Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PSPA: Zakup samochodu elektrycznego rozważa 17% kierowców wobec 12,4% rok temu

1
Podziel się:

Możliwość zakup samochodu elektrycznego dopuszcza obecnie ok. 17% polskich kierowców wobec 12,4% rok temu, wynika z "Barometru Elektromobilności 2018", opublikowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).

PSPA: Zakup samochodu elektrycznego rozważa 17% kierowców wobec 12,4% rok temu

"Jak wynika z tegorocznej edycji badania, zakup samochodu elektrycznego, rozumianego jako pojazd w pełni elektryczny BEV (ang. battery electric vehicles) oraz hybryda typu plug-in PHEV (ang. plug-in hybrid electric vehicles), rozważa już 17% kierowców (12,4% w ubiegłym roku). Polacy interesują się nowoczesnymi technologiami w motoryzacji, o czym świadczy także wysokie zainteresowanie zakupem tradycyjnych hybryd (28%), które mogą być traktowane jako substytut rynku pojazdów elektrycznych. Mniej szkodliwe oddziaływanie na środowisko i niższe koszty eksploatacji są wystarczającym powodem do zakupu droższego pojazdu. Niemniej, wciąż najpopularniejsze rodzaje napędu rozważanego w samochodzie, który badani planują kupić w najbliższym czasie, to silniki benzynowe (50%) oraz silniki Diesla (35%)" - czytamy w komunikacie.

Wzrost zainteresowania pojazdami elektrycznymi nie przekłada się jednak na liczbę sprzedawanych w Polsce elektryków. W pierwszym kwartale tego roku w UE zarejestrowano 69 998 EV, co stanowi ponad 1,7% wszystkich zarejestrowanych w tym czasie samochodów osobowych na Starym Kontynencie, a udział w tym okresie samochodów elektrycznych w polskim rynku motoryzacyjnym wyniósł niewiele ponad 0,2% (w pierwszym kwartale tego roku zarejestrowano 340 EV). To osiem razy mniej niż średnia unijna, podano także.

"Nie dziwi nas rosnące zainteresowanie Polaków samochodami elektrycznymi. Pojazdy zeroemisyjne, czyli elektryczne oraz niskoemisyjne hybrydy typu plug-in coraz częściej pojawiają się na naszych drogach. Niemniej, Barometr Elektromobilności 2018 pokazuje, że bez różnych mechanizmów zachęt rynek tych pojazdów będzie się rozwijał wolniej niż w innych krajach europejskich. W tym kontekście ważne są rozwiązania legislacyjne proponowane w Polsce" - powiedział koordynator ds. PR & CA w Volkswagen Group Polska Patryk Tryzubiak, cytowany w komunikacie.

"Przyczyna niskiego wolumenu rejestracji nowych pojazdów elektrycznych są wysokie koszty ich zakupu. Średnio auto elektryczne w Polsce jest dwukrotnie droższe od swojego konwencjonalnego odpowiednika. Jak wynika z Barometru, Polacy są w stanie zapłacić więcej za pojazd elektryczny, ale ich ceny muszą być niższe o 35-48% w odniesieniu do aktualnych cen katalogowych EV" - dodał dyrektor zarządzający PSPA Maciej Mazur.

Badani uznali, że mogliby przeznaczyć na pojazd elektryczny kwotę od 80 do 90 tys. zł, czyli znacznie poniżej cen katalogowych. Przykładowo: za nowego Nissana Leafa chcieliby zapłacić niecałe 90 tys. przy cenie katalogowej powyżej 140 tys., podobnie za VW e-Golfa i BMW i3, których koszt zakupu przekracza 160 tys. zł.

"Dynamika wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych w Polsce, ponad 306% r/r, wskazuje, że sam proekologiczny trend jest wspólny dla większości krajów Unii. To, co odróżnia poszczególne rynki to dostępność infrastruktury i możliwości finansowe społeczeństw. W pierwszej kwestii już widać poprawę. Kołem zamachowym w procesie zmian będzie realizacja zapisów Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Finansowo Polacy również radzą sobie coraz lepiej, co potwierdzają dane GUS, ale jednak auta elektryczne wciąż są dla nich zbyt drogie" - skomentował dyrektor zarządzający ds. strategii rynkowej w BZ WBK Leasing Tomasz Sudaj.

Większość badanych wybrałaby elektryka zamiast jego odpowiednika o napędzie konwencjonalnym, po otrzymaniu konkretnych korzyści. Za najważniejszy uznano zwolnienie z podatku VAT oraz możliwość otrzymania dopłaty do zakupu - wskazało tak 82% Polaków, przy czym wysokość dopłaty powinna wynieść minimum od 5 do 10 tys. zł. Wraz ze wzrostem wysokości dopłaty, przewaga pojazdu elektrycznego nad konwencjonalnym proporcjonalnie rośnie. Pozostali badani, za istotne czynniki wpływające na decyzję zakupową uznali zwolnienie z akcyzy (75%), a także korzyści pozafinansowe, w tym darmowe parkowanie, wjazd do stref niskoemisyjnych i możliwość korzystania z buspasów.

Co 10. badany wskazał, że do zakupu EV przekonałaby go także bardziej rozwinięta infrastruktura punktów ładowania. Respondenci najczęściej zamierzają ładować swoje samochody elektryczne w domu - 40% ankietowanych zamierza robić to codziennie. W miejscu pracy 60% Polaków chciałoby mieć możliwość podłączenia auta do ładowarki kilka razy w tygodniu. Z ogólnodostępnych punktów ładowania zlokalizowanych w mieście, najwięcej badanych (36%) zamierza korzystać do 2 razy w tygodniu, a przy trasach przelotowych między miastami ok. 2 razy w miesiącu. Prawie połowa badanych chciałaby ładować swoje auto elektryczne poza miejscem zamieszkania i pracy, zakładając jego odpłatność, nie dłużej niż 30 minut (47%). Szybkie ładowarki, które umożliwiają naładowanie auta w ciągu 20-40 minut, są priorytetowe dla obszarów takich jak trasy przelotowe pomiędzy głównymi miastami (62%), a średnie w miejscach pracy i użyteczności publicznej.

"Barometr Elektromobilności" to narzędzie badania potencjału zakupowego Polaków w zakresie nabywania samochodów elektrycznych, a także preferencji kierowców związanych z infrastrukturą ładowana. Barometr powstaje na podstawie odpowiedzi uzyskanych od reprezentatywnej grupy polskich kierowców, którzy realnie rozważają zakup nowego pojazdu w najbliższych trzech latach. Partnerami PSPA w tym projekcie są ABB Polska, BZ WBK Leasing oraz Volkswagen Group Polska.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
ISBnews
KOMENTARZE
(1)
Kroolik
6 lat temu
Nawet nie wiem od czego zacząć tutaj komentowanie. Ludzie omawiają coś, czego kompletnie, ale to kompletnie nie znają. W domu z gniazdka, to można sobie naładować rower, no może skuter elektryczny. Samochód, który ma realne 120 KM zasięgu, z gniazdka 220V, będzie się ładował >20 godzin. Z wolnej ładowarki, takiej za 3-4 tys, zł, około 8 godzin, przy czym trzeba do tego dostać przydział mocy taki, jak na mieszkanie. Szybka ładowarka kosztuje ponad 100 tys, zł i wymaga przydziału mocy jak na całą klatkę w bloku (20-50 kW). Co do cen, ludzie i może faktycznie byliby w stanie zapłacić 90 tys, zł, choć patrząc na wyniki sprzedaży nowych aut spalinowych, które kupują przede wszystkim firmy, to wątpię. No ale ludzie spodziewają się że to będą w pełni funkcjonalne samochody, a nie zabawki takie jak BMWi3 czy maleństwa jak Renault ZOE. Klientów, którzy mają takie nadwyżki środków, że będą kupowali sobie czwarty samochód w rodzinie za 100 tys, zł, jest promil i na tym rynku się nie zbuduje. Przy obecnym stanie świadomości, sensowność tej ankiety jest porównywalna do pytania ludzi o zainteresowanie udziałem w wyprawie na Marsa.