Afera z KPO. Zawrzało, jak pokazali, na co idą miliony. Wiceminister się tłumaczy
"Setki tysięcy złotych na jachty, sauny, maszyny do lodów, platformy do gry w brydża, a nawet na wprowadzenie najmu krótkoterminowego" - to tylko jeden z wielu internetowych wpisów pokazujący, jak mają być wydawane przez przedsiębiorców pieniądze z KPO. Ministerstwo zareagowało. Jest już dymisja. Stanowisko z końcem lipca straciła prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Przedsiębiorcy z branży gastronomicznej i hotelarskiej (HoReCa) składają wnioski o pieniądze z KPO, dzięki którym mogą zdobyć pieniądze na inwestycje. Chodzi o 1,2 mld zł z 250 mld zł z całego KPO, które przypada na tę branżę. Głównym zadaniem programu jest wsparcie modernizacji mikro i małych firm, doposażenia ich w nowy sprzęt, a także ewentualnej dywersyfikacji ich działalności.
Minister: włos się jeży na głowie
W sieci jednak wybuchła burza po tym, jak ujawniono, na co miały pójść miliony z Unii Europejskiej. Money.pl już opisał, że według wielu doniesień przedsiębiorcy mieli starać się o dotacje m.in. na zakup mobilnych ekspresów do kawy, jachtów, basenów, sauny czy garderoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To już pora zamknąć". Gorzka ocena orędzia nowego prezydenta
Na te doniesienia zareagowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.
"Sprawa jest skandaliczna" - napisał jeszcze przed konferencją prasową wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jana Szyszko.
- Pierwsze informacje, że w tej inwestycji mogą pojawiać się nieprawidłowości mające charakter systemowy, dotarły do kierownictwa ministerstwa kilka tygodni temu i niezwłocznie zaczęliśmy podejmować niezbędne decyzje - przekonywał na piątkowej konferencji prasowej wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jana Szyszko.
Mamy do czynienia z sytuacją, w której niektóre projekty wybrane do dofinansowania nie realizują jego celu. Sprawiają wrażenie cwaniackiego podejścia do wspólnych środków publicznych. Włos się jeży na głowie - tak doniesienia o wnioskach komentował wiceminister Szyszko.
Dodał, że za nadzór nad projektem odpowiada Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości.
Polityk poinformował, że są już konsekwencje tej afery. Z końcem lipca odwołana ze stanowiska została prezes PARP, Katarzyna Duber-Stachurska.
Źle wydane dotacje będą musiały być zwrócone
- Naszą intencją jest to, aby sprawdzić każdą złotówkę wydaną w ramach tego projektu - dodał wicemnister.
PARP w otwartym konkursie wybrał pięciu operatorów regionalnych, którzy są odpowiedzialni za wybór ostatecznych beneficjentów z branży gastronomiczno-hotelarskiej. W ośrodkach prowadzone będą kontrole.
Pełniący obowiązki prezesa PARP-u Krzysztof Gulda dodał, że źle wydane dotacje będą musiały być zwrócone.
"Ani jedna złotówka z KPO nie zostanie zmarnowana. W Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości trwa szczegółowa kontrola. Tam, gdzie wykryjemy nieprawidłowości, będziemy reagować natychmiast – włącznie z odebraniem środków wszędzie tam, gdzie doszło do nadużyć" - poinformował również w piątek rzecznik rządu Adam Szłapka.
Miliony dla przedsiębiorców. Oto zasady
Firmy mogą liczyć na wsparcie w wysokości od 50 tys. do 540 tys. zł. Minimalny wkład własny to 10 proc., a czas trwania przedsięwzięcia - jeden rok.
Jakie są kryteria naboru wniosków? Trzeba być mikro, małą lub średnią firmą z branży hotelarskiej, gastronomicznej, turystycznej lub kulturalnej, wykazać min. 20 proc. spadku obrotów w pandemii i zaplanować "dywersyfikację działalności", czyli nową usługę lub produkt, formalnie mieszczącą się w PKD i budżecie.