Argentyna, miliony i list żelazny. Sąd rozpatrzy wniosek Henryka Kani
9 grudnia Sąd Apelacyjny w Katowicach zdecyduje, czy Henryk Kania – podejrzany o oszustwa na setki milionów złotych i od lat przebywający w Argentynie – otrzyma list żelazny. Prokuratura sprzeciwia się tej decyzji, a obrona twierdzi, że 8 mln zł poręczenia jest dla Kani nie do zgromadzenia.
9 grudnia Sąd Apelacyjny w Katowicach rozpozna zażalenia dotyczące decyzji o przyznaniu listu żelaznego Henrykowi Kani, byłemu właścicielowi Zakładów Mięsnych Kania, podejrzanemu m.in. o oszustwa na ogromną skalę.
Kilka tygodni temu Sąd Okręgowy zdecydował, że Kania — który zgodził się na podawanie pełnego nazwiska — otrzyma list żelazny pod warunkiem wpłaty 8 mln zł poręczenia majątkowego. Z tym warunkiem nie zgadza się ani prokuratura, ani obrońcy.
Prawnicy twierdzą, że podejrzany nie ma możliwości zgromadzenia takiej kwoty. - Swoje zażalenie jeszcze w piątek wyślą do sądu adwokaci reprezentujący Kanię — powiedział PAP mec. Marcin Mazur z kancelarii Dubois i Wspólnicy.
Sztuczna inteligencja zabiera pracę? Analityk mówi wprost
Prokuratura podkreśla, że zgodnie z przepisami list żelazny nie może zostać wydany bez jej zgody. Sąd I instancji ocenił jednak, że "sprzeciw prokuratora nie jest decydujący". Obrona już wcześniej wskazywała, że wyznaczone poręczenie jest "zbyt rygorystycznym środkiem", ponieważ Kania i jego rodzina zostali pozbawieni majątku w wyniku trwających postępowań.
Kania przebywa w Argentynie
Kania od kilku lat przebywa w Argentynie. Jego postępowanie ekstradycyjne pozostaje zawieszone. - Postępowanie ekstradycyjne pozostaje zawieszone do czasu rozpoznania skargi kasacyjnej przez Sąd Najwyższy dotyczącej oddalenia wniosków dowodowych obrony — informowała we wrześniu rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak. Jak dodała, polska ambasada w Buenos Aires zwróciła się o informacje do tamtejszego MSZ, ale "nie otrzymaliśmy dotychczas odpowiedzi".
Obrońcy przekonują, że Kania chce wrócić do kraju. Ich zdaniem zależy mu na tym, by "zmierzyć się z materiałem dowodowym" i uczestniczyć w postępowaniach dotyczących jego majątku. Zwracają uwagę, że "pozostając za granicą Kania nie może aktywnie, jako strona procesu, występować w toczących się sprawach, które dotyczą setek milionów złotych".
Prokuratura Krajowa zarzuca Kani kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która miała szkodzić bankom, dostawcom i Skarbowi Państwa. Według śledczych wystawiono ok. 2,5 tys. fikcyjnych faktur na 900 mln zł.
W sprawie ogłoszono zarzuty 40 osobom. Kania twierdzi jednak, że do upadku jego zakładów przyczyniły się działania jednego z banków i dużej sieci handlowej — prokuratura uznaje to za linię obrony.
W tym samym śledztwie podejrzanym jest m.in. były minister rolnictwa i były szef SLD Wojciech Olejniczak, zatrzymany przez CBA w listopadzie 2024 r. Śledczy zarzucają mu działania na szkodę Alior Banku, które miały wyrządzić 161 mln zł strat.
Zakłady Mięsne Kania, niegdyś potentat rynku mięsnego, upadły w 2020 r. Ich założyciel, Henryk Kania senior, zmarł w 2024 r. Zarządzanie firmą przejął jego syn — obecnie główny podejrzany — który w 2020 r. został zatrzymany w Buenos Aires i trafił do aresztu domowego.
Decyzja Sądu Apelacyjnego w sprawie listu żelaznego może przesądzić, czy Kania wróci do kraju i będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Źródło: PAP