Moskwa oświadczyła, że wdroży zawieszenie broni na Morzu Czarnym, dopiero gdy USA złagodzą sankcje wobec rosyjskich produktów rolnych i nawozów, a także wycofają obostrzenia nałożone na państwowy bank obsługujący sektor rolniczy (Rossiełchozbank), przywracając go do międzynarodowego systemu rozliczeniowego SWIFT.
Rosja wrzuca sprawę sankcji ws. zawieszenia broni
Prof. Włodzimierz Marciniak z Wyższej Szkoły Biznesu, były ambasador Polski w Rosji, uważa, że choć Amerykanie dążą wszelkimi środkami do zakończenia wojny, to wejście w życie zawieszenia broni na Morzu Czarnym w ustalonym w ostatnich dniach kształcie jest nierealne. - To wszystko jest płynne i niejasne. Jak miałoby to być wykonane? Czekają nas miesiące jałowych rozmów - ocenia w rozmowie money.pl Marciniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I podkreśla, że Rosjanie dorzucili swoje żądania ws. poluzowania sankcji już po spotkaniu w Arabii Saudyjskiej, co w kontekście ich rozpatrzenia wymagałoby kolejnego spotkania i kolejnych ustaleń. - Będziemy się im przyglądać, myślimy teraz o nich wszystkich. Jest około pięciu lub sześciu warunków. Przyglądamy się im wszystkim - mówił we wtorek o oczekiwaniach Rosji Donald Trump. Biały Dom zapowiedział w komunikacie, że Stany Zjednoczone pomogą Rosji przywrócić dostęp do światowego rynku eksportu produktów rolnych i nawozów, obniżą koszty ubezpieczeń morskich oraz ułatwią dostęp do portów i systemów płatności dla tego typu transakcji.
Anna Maria Dyner, wieloletnia analityczka ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, ocenia, że już samo powiązanie zawieszenia broni z łagodzeniem sankcji premiuje Rosję.
Rosja będzie mogła prowadzić ostrzały ukraińskich portów (Odessa i Mikołajów), co utrudni eksport (ukraińskiego - przyp. red.) ziarna i innych produktów żywnościowych. Z kolei zakończenie ostrzałów infrastruktury energetycznej będzie ważne nie tylko dla Ukrainy, ale też dla Rosji. Rezultaty tej pierwszej tury rokowań premiują zatem Rosję. Co nie dziwi z dwóch powodów. Pierwszy: amerykańska administracja bardzo chce osiągnąć sukces i drugi: Rosjanie, którzy mają dobrych negocjatorów, potrafią do dobrze wykorzystać" - ocenia w sieci analityczka.
Złudzeń co do zamiarów Moskwy w tych negocjacjach nie mają eksperci z zagranicy. "Rosyjska sztuka zawierania transakcji polega na sprzedawaniu rosyjskich żądań jako rosyjskich ustępstw na rzecz Amerykanów, a następnie żądaniu złagodzenia sankcji. Żądanie tutaj jest takie, że Ukraina nie będzie już mogła atakować rosyjskich okrętów wojennych, a Rosja będzie mogła dokonywać inspekcji ukraińskich statków" - skomentował Janis Kluge, ekspert ds. gospodarki Rosji w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa.
Kreml testuje USA
Kluge podkreśla, że Rosjanie stawiają żądania, w których potrzebna jest zgoda Unii Europejskiej. Mowa o odblokowaniu sankcji na Rossiełchozbank (powrót banku do systemu SWIFT). "USA nie mogą tego zrobić bez współpracy UE" - podkreśla. I zaznacza, że jednocześnie Kreml testuje władze USA pod względem tego, jak daleko ludzie Trumpa mogą posunąć się w naciskach na Unię Europejską, by Bruksela stopniowo łagodziła sankcje.
"To była (kolejna) zdrada Ukrainy, w ramach której Stany Zjednoczone udawały przyjazne nastawienie, a w rzeczywistości wbiły jej nóż w plecy" - ocenił wprost prof. Phillips P. O'Brien z Uniwersytetu Saint Andrews w Szkocji.
W jego ocenie to USA zmusiły Ukrainę do zawieszenia broni na Morzu Czarnym, opierając się na założeniu, że "jeśli Rosja je złamie, USA nałożą na nią więcej sankcji".
W ocenie O'Briena kluczowe dla wsparcia Ukrainy okaże się w najbliższym czasie wsparcie i postawa Europy. "Jeśli amerykańsko-rosyjskie postanowienia umowy zostaną utrzymana, Ukraina przyjmie umowę albo się wycofa. Może się wycofać, jeśli poprą ją państwa Europy. (...) Będzie to jednak wymagało prawdziwej determinacji państw europejskich, aby przeciwstawić się USA" - uważa prof. O'Brien.
oprac. Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl