Afera ws. czapki Majchrzaka. Kancelaria dementuje
Po zwycięstwie Kamila Majchrzaka w US Open w internecie zawrzało z powodu mężczyzny, który przechwycił czapkę przeznaczoną dla chłopca. W sieci pojawiła się fala komentarzy i fałszywe "oświadczenie", rzekomo wydane przez kancelarię prawną WKB Lawyers. Firma od razu zdementowała te doniesienia i podkreśla, że doszło do podszywania się pod jednego z jej prawników.
Kamil Majchrzak odnotował jeden z największych sukcesów w karierze – w drugiej rundzie US Open pokonał rozstawionego z numerem 9. Karena Chaczanowa. Polak wygrał po pięciosetowym meczu, odrabiając straty z dwóch pierwszych setów.
Po zakończeniu spotkania Majchrzak podszedł do kibiców, by rozdawać autografy. W pewnym momencie zdjął czapkę i próbował przekazać ją jednemu z chłopców przy korcie. Wtedy w sytuację wkroczył dorosły mężczyzna, który przechwycił pamiątkę i schował ją do torby swojej towarzyszki. Całe zajście zostało nagrane przez kamery i obiegło media społecznościowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francuski milioner ostrzega Polaków. "Nie polecam"
Nagranie wywołało szeroką dyskusję w internecie. Część użytkowników próbowała ustalić tożsamość mężczyzny i zaczęła wskazywać na prezesa jednej z firm, która posiada swoje konto na platformie GoWork. Na stronie spółki na GoWork zaczęły pojawiać się wpisy nawiązujące do incydentu. Wśród nich znalazło się fałszywe oświadczenie kancelarii WKB Lawyers.
Kancelaria stanowczo zdementowała te informacje. "Ani Kancelaria, ani r. pr. Jakub Jędrzejak nigdy nie reprezentowali rzekomej firmy. Nie mamy żadnego związku z wpisami opublikowanymi na portalu GoWork. Autor podszył się pod jednego z partnerów kancelarii" – napisano w oświadczeniu na LinkedIn.
Sam Jędrzejak podkreślił też, że nie posiada konta na GoWork, a publikowane tam opinie nie są jego autorstwa. "Podjąłem kroki prawne w celu zablokowania tych treści" - zaznaczył Jędrzejak we wpisie na LinkedIn.
- Bardzo mnie zaskoczyła skala tego zjawiska i prędkość rozprzestrzeniania się niesprawdzonych i nieprawdziwych informacji - mówi w rozmowie z money.pl mec. Jakub Jędrzejak. Jak podkreśla, jego rzekome oświadczenie "błyskawicznie się rozprzestrzeniło" po mediach społecznościowych. Przyznaje przy tym, że w rezultacie "pojawiły się nieprzyjemne dla niego sytuacje, w tym hejt w postaci agresywnych, wulgarnych maili z opowieścią jakim jest złym człowiekiem" - opowiada mecenas Jędrzejak. Dodaje także, że odezwały się do niego nawet osoby z zagranicy, do których także dotarła ta wiadomość – zaniepokojone czy to prawda i zaskoczone skalą zjawiska.
Prawnik wskazuje, że nie wie, dlaczego akurat pod niego zdecydował się podszyć autor oświadczeń nieudolnie tłumaczących zdarzenie z czapką podczas US Open. Podkreśla przy tym, że całe to zdarzenie to kolejny dowód na to, jak ważne jest weryfikowanie źródeł informacji, których rozprzestrzenianie w domenie publicznej wspiera się swoimi publikacjami lub komentarzami.
Zaznacza jednocześnie, że otrzymał też po swoim oświadczeniu dementującym na LinkedIn liczne głosy wsparcia, które były dla niego bardzo ważne i które pokazują, że jest też duże grono osób zainteresowanych dociekaniem prawdy i weryfikowaniem źródeł informacji.
Czapka Majchrzaka. Kancelaria dementuje
Jak podkreślono w oświadczeniu kancelarii, treści publikowane na portalu GoWork nie stanowią stanowiska kancelarii ani jej prawników. Sprawa została zgłoszona administratorowi serwisu oraz organom ścigania. "Podejmujemy wszelkie dostępne kroki prawne w celu ochrony dobrego imienia" – dodano.
Kamil Majchrzak na platformie Instagram opublikował w piątek relację, że poszukuje chłopca, któremu została zabrana czapka. Po godzinie pojawił się kolejny wpis, że chłopiec został odnaleziony przez sportowca.