"Biznes już to czuje". Zawirowania z nowymi cłami uderzą w polskie firmy?
Największe obawy dotyczące Polski wynikają z możliwych "rykoszetów", jeśli amerykańskie cła schłodzą gospodarkę Niemiec - mówi money.pl Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego. - Biznes, który ma kontakty międzynarodowe, już to czuje, szczególnie przemysł - dodaje Mariusz Zielonka z Konfederacji Lewiatan.
Marta Petka-Zagajewska zaznacza, że na ten moment przeważa niepewność, np. w branży transportowej. - Widzimy jednak, że rynki nie reagują już w lipcu na zmiany w polityce taryf w takim stopniu, jak wcześniej - ocenia. - Największe obawy dotyczące Polski wynikają z możliwych "rykoszetów" - jeśli amerykańskie cła schłodzą gospodarkę Niemiec, może to mieć przełożenie na Polskę - dodaje.
Cła Trumpa uderzą w polski biznes? Obawy o "rykoszet"
W czerwcu Departament Analiz Ekonomicznych PKO BP w "Kwartalniku Ekonomicznym" zwracał uwagę, że rozważane wówczas przez Donalda Trumpa nałożenie 50-proc. ceł na UE ograniczyłoby unijny eksport do USA aż o 56 proc. "Już sama groźba ceł na poziomie 20 proc. skutkowała obniżeniem przez KE prognozy wzrostu PKB strefy euro w 2025 o 0,4 pkt proc. Stawka 50 proc. zabrałaby kolejne 0,7 pkt proc. i zepchnęłaby gospodarkę na próg stagnacji" - prognozował bank.
30-proc. taryfy mieszczą się w tym przedziale, bliżej pierwszych wskaźników.
Dla Polski, dzięki niskiej ekspozycji na amerykański rynek, bezpośrednie skutki wzrostu ceł powinny być umiarkowane. "Głównym kanałem oddziaływania będzie spadek popytu w strefie euro oraz wpływ rynków finansowych. Nasze symulacje wskazują, że cło 50 proc. obniżyłoby krajowy wzrost PKB w 2025 o 0,2 pkt proc." - przewidywało biuro Analiz Makroekonomicznych PKO BP. Zwrócono uwagę, że nagły spadek handlu USA-UE byłby dla Unii bolesny, ale jedynie przejściowo. "Wysoka dywersyfikacja eksportu UE działa jak poduszka bezpieczeństwa, pozwalając przekierowywać towary do nowych odbiorców i zacieśniać alternatywne relacje" - podano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zanim zaufasz ChatGPT, zobacz jak działa polski Bielik - Sebastian Kondracki w Biznes Klasie
Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, podkreśla, że w kontekście wpływu ceł USA na polski biznes są co najmniej dwa wymiary. - Zależność Polski od eksportu do USA jest marginalna w skali Unii, zatem pośrednie skutki to największe zagrożenie dla polskiej gospodarki - przyznaje.
"Biznes już to czuje"
Biznes, który ma kontakty międzynarodowe, już to czuje, szczególnie przemysł, gdzie chaos celny spowodował wzmożoną akcję zakupową produktów. W tym także z USA. Miało to na celu wyprzedzenie nowych stawek celnych. Indeks PMI (wskaźnik pokazujący kondycję sektora wytwórczego - przyp. red.) niespodziewanie wyskoczył powyżej 50 pkt. Produkcja przemysłowa "odpaliła". Impet jednak szybko przygasł, ponieważ niekoniecznie podaż towarów zrównała się z popytem, szczególnie u naszych zachodnich sąsiadów - komentuje Zielonka.
I zaznacza, że drugi wymiar to właśnie "długoterminowy wzrost cen surowców, półproduktów i samych produktów". - To będzie skutkowało dodatkowym obciążeniem konsumentów, choć Polska ten cios przyjmie raczej łagodnie przez dość dużą dywersyfikację przemysłu - podkreśla główny ekonomista Lewiatana. Zapytany o najbardziej zagrożone branże wymienia: produkcję metali, wyrobów z drewna i motoryzację.
Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym zaznacza, że USA są "drugim odbiorcą polskiej wartości dodanej, więc skutki dla Polski będą negatywne ze względu na wywołany szok handlowy i straty gospodarcze naszych partnerów w UE".
Istotne jednak, że UE nie jest odosobniona w wojnie celnej z USA, co znacząco zmniejszy potencjalne straty. Główne sektory, które mogą zostać dotknięte to maszynowy i elektromaszynowy, motoryzacyjny, wydobywczy oraz sektor usług np. transportowych - stwierdza Wąsiński.
UE szykuje się na każdy scenariusz
Już po groźbie Trumpa Komisja Europejska przedstawiła propozycję ceł na import z USA o wartości 72 mld euro. Jednocześnie dodał, że rozmowy z USA ws. podpisania umowy handlowej są na zaawansowanym etapie.
- Do klaskania potrzeba dwóch rąk. Musimy być przygotowani na wszystkie możliwe scenariusze, w tym, jeśli to konieczne, na przemyślane i proporcjonalne środki mające na celu przywrócenie równowagi w naszych stosunkach transatlantyckich - powiedział unijny komisarz ds. handlu Marosz Szefczovicz na konferencji po zakończeniu spotkania unijnych ministrów odpowiedzialnych za handel.
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zapowiedziała, że do sierpnia przedłuży zawieszenie środków odwetowych wobec Stanów Zjednoczonych, wdrożonych w odpowiedzi na cła Trumpa z kwietnia, ogłoszone wobec państw całego świata. Zawieszenie obowiązywało do 14 lipca.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl