ropa, gaz, uran, diamenty i złoto - o dostęp do cennych złóż rywalizują Chiny, Rosja, USA oraz Europa. Kiedy Francja wypierana jest z kolejnych krajów, a Trump uwagę skupia na innych częściach świata, Putin roztacza swoje wpływy.
Aż 30 proc. światowych rezerw minerałów znajduje się w Afryce. Blisko połowa światowych złóż złota, do tego blisko 60 proc. światowych rezerw platynowców, 48 proc. diamentów, 75 proc. kobaltu, 68 proc. manganu, 59 proc. grafitu, a także duże nieoznaczone złoża litu - czytamy w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Prócz tego na kontynencie znajdują się potężne rezerwy fosforytów czy boksytów, a także 1/3 złóż uranu oraz 20 proc. rezerw w 12 kategoriach minerałów kluczowych dla zielonej transformacji.
Do tego Afryka produkuje - według danych OPEC - około 235 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Ma też zasoby ropy szacowane na 125 mld baryłek.
Rywalizacja o surowce afrykańskie toczy się od ponad wieku. To, co się zmieniło, to rodzaje surowców i układ na globalnej szachownicy. Wcześniej były to głównie węglowodory, diamenty, złoto, platynowce i boksyty. Dziś w związku z transformacją energetyczną i cyfrową pojawiła się nowa talia surowców – np. kobalt, lit, mangan - wyjaśnia Dominik Kopiński, analityk PIE.
Bogactwo to przyciąga największe potęgi, które zdają sobie sprawę, że w wyścigu gospodarczym liczyć się będą ci, którzy zdobędą kontrolę nad kluczowymi zasobami. Przypomnijmy, że do 2040 r. siedmiokrotnie ma wzrosnąć popyt na metale ziem rzadkich oraz 42-krotnie na lit.
- Są także metale afrykańskie, które niezmiennie są w cenie, jak boksyty (Gwinea) czy miedź (Zambia, Kongo) – ta ostatnia miała kiedyś zastosowanie niemal wyłącznie przemysłowe, dziś jest także krytycznym elementem technologii niskoemisyjnych. W każdym aucie elektrycznym jest 1,5 km przewodów miedzianych. Surowce afrykańskie są zatem nie tylko kołem zamachowym transformacji energetycznej, ale i jej wąskim gardłem – bez Afryki świat nie osiągnie ambitnych celów dekarbonizacji - zaznacza Kopiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile dać w kopercie na komunię? Polacy podali konkretne stawki
Rosja rozpycha się łokciami
W tej globalnej rozgrywce Rosjanie zyskują coraz większe znaczenie, choć jak zaznacza ekspert PIE bardziej polityczne niż gospodarcze. Manifestacją tego miały być delegacje takich krajów jak Burkina Faso, Gwinei Bissau, Gwinei Równikowej, Egiptu, Etiopii, Konga, Republiki Południowej Afryki czy Zimbabwe na defiladzie zwycięstwa w Moskwie 9 maja.
- Rosja ma silną obecność dyplomatyczną w Afryce, kilka tysięcy byłych wagnerowców (dziś Africa Corps) na miejscu, sprzedaje technologie nuklearne, sporo broni i zachowała z okresu zimnej wojny pewne wpływy polityczne oraz resztki soft power. Ale w wyścigu o afrykańskie surowce Rosja na pewno nie gra w pierwszej lidze - ocenia Kopiński.
Jednak i na tym polu ofensywa w ostatnim czasie nabiera tempa. W minionym tygodniu Moskwa rozpoczęła operację w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie zastępuje najemników z Grupy Wagnera państwowymi siłami zbrojnymi. Rosja liczy, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi w tym kraju podpisana zostanie nowa umowa obronna, na mocy której rosyjskie sił zbrojne na początku 2026 r. będą już w pełni oficjalnie obecne.
Ma to znaczenie nie tylko polityczne, ale również wymiar gospodarczy bowiem w zamian za gwarancje bezpieczeństwa, prezydent Faustin-Archange Touadera, ma przyznać Rosji pełny dostęp do zasobów mineralnych w kraju. A jest w czym wybierać: ropa naftowa, uran, mangan, a także diamenty i złoto.
To oczywiście niejedyny afrykański kraj gdzie Moskwa roztacza swoją "opiekę" w zamian za dostęp surowców i wpływy polityczne. Stosuje różne narzędzia. Według danych z 2024 r. Afrykańskiego Centrum Studiów Strategicznych po cichu ingerowała w procesy wyborcze w aż 18 afrykańskich krajach w Afryce. Oficjalnie wysyła też doradców wojskowych, jak również wiąże ze sobą rządy, za pomocą gigantycznych kontraktów na zbrojenia, których tak pilnie poszukują kraje Afryki.
W 2024 r. przeznaczyły na zbrojenia 52,1 mld dolarów, co stanowi wzrost o 3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim - wynika z danych Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI).
Raport Thin Taknku RAND Corporation bardzo obrazowo wskazuje skalę militarnej obecności Rosji w Afryce - zarówno poprzez działalność najemników, jak i kontrakty zbrojeniowe. Ich największym konkurent wcale nie są tu Amerykanie czy Europejczycy, ale Chiny, które równie skutecznie eksplorują Afrykę.
Rosjanie zyskali w ten sposób duże wpływy choćby w Kamerunie, gdzie w 2022 r. podpisali szereg ważnych umów wojskowo-technicznych, czy w Ugandzie oraz Mali, gdzie rosyjscy najemnicy wspierają Malijskie Siły Zbrojne. Inny przykład dotyczy Zimbabwe, gdzie w 2018 r. Moskwa pomogła dojść do władzy Emmersonowi Mnangagwie. W zamian uzyskała umowę "broń za minerały", a do Rosji szerokim strumieniem popłynęły minerały ziem rzadkich.
Rosja ogrywa Zachód?
Zarówno USA, jak i Europa doskonale sobie znajdą sprawę z rosnącego znaczenia Afryki. Zachód od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę dostrzegł w krajach tego kontynentu potencjał gazowy. UE w 2022 roku prowadziła ofensywę dyplomatyczną, której efektem miałby być kontrakty gazowe. Potencjał ten szacowany był na 155 mld metrów sześc. gazu rocznie, który mógłby płynąć z Afryki do Europy - o czym pisaliśmy w money.pl. Na strategicznej mapie znalazła się wówczas Algieria, Angola, Nigeria, Republika Konga czy Senegal oraz Egipt, czy Maroko.
Jednak reprezentowane przede wszystkim przez Francję europejskie wpływy wydają się słabnąć. Paryż sukcesywnie wycofuje swoje wojska z Mali, Burkina Faso i Nigru. Czad i Senegal zdecydowały o zamknięciu francuskich baz wojskowych. Już dawno na rzecz Rosji Paryż utracił również znacznie we wspomnianej Republice Środkowoafrykańskiej, a teraz traci wpływy w Algierii. USA z kolei wydają się skupione na innym kierunku.
Z doniesień medialnych może wyłaniać się obraz, że Zachód przegrywa z kretesem wyścig o Afrykę i jej zasoby, a Rosja pod rękę z Chinami ją odbijają, ale jest to bardzo dalekie od prawdy. Na dziesięciu największych inwestorów w Afryce w sensie skumulowanym aż osiem to państwa zachodnie – podkreśla Kopiński.
Pierwsza piątka to Holandia, Francja, USA i Wielka Brytania, a dopiero na piątym miejscu Chiny. - Nawet w wydobyciu kobaltu w Kongo, o którym jest tak głośno, wciąż jest względna równowaga – chociaż Chińczycy mają udziały w 15 z 18 kopalń kobaltu, odpowiadają za ok. 30 proc. wydobycia rudy, czyli mniej więcej tyle, co firmy zachodnie - tłumaczy.
Jak podkreśla nasz rozmówca kiedyś, rozgrywka o surowce toczyła się głównie pomiędzy państwami europejskimi i USA. - Dziś mamy nowych uczestników – nie tylko Chiny, ale także firmy kanadyjskie i australijskie. W ostatnim czasie uaktywniły się także państwa Zatoki Perskiej. Wbrew pozorom Rosja wycofuje się z Afryki w sensie gospodarczym, zwłaszcza w wydobyciu surowców, handlu czy inwestycjach. Do wyjątków, potwierdzających regułę, można zaliczyć wydobycie boksytów w Gwinei czy diamentów w Angoli.
Nowy front. Presja na południową flankę NATO
Mimo tego Rosji udaje się jednak budować w Afryce kolejny front przeciwko Zachodowi. To właśnie na linii Algieria-Maroko dziś zarysowała się dziś najgorętsza granica ścierania się wpływów Zachodu i Wchodu. Maroko wspierane jest przez UE i USA, które pozostają największym dostawcą broni. W kwietniu Rabat poinformował, że USA zgodziły się sprzedać pociski przeciwlotnicze Stinger za 825 mln dol.
Algieria natomiast utrzymuje dobre stosunki z Moskwą, kupując rosyjską broń i sprzęt - w tym dostarczone początku marca 2025 r. myśliwce Su-35. Do Algierii Rosja posłała też grupę doradców wojskowych, wśród których znaleźć się miał m.in. gen. Siergiej Surowikin, dowódca z operacji w Syrii czy Ukrainie.
Jak oceniają analitycy Instytutu Roberta Lansinga, Moskwa w ten sposób zmierza do osłabienia południowej flanki NATO oraz wpływów Zachodu w północnej Afryce.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl